Wczesne recenzje i felieton „Fifth Estate”: Condon, Cumberbatch & The Wikileaks Saga
Wczesne recenzje i felieton „Fifth Estate”: Condon, Cumberbatch & The Wikileaks Saga
Anonim

Każdy, kto martwił się, że Bill Condon - były reżyser finału serii Twilight i twórca takich filmów jak Gods and Monsters and Kinsey - ma jednostronny program polityczny w swoim najnowszym filmie biograficznym The Fifth Estate, Wikileaks / Julian Assange, reszta Zapewniony: jego intencje są ściśle dwupartyjne, przynajmniej jeśli uwierzymy mu na słowo w powyższym artykule. Osiągając zaledwie włos poniżej dwóch i pół minuty, utwór rzuca wgląd nie tylko w motywacje kierowcy Condona w jego filmie, ale także na motywacje jego głównego bohatera, Benedicta Cumberbatcha.

Klip nie mógł być bardziej na czasie: pojawił się wczoraj w sieci, tak że zbiegło się z inauguracją tegorocznego Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Toronto, gdzie The Fifth Estate (którego tytuł nawiązuje do dzisiejszych alternatywnych mediów, znalazło się w Internecie i zawierało samozwańczych dzienników obywatelskich) cieszyła się światową premierą. Chociaż można tu zobaczyć niewiele, jeśli w ogóle, nowego materiału filmowego, który nie został jeszcze pokazany w pierwszym zwiastunie, jest jednak wiele informacji na temat ducha produkcji, które można z niego zebrać.

Jedno jest pewne: w grze The Fifth Estate jest wiele pomysłów. Największą troską Condona jest przedstawienie „większych problemów” kontrowersji Wikileaks i zbadanie ich każdej strony, używając gatunku thrillera jako powłoki; pomyśl o sieci społecznościowej Assange i jego stronie internetowej. Wyraźnie podkreśla również, że jego film w żadnym wypadku nie powinien być traktowany jako dokumentalny, i ma rację - filmy takie jak Kradniemy tajemnice: historia Wikileaks są prawdopodobnie lepszymi zasobami dla zainteresowanych twardymi faktami i historią.

Z drugiej strony Cumberbatch i Daniel Bruhl (Inglourious Basterds) opisują narrację jako opowieść o dwóch przyjaciołach, Assange i Daniel Domscheit-Berg (Bruhl), współpracujących w imię sprawiedliwości społecznej. Ich historia opowiada o błyskawicznym wzroście znaczenia i niesławie na scenie globalnej, a także o skutkach tego szybkiego wzrostu. Dążenie to spotyka się jednak pośrodku z ogólnym celem Condona: wszyscy uczestniczą. Od Cumberbatcha, Condona i Bruhla po Laurę Linney i Stanely Tucci - każdy ma komentarz na temat tego, co The Fifth Estate ma do powiedzenia na temat dziennikarstwa w erze informacji.

WCZESNE RECENZJE

Wygląda więc na to, że film ma wiele na głowie i stara się poruszyć kilka kwestii dotyczących Wikileaks, Assange i wpływu czujności cywilnej na przepływ danych na całym świecie. Ale to pozostawia nam jedno znacznie większe pytanie: czy Piąta Stan jest dobry? Po projekcji wczorajszej nocy dla wyczekującej publiczności TIFF, pojawiło się kilka wczesnych recenzji i ogólny konsensus - przynajmniej obecnie - brzmi „tak”, choć z kilkoma zastrzeżeniami. Jedną z godnych uwagi, powracającej krytyki, z jaką mierzy się film Condona, jest to, że gryzie on trochę więcej, niż może przeżuć:

Różnorodność:

Jakiekolwiek pięć minut zainteresowania ludzi na pierwszym planie lub materiału informacyjnego w tle może z łatwością unosić funkcję samodzielnie. Najmilszą i najbardziej potępiającą rzeczą, jaką można powiedzieć o „Piątej posiadłości” jest to, że przede wszystkim utyka się, próbując wcisnąć więcej kontekstualnego materiału niż jakikolwiek pojedynczy dramat.

Opiekun:

Takie poprawki nie spowodują cofnięcia licencji artystycznej. W rzeczywistości, adaptując zarówno książkę o romansie autorstwa dziennikarzy Guardiana Davida Leigha i Luke'a Hardinga, jak i relację działacza technologicznego Daniela Domscheita-Berga z pracy dla Assange'a, The Fifth Estate jest projektem, w którego źródła można pokładać dużą wiarę. Z pewnością Condon. Czasami wydaje się, że ryzykował spójność chronologii, dając nam swój własny nadmiar danych, nie oferując wystarczającego zestawu, za pomocą którego możemy je przesiać.

Z drugiej strony, niektórzy krytycy uznali artystyczne wybory Condona za wymuszone i rozpraszające, przypominając sobie zbyt wiele błędów popełnionych w podobnym stylu z lat 90. W przeciwieństwie do Davida Finchera, który znalazł sposób, aby dramat obracający się wokół początków Facebooka był przekonujący, Condon podobno nie do końca odkrył formułę wydobywania emocji ze scen, w których Bruhl i Cumberbatch szpiegują i hakują swoje klawiatury:

HitFix:

Pisarz / reżyser Bill Condon zasługuje na szacunek za to, że próbuje wymyślić sposób na uczynienie dużych fragmentów tego filmu bardziej dynamicznymi wizualnie, niż można by się spodziewać, biorąc pod uwagę, że dotyczy to głównie ludzi siedzących przed laptopami i piszących, ale biegnie w wiele z tych samych zagadnień, które były częścią wszystkich filmów o „hakerach komputerowych” w latach 90-tych. Jedynym sposobem, aby uczynić to bardziej ekscytującym wizualnie, jest próba znalezienia sposobu, abyśmy jako widzowie poczuli, jak to jest być Assange i Domscheit-Berg, gdy publikują materiały, o których wiedzą, że wstrząsną status quo, a są momenty, w których film całkiem dobrze to oddaje. Są inne momenty, w których wydaje się, że po prostu naciskają zbyt mocno, aby stworzyć wizualną metaforę,i ostatecznie wyciągnął mnie z tych scen, zamiast pozwolić mi w pełni w nie zainwestować.

JoBlo:

Condon utrzymuje film w nieubłaganym tempie techno-thrillera, ale znowu udaje mu się zapobiec temu, by był zbyt zagmatwany lub przytłaczający. Jedyne prawdziwe pomyłki Condona są tutaj stylistyczne, ze zbyt wieloma scenami, które próbują sprawić, że pisanie na czacie jest ekscytujące kinematycznie, a wyniki wydają się być czymś, co zostało z thrillera hakerskiego z lat 90., takiego jak HACKERS czy THE NET. Nakładanie napisanych wiadomości na twarze i inne sztuczki nie mogą pomóc, ale czują się tandetne. To samo dotyczy częstego wykorzystywania przez Condon motywów wizualnych o ciężkiej dłoni, takich jak wczesne dni Wiki-Leaks przedstawiane jako biuro pełne setek pracowników Assange. Te przekroje mogą być interesujące wizualnie, ale znowu wydają się być czymś więcej niż trochę wymyślone i niepotrzebne (myślę, że mniej znaczy wizualnie w takich filmach jak ten).

To powiedziawszy, wydaje się, że Condonowi udało się stworzyć prowokacyjną myśl o zmieniającej się relacji między prawdą a technologią, a także o naturze współczesnego dziennikarstwa w erze sieci WWW. Jeśli Piąta Władza nie osiągnie całkowitej spójności pod względem fabuły, to i tak ludzie z pewnością będą rozmawiać o jej tematyce:

Zderzak:

Prawda i technologia są ze sobą nieuchronnie splecione, ponieważ medium jest przesłaniem. Nawet Condon w milczeniu przyznaje, że jego film stworzył percepcję Assange'a na podstawie materiału źródłowego, a także obsady, montażu itp . Piąta posiadłość nie próbuje ujawnić „prawdziwego” Juliana Assange'a. Próbuje zbadać, w jaki sposób twórczość Assange'a skierowała nasze postrzeganie „prawdy” w śmiałym, nowym i kontrowersyjnym kierunku. Piąta posiadłość to kolejna warstwa, w której zamiast wykładu na temat dziennikarstwa i reportażu w erze cyfrowej otrzymujemy zabawny, krzykliwy obraz, który upewnia nas, że bierzemy pod uwagę źródło.

Jest jednak przede wszystkim jedna rzecz, z którą wszyscy chętnie się zgadzają: Cumberbatch jest fantastyczny jako Assange. Może Piąta Posiadłość będzie jego znakiem wysokiego poziomu na rok 2013, co, jak wszyscy powiedzieli, utrzymało go niesamowicie zajęty do tej pory (Star Trek Into Darkness) i sprawi, że będzie bardziej zajęty, gdy zbliżamy się do końca roku (12 Years a Slave, The Hobbit: Pustkowie Smauga). Wygląda na to, że jest na szczycie swojej gry.

Telegraf:

Głos jest niezwykle doskonały, nie tylko przybija brzęczący akcent Assange'a, ale także jego rozwalający język, mokry przekaz do koszulki. Eksplozja przeklętej wściekłości w locie, gdy uderza w laptopa, oblewa siedzenie z przodu śliną, w zaledwie jednym z niezliczonych momentów, w których okazał się tracić swój ledwo istniejący spokój. Aroganckie przekonanie Assange'a o krokach, jakie podejmuje dla ludzkości, jest z pewnością prezentem dla aktora, ale Cumberbatch zwraca nam inne dary: czyni tę rolę ucztą urojeniowej pewności, z paranoicznymi demonami skubiącymi ją ze wszystkich stron.

Więcej recenzji może jeszcze pojawić się w Internecie w ciągu najbliższych kilku dni, ale jeśli nie, nie zostało wiele czasu, zanim Piąta Posiadłość zostanie otwarta dla ogółu odbiorców i zacznie wyświetlać się w prasie. Na razie ogólne wrażenie z filmu jest mocne, choć nierówne; możliwe, że może to wywołać nową dyskusję na temat miejsca organizacji takich jak Wikileaks w obecnym krajobrazie medialnym. Przekonamy się za około miesiąc. _____

Piąta posiadłość pojawi się w kinach w Stanach Zjednoczonych 18 października 2013 roku.

Źródła wymienione powyżej