Recenzja stanu niewoli: niektóre inwazje obcych są po prostu mylące
Recenzja stanu niewoli: niektóre inwazje obcych są po prostu mylące
Anonim

Captive State podejmuje godną podziwu próbę zerwania z konwencjami gatunkowymi, ale powstały film jest zagmatwaną i niespójną alegorią science fiction.

W tym momencie filmowiec Rupert Wyatt zyskał reputację twórcy filmów gatunkowych o wysokiej wrażliwości artystycznej; nawet jego najbardziej udana oferta mainstreamowa, Rise of the Planet of the Apes, została uznana za przełomową, która utorowała drogę do podobnie skłaniających do myślenia ponownych uruchomień serii. Ten trend jest kontynuowany w Captive State, oryginalnym thrillerze o inwazji kosmitów, który Wyatt wyreżyserował i napisał wraz z żoną i koleżanką z filmu, Ericą Beeney. Niestety w tym przypadku Wyatt nie był w stanie w pełni zrealizować swojej ambitnej wizji projektu. Captive State podejmuje godną podziwu próbę przełamania konwencji gatunkowych, ale wynikający z tego film jest zagmatwaną i niespójną alegorią science fiction.

Film przenosi widzów w sam środek akcji, ponieważ dzisiejsza Ziemia zostaje najechana przez istoty pozaziemskie, które próbują zająć nasz świat. W ciągu następnych dziewięciu lat rządy na całym świecie zawierają traktat z kosmitami i pozwalają im eksploatować zasoby planety (których zasoby, co prawda, nigdy nie są do końca określone) w zamian za ich pomoc w tworzeniu rzekomo „zjednoczonej” społeczeństwo. Podobnie jak w przypadku Dystryktu 9 Neilla Blomkampa, Captive State opiera się na przesłance, która jest wyraźną przypowieścią dotyczącą rzeczywistych problemów (w tym przypadku amerykańskiego imperializmu) i nawiązuje do współczesnych obaw związanych z nadzorem rządowym i rosnącym podziałem ekonomicznym między ultra -bogaci i wszyscy inni. Jednak w przeciwieństwie do tego filmu thriller sci-fi Wyatta ma dość nietradycyjną strukturę narracyjną.

W tym miejscu film zaczyna mieć problemy. Podobnie jak thriller Wyatta o ucieczce z więzienia, The Escapist, Captive State dzieli swoją narrację na wiele wątków fabularnych, próbując zbadać jej otoczenie z różnych perspektyw - a mianowicie z miejscowego Chicago, Gabriela Drummonda (Ashton Sanders), funkcjonariusza policji Williama Mulligan (John Goodman) oraz członkowie grupy rebeliantów znanej jako Phoenix, w skład której wchodzi brat Gabriela Rafe (Jonathan Majors). Jest to wymagający akt żonglerki, za którym Captive State stara się nadążyć, ponieważ film nieustannie przeskakuje z jednej fabuły do ​​drugiej bez wyraźnego rymu lub powodu. Po drodze postacie znikają na długie okresy czasu na ekranie, przez co jeszcze trudniej jest stwierdzić, kto faktycznie miał być ważny, a kto ”jest po prostu odrzuconym graczem wspierającym (a jest ich dużo). To intrygujący, ale niestety nieefektywny sposób na zbadanie, jak wygląda życie w „obcej” okupacji.

Trzeba przyznać, że Captive State (w większości) unika obciążania widzów zrzutami ekspozycji i pozostawia im zrozumienie względnie ugruntowanej scenerii science fiction filmu. Wyatt i jego operator Alex Disenhof (który pracował również przy serialu telewizyjnym Egzorcysta) dodatkowo wykorzystują mieszankę surowej fotografii z ręki, nagrań z kamery bezpieczeństwa i mrocznych kolorów, aby widzowie poczuli się, jakby oglądali dokument o życiu w tym post- rzeczywistość inwazji. Mimo to film jest winny niedostatecznego wyjaśnienia, jak działa to ustawienie i dlaczego obecność tych kosmitów - dziwacznych istot z innego świata z wystającymi kolcami i brutalnymi zdolnościami - poszerzyła lukę bogactwa i pozornie uczyniła nowoczesną technologię komunikacyjną (jak Internet) nieaktualne. To znaczybudowanie świata jest ogólnie dość zróżnicowane i oferuje wizję dystopijnej przyszłości, która jest bardziej pomieszana niż wciągająca.

Captive State ostatecznie próbuje połączyć wszystko w całość podczas trzeciego aktu, w szczególności w scenie, która jednocześnie upuszcza wiele ważnych szczegółów postaci i informacji na widzów. Chociaż interesujące jest, w jaki sposób film zachowuje kilka głównych szczegółów i pozwala widzom spróbować poskładać w całość to, co naprawdę działo się do tego momentu, każdy, kto zwraca uwagę na ciężką zapowiedź filmu, powinien mieć niewielkie problemy z przewidzeniem jego klimatycznych zwrotów akcji. Większy problem polega na tym, że wielkie ujawnienia w Captive State oferują mniej wglądu w jego postacie, niż się wydaje, że robią, i nie potrafią rozwinąć w filmie ukłonów w stronę prawdziwych horrorów (takich jak tortury wspierane przez rząd) w znaczących tematach. W związku z tym główni członkowie obsady filmu - zwłaszcza Vera Farmiga jako tajemnicza „Jane Doe”- czują się tu zmarnowani, nawet jeśli zapewniają to, co poza tym jest dobre.

Mówiąc prościej, Captive State ostatecznie spotyka ten sam los, co remake Wyatta The Gambler i ląduje w niezadowalającym obszarze pośrednim między zręczną rozrywką gatunkową a na wpół eksperymentalnym kinem artystycznym. O ile szanuje się ambicje reżysera, po prostu nie jest on w stanie realizować tu swoich wielkich pomysłów i koncepcji w spójny sposób. Wyjaśnia to również, dlaczego Focus Features ciągle majstrował przy dacie premiery filmu, a ostatnio gwałtownie podniósł go o dwa tygodnie do premiery podczas znacznie mniej konkurencyjnego weekendu w kasie. Ci, którym naprawdę podobały się poprzednie filmy Wyatta, mogą być bardziej wyrozumiali dla wad Captive State i zechcą przyjrzeć się temu w kinach. Co do wszystkich innych: możesz pominąć lub zapisać ten nowy dodatek do stosu filmów o inwazji obcych na inny dzień.

ZWIASTUN FILMU

Captive State gra teraz w kinach w całym kraju. Ma 109 minut i ma ocenę PG-13 za przemoc i akcję science fiction, niektóre treści seksualne, krótki język i materiały o narkotykach.

Daj nam znać, co myślisz o filmie w sekcji komentarzy!

Nasza ocena:

2 z 5 (OK)