Recenzja „Lot”
Recenzja „Lot”
Anonim

W rzeczywistości film wcale nie jest „pełnym akcji thrillerem tajemniczym” opisanym w oficjalnym streszczeniu, ale jest połączeniem studium postaci i gry moralności.

Najbardziej zapadające w pamięć filmy Roberta Zemeckisa łączą w sobie staromodną narrację, wyrafinowanie techniczne i elementy satyry społecznej (Powrót do przyszłości, Kto wrobił królika Rogera), egzystencjalne rozmyślania (Kontakt, Odrzucenie) lub ich połączenie (Forrest Gump); Jednak kwestie „techniczne” przyćmiły jego ostatnie prace. W rzeczywistości, patrząc wstecz na filmografię Zemeckisa, można być zaskoczonym, że trend nie rozpoczął się od jego projektów 3D motion-capture (The Polar Express, Beowulf i A Christmas Carol), ale od What Lies Beneath - hitchockowskiego hołdu reżysera. (zdzierstwo?) wydany w 2000 roku.

Zemeckis powraca do czystego kręcenia filmów aktorskich w filmie Flight, który jest również pierwszym thrillerem bez akcji, w którym wystąpił dwukrotny zdobywca Oscara Denzel Washington, odkąd wyreżyserował siebie w inspirującym dramacie dramatycznym The Great Debaters z 2007 roku. Choć wśród kinomanów jest tyle podekscytowania, że ​​zarówno reżyser, jak i aktor wracają do swoich korzeni, że tak powiem, jest dobry powód do zastanowienia: czy ich podstawowe umiejętności dramatyczne nieco zardzewiały w ciągu ostatnich kilku lat?

Na szczęście odpowiedź brzmi „nie”. Czasem lot grozi ześlizgnięciem się po szynach w krainę nieprawdopodobieństwa i pouczającego melodramatu, ale dojrzały kierunek Zemeckisa - w połączeniu z surowym, ale niedocenianym występem z Waszyngtonu - zapobiega temu. W opowiadaniu historii są ślady DNA Forresta Gumpa i Cast Away; jednak dzięki obsadzie złożonej z doświadczonych aktorów bohaterowie (z których większość to mieszkańcy Południa) czują się mniej kreskówkowo niż w Gump. Co więcej, Flight konfrontuje się z koncepcją boskiej interwencji bardziej wyraźnie niż Cast Away, ale udaje mu się czuć nieco mniej rozwlekły.

Flight opowiada historię Whipa Whitakera (Waszyngton), pilota linii lotniczych, który po katastrofie w połowie lotu dokonuje cudownego lądowania awaryjnego, udaje mu się uratować życie wszystkich oprócz sześciu ze 102 żywych dusz na pokładzie. Media uznają go za prawdziwego amerykańskiego bohatera, ale Whip uchyla się od reflektorów podczas trwającego śledztwa NTSB (National Transportation Safety Board) w sprawie przyczyny wypadku. Czy jest jakaś przerażająca prawda stojąca za tym, co naprawdę wydarzyło się w tym samolocie, czekając na odkrycie? Cóż, zwiastuny do Flight pozwolą ci tak uwierzyć.

W rzeczywistości film wcale nie jest „pełnym akcji thrillerem tajemniczym” opisanym w oficjalnym streszczeniu, ale jest połączeniem studium postaci i gry moralności. Już w pierwszej scenie Whip przedstawia się jako ciastowaty, niepoprawny facet z upodobaniem do picia i wąchania kokainy. To praktycznie lista niepożądanych cech (rozwiedziony, często pijany, niezobowiązujący), ale jest też niesamowitym pilotem z charyzmą i włóknem moralnym - czasami, nawet pod wpływem. Whip jest postacią, która z pewnością zwiększa wiarygodność, ale Waszyngton czyni go o wiele bardziej wiarygodnym niż typowy stereotyp, że zły człowiek potrzebuje odkupienia lub jest alkoholikiem na ekranie.

