Recenzja Hulk: Where Monsters Dwell: A Spooky Superhero Adventure for Kids
Recenzja Hulk: Where Monsters Dwell: A Spooky Superhero Adventure for Kids
Anonim

Marvel Animation może nie zdobyć wyróżnień przyznanych właściwościom DC Comics Warner Bros. Animation, ale nie są one całkowicie pozbawione wartości. A po dołączeniu do konglomeracji Disneya, bohaterowie Marvela przeżywają animowane odrodzenie, napędzane przez serie takie jak Avengers Assemble, Ultimate Spider-Man i Guardians of the Galaxy.

Najnowsza odsłona Marvel Animated Universe to nowa funkcja, Hulk: Where Monsters Dwell The film team The Hulk i Doctor Strange (który debiutuje na MCU w przyszłym miesiącu) z pozytywnie upiorną wersją Howling Commandos z SHIELD do walki Nightmare, władca wymiaru snu i powstrzymaj go przed inwazją na naszą rzeczywistość w Wigilię Wszystkich Świętych. To specjalne Halloween dla tych, którzy lubią potwory, które nie tylko wpadają w noc, ale SMASH.

Historia jest w większości prosta i liniowa. Strange wezwał Hulka, aby pomógł mu powstrzymać kilka potworów szalejących w Nowym Jorku. Jednak potwory nie zawsze były potworami, ale młodymi nastolatkami uwięzionymi w stanie snu i przekształconymi w swoje najgorsze lęki. Strange uważa, że ​​Hulk może być również powiązany z tym zjawiskiem, ponieważ pozornie przypadkowo Hulk przekształca się z powrotem w nieprzytomnego Bruce'a Bannera podczas bitwy. Chcąc zapuścić się w Wymiar Snu z Hulkiem / Sztandarem, Strange werbuje Warwolf, Vampire By Night, Manthing i wersję zombie Agent Sitwell (wyjący komandosi, rozumiesz?), Aby strzec swoich drzemiących cielesnych form podczas badania..

Trwający nieco ponad 70 minut Hulk: Where Monsters Dwell ma mnóstwo czasu, aby zanurzyć się w podwójnej naturze swoich potwornych postaci, w szczególności Hulka, ale zamiast tego film przeważnie toczy się od jednego pełnego akcji spotkania do drugiego. Strange, Hulk i Banner w zbroi Hulkbustera (co jest możliwe ze względu na logikę snu?) Walczą z Nightmare w królestwie snów, podczas gdy wyjący komandosi robią wszystko, co w ich mocy, aby zatrzymać potwory zawarte w Sanctum Sanctorum Strange'a. Akcja jest wystarczająco zabawna i dobrze animowana, ale brakuje jej w Hulk: Where Monsters Dwell, to okazja do prawdziwego zbadania, jak to jest z bohaterami, których postrzega się tylko jako potwory.

Dziwne komentarze, że doradzał wyjącym komandosom, pomagając im pogodzić się z ich potworami, ale to głównie frazesy. Żaden z przedstawionych potworów, jak Wilk Wojenny czy Wampir Nocą, nigdy tak naprawdę nie konfrontuje się ani nie radzi sobie z zaakceptowaniem swojej prawdziwej natury, a tylko czasami narzekają, że Halloween to jedyna noc, po której mogą swobodnie spacerować. To samo można powiedzieć o toczącej się walce między Bannerem a Hulkiem, która, choć przedstawiona w interesującym świetle (tutaj Banner akceptuje Hulka, ale Hulk nie jest tak akceptująca swojego wewnętrznego słabego człowieka), zostaje rozwiązana dość szybko, aby przejdź do następnej walki.

Hulk: Where Monsters Dwell próbuje również wypowiedzieć się na temat stawienia czoła naszym lękom, co z nastolatkami zamieniającymi się w ich najgorsze koszmary, ale znowu, gdy ich najgorsze obawy zostały zredukowane do potworów, cała realna waga znika z wiadomości. (Najgorszym strachem nastoletniego chłopca jest minotaur? Naprawdę?) I nie ma wystarczająco dużo zabawy, gdy Strange i Banner kłócą się o magię kontra naukę i która ma jaśniejszą odpowiedź na ich problemy. Ostatecznie opowiadana historia mogłaby z łatwością zostać obsłużona przez 30 lub 45-minutowy odcinek, ale wydaje się rozciągnięty dość cienko w ponad 70-minutowym filmie, zwłaszcza przy tak małej ilości czasu przeznaczonego na bycie naprawdę introspekcyjnym w imieniu potworów. (I to jest po prostu śmieszne, przypomnieć sobie porównanie tego filmu z filmem animowanym The Killing Joke, mówiąc, że będzie bardziej ”film dla dorosłych ”, kiedy został ogłoszony na San Diego Comic-Con).

Ponieważ jest to całkiem prosta i zabarwiona na Halloween historia, Hulk: Where Monsters Dwell! powinien być hitem wśród dzieci i zdecydowanie to oni są tutaj docelową publicznością. Żarty wahają się od kilku obrzydliwych wybryków ze szlamem Manthinga i częściami zombie Sitwella, po kilka dobrych wersów, które mogą nawet rozśmieszyć osoby powyżej 10 roku życia. (Hulk pyta: „Próbujesz mnie zjeść, zombie”, przynajmniej zachichotał.)

Postacie też prezentują się dość dobrze. Koszmar jest przerażający, ale nigdy nie jest zbyt przerażający, a wyjący komandosi to interesująca grupa, która, miejmy nadzieję, pojawi się bardziej na animowanej planszy Marvela. Nic dziwnego, że Doctor Strange i The Hulk mają najwięcej czasu na ekranie, a poza nieinspirowanym kostiumem Strange, oba wyglądają i brzmią całkiem nieźle (nie jest to zbyt zaskakujące, ponieważ zwykli aktorzy głosowi Strange i Hulk, Liam O'Brien i Fred Tatasciore powtarzają role). Animacja jest o krok lub dwa powyżej tego, co widać w telewizji, ale jej styl nie różni się zbytnio od innych właściwości w animowanym wszechświecie Marvela.

Podsumowując, Hulk: Where Monsters Dwell nie jest tak przemyślaną historią, jak mogłaby być, ale w przypadku przygody superbohatera, która jest luźno związana z wakacjami, działa. Dzieci będą się dobrze bawić, a dorośli mogą mieć trudności z przetrwaniem całego filmu. Włączenie Strange'a było z pewnością mistrzowskim osiągnięciem korporacyjnej synergii, zaostrzając apetyt na jego pojawienie się na dużym ekranie.

-

Marvel's Hulk: Where Monsters Dwell jest dostępny na VOD w piątek, 21 października.