Reżyser „Into the Woods” Rob Marshall broni wierności filmu
Reżyser „Into the Woods” Rob Marshall broni wierności filmu
Anonim

Into theWoods, długoletnia muzyczna baśń Stephena Sondheima z 1986 roku, zaczyna się od niewinnej serii życzeń; Kopciuszek chce uczestniczyć w Królewskim Festiwalu, Jack chce, aby jego krowa produkowała mleko, a Piekarz i jego żona chcą mieć dziecko. Ale wszystkie ich lepsze intencje i najgłębsze nadzieje zostają całkowicie zniszczone w trakcie dwuaktowej struktury serialu, dzięki liberalnym pomocom morderstwa, niewierności, drobnych sprzeczek, więcej morderstw i ogólnych przejawów nieodpowiedzialności dorosłych.

Kiedy więc Disney podjął się przeszczepienia prac Sondheima ze sceny na ekran, zaczęły się na dobre spekulacje, czy Mouse House będzie ściśle trzymał się materiału źródłowego. Jak ciemno chcą iść? Nie daj się zwieść ogromnej obsadzie absolwentów baśni (lub nieokreślonego zwiastuna sprzed kilku tygodni); Into the Woods często powala swoich bohaterów i często w nieprzyjemny sposób, a zwykłe insynuacje przenikają do wielu piosenek. To nie są rzeczy do końca dla dzieci, więc wszelkie obawy dotyczące adaptacji filmowej oczyszczającej jej szczegóły nie wydają się całkowicie bezpodstawne.

Ale Rob Marshall, były reżyser filmów takich jak Chicago i Nine, jest w ofensywie, broniąc uczciwości swojego traktowania w Into the Woods. Niedawno rozmawiając z EW, Marshall wspomniał o swoich wysiłkach, by pozostać wiernym Sondheimowi, jednocześnie przypominając czytelnikom, że sam Sondheim (wraz z librecistą Jamesem Lapine, który napisał książkę do musicalu) uczestniczył w procesie pisania scenariusza.

Dla tych, którzy wciąż są sceptyczni co do zaangażowania Disