Recenzja „Final Destination 5”
Recenzja „Final Destination 5”
Anonim

Screen Rant's Ben Kendrick recenzuje Final Destination 5

Wraz z serią Saw, seria Final Destination stała się jednym z najbardziej rozpoznawalnych elementów horroru we współczesnym kinie. Podczas gdy filmy takie jak Podstępne odniosły sukces w dostarczaniu nowych i fascynujących przerażających horrorów - nie ma wątpliwości, że widzowie nadal cieszą się znajomością (a także coraz bardziej skomplikowanymi) schematami w horrorach / komediach Ostateczne przeznaczenie.

Podczas gdy filmom bez wątpienia brakuje mistrzostwa kinematograficznego - ze sztywnymi występami, szczupłym dialogiem i preferowaniem stylu nad treścią - nie ma wątpliwości, że pomimo pewnych wzlotów i upadków, ogólnie seria od ponad dekady zapewnia rozrywkę publiczności.

Czy najnowszy wpis, Final Destination 5, może zapewnić kolejny napięty i przyjemny czas w kinie … w 3D?

Co zaskakujące, odpowiedź brzmi tak - i, co jeszcze bardziej zaskakujące, sukces filmu wiele zawdzięcza wykorzystaniu technologii 3D przez reżysera Stevena Quale'a. Podczas gdy Saw 3D okazał się sztucznym chwytem gotówki z bardzo niewielką liczbą interesujących zastosowań tego formatu, Final Destination 5 często zaskakuje publiczność i gra wbrew oczekiwaniom dzięki wykorzystaniu 3D. Oczywiście rzeczy wylatują z ekranu, ale to nie jest film, który próbuje stworzyć bogate i wciągające doświadczenie - chodzi o zabawę z oczekiwaniem, a także dostarczanie oczyszczających, przesadnych korzyści. Większość widzów wypala się na zwykłym 3D, ale nawet przeciwnicy będą musieli przyznać, że Final Destination 5 wykorzystuje ten format w interesujący (i czasami wstrząsający) sposób.

Do tej pory podstawowe założenie Final Destination powinno być znane większości kinomanów: każda rata zaczyna się od ogromnego zestawu akcji (w tym przypadku zawalenia się mostu wiszącego), który zabija postać za postacią na różne szokujące i przerażające sposoby - aż do cała sekwencja okazuje się być przeczuciem. Final Destination 5 koncentruje się wokół Sama Lawtona (Nicholas D'Agosto), który po krótkiej chwili deja vu przypomina sobie swoją makabryczną wizję i ściąga kilku swoich współpracowników ze wspomnianego mostu przed zawaleniem się, a następnie ratuje ich przed śmierć wyświęcona. W rezultacie „Śmierć”, który nie lubi być oszukiwany, spędza pozostałą część filmu na polowaniu na ocalałych jeden po drugim - używając szeregu skomplikowanych konfiguracji z prawdziwego świata, aby odzyskać życie.

W poprzednich odsłonach zawsze bawi się „rozwiązanie” nieuchronnej śmierci (np. Ponowne oszukanie śmierci, nowe życie itp.), Aby dać bohaterom motywację do kontynuowania. Jednak Final Destination 5 oferuje prostsze rozwiązanie - ocaleni mogą zabić inną osobę, aby złagodzić śmierć - co nie tylko ma więcej sensu niż poprzednie filmy, ale także napędza fabułę i postacie do przodu w fascynujący i pokręcony sposób. To subtelny dodatek, który (co zaskakujące) nie jest głównym tematem fabuły - ale dodaje na koniec ciekawą dynamikę, a także kilka dodatkowych niespodzianek.

Podobnie jak w przypadku innych filmów z serii, większość przedstawień jest dość sztywna, a postacie są albo słabo rozwinięte, albo mieszczą się w przewidywalnych kategoriach akcji. To powiedziawszy, zarówno Nicholas D'Agosto, jak i Miles Fisher (który gra najlepszego przyjaciela Sama, Petera), mają zaskakująco naturalną charyzmę na ekranie - szczególnie biorąc pod uwagę absurdalny scenariusz i płaski dialog, który mają dostarczyć. Reszta obsady jest kompetentna i nigdy tak naprawdę nie odwraca uwagi od wydarzeń, które się rozwijają - ale też nie robią dużego wrażenia. Większość postaci, jak zwykle, jest jedynie mięsem armatnim dla gwiazdy filmu - Śmierci (i jej twórczych metod zabijania).

Jak wspomniano, sekwencje śmierci w Final Destination 5 korzystają z wykorzystania 3D, ale nawet bez formatu, który nadal będzie spełniał scenariusze, przedstawiając jedne z najbardziej oburzających zabójstw serii.

Zamiast szeregu zbyt skomplikowanych scenariuszy zabijania w świecie rzeczywistym - które mogą stać się żmudne, gdy film toczy się od jednej wieloetapowej śmierci do drugiej, Final Destination 5 znajduje intrygujące sposoby na utrzymanie wysokiego napięcia bez ciągłego cofania się do formuły (choć wciąż jest mnóstwo zabijania według liczb, aby zadowolić zagorzałych fanów). Śmierć jest szczególnie skuteczna w tej rundzie, ponieważ każdy z nich ma inne podejście - bawienie się oczekiwaniami, przerażeniem ciała, współczującym dyskomfortem i nagłymi niespodziankami. Każdy z nich sprawia, że ​​publiczność jest zaangażowana w bieżące wydarzenia (ale w inny sposób) - w przeciwieństwie do zwykłego czekania, aż piłka opadnie.

Logika Final Destination 5 staje się trochę podejrzana dzięki napisom końcowym (choć nie bardziej niż w poprzednich częściach), ale zdecydowanie dostarcza zabawnych niespodzianek i wielu wspaniałych ukłonów w stronę nadrzędnej serii Final Destination. Jest to prawdopodobnie druga najlepsza pozycja w serii (oczywiście za oryginałem) i powinna zadowolić fanów, a także służyć jako dobry punkt ponownego wejścia do fabuły dla widzów filmowych, który mógł minąć kilka ostatnich części.

To powiedziawszy, każdy, kto spodziewa się ostrej i ekscytującej narracji horroru lub wciągającego, przerażającego filmu, prawdopodobnie będzie rozczarowany Final Destination 5, ale w tym momencie widzowie wiedzą, czego spodziewać się po serii - wyszukane, ponadprzeciętne zabija. Nie ma wątpliwości, że pomimo swoich niedociągnięć Final Destination 5 spełnia te oczekiwania - i w rezultacie oferuje horror chaos tour de force.

Jeśli nadal nie wiesz, co zrobić w grze Final Destination 5, obejrzyj zwiastun poniżej:

httpv: //www.youtube.com/watch? v = 24abND3yDq0

-

(głosowanie)

-

Jeśli widziałeś już film i chcesz porozmawiać o różnych szczegółach fabuły, nie rujnując go innym, przejdź do naszej dyskusji o spoilerach Final Destination 5.

Gra Final Destination 5 jest teraz dostępna w kinach.

-

Śledź mnie na Twitterze @benkendrick.

Nasza ocena:

3.5 z 5 (Bardzo dobrze)