Całkowicie przerażająca sekwencja lotu / katastrofy podczas aktu otwarcia jest wykonywana z nienaganną precyzją (foby samolotów, zostałeś ostrzeżony), ale także pokazuje nam, czy zachowanie Whipa przyczyniło się do awarii. Jednak scenariusz Johna Gatinsa (Coach Carter, Real Steel) jest tam nieco ciężki, ponieważ wzywa do przekrojów do osobnej historii o uzależnionej od narkotyków kobiecie imieniem Nicole (Kelly Reilly), która jednocześnie `` wywala '' po jej ostatnim zastrzyku heroiny. Nicole jest przedstawiana jako odpowiednia folia dla Whipa, ale jej kolejny wątek nie jest tak fascynujący ani interesujący jak jego; innymi słowy, ilość czasu poświęcona na ustalenie jej postaci wydaje się ostatecznie nieco niepotrzebna.

Scenariusz Gatinsa bada zarówno znaczenie, jak i implikacje zdarzeń losowych i „niewytłumaczalnych zbiegów okoliczności” w życiu Whipa, często w bardzo mało subtelny sposób. To, co pozwala tym zmianom działać tak dobrze, to rozpoznanie przez Zemeckisa, kiedy zagrać rytm, aby uzyskać komiczny efekt, poważną głębię lub jakąś kombinację tych dwóch. Większość tych momentów udaje się być na nosie, ale szczerze i serdecznie (przede wszystkim scena szpitalna, w której James Badge Dale (The Grey) występuje jako wędrowny pacjent z rakiem), podczas gdy inne przekraczają granicę cynizmu - na przykład trochę, gdzie Whip odwiedza swojego wracającego do zdrowia drugiego pilota (Brian Geraghty) tylko po to, by nieświadomie dowiedzieć się, że on i jego żona są wielbicieli Jezusa.

Pozostała część obsady, jak wspomniano wcześniej, dodatkowo pomaga w utrzymaniu Lotu na ziemi (gra słów nie jest przeznaczona). Na początek Bruce Greenwood (Star Trek 2) i Don Cheadle (House of Lies) grają wieloaspektowe występy jako stary przyjaciel Whipa i wynajęty prawnik - który pochyla się do tyłu i przeskakuje wiele przeszkód, aby nie trafić do więzienia za latanie pod wpływem alkoholu. Tamar Tunie (Prawo i porządek) również prezentuje solidną kreację jako religijna, ale empatyczna współpracownica Whipa, podczas gdy zdobywczyni Oscara Melissa Leo (Wojownik) po raz kolejny robi wrażenie - mimo że pojawiła się w jednej scenie tuż przed zakończeniem.

Jednak złodziejem scen jest tutaj z łatwością John Goodman jako Harling Mays, przezabawnie prymitywny i niegodny dostawca narkotyków Whipa, który lubi słuchać „Sympathy for the Devil” na swoim iPodzie (rozumiesz?). Jest bezwstydnie kolorowym dodatkiem, który w końcu nie czuje się nie na miejscu w świecie filmu, dzięki temu, jak gra go Goodman - jako rodzaj śmiesznego faceta, którego można sobie wyobrazić w prawdziwym życiu.

To dzięki połączeniu przyziemnych występów (z Waszyngtonem jako kotwicy utrzymującej ich na mieliźnie) i solidnej dłoni prowadzącej Zemeckisa, które sprawiają, że Flight jest wciągającym doświadczeniem wizualnym i zapobiega zbyt melodramatycznemu lub silnemu scenariuszowi Gatinsa. Jeszcze raz trzeba podkreślić, że film ten rozwija się powoli po trzewnym spektaklu pierwszego aktu, dając początek zabawnej, wzruszającej, a czasami wstrząsającej opowieści, z pewnymi kazaniami dorzuconymi na miarę. Jednak jako całość jest to godny polecenia czas w kinie.

Oto oficjalny zwiastun gry Flight:

-

Flight jest teraz wyświetlany w kinach w całych Stanach Zjednoczonych. Ma ocenę R pod względem nadużywania narkotyków i alkoholu, języka, seksualności / nagości oraz intensywnej sekwencji akcji.

Nasza ocena:

4 z 5 (doskonałe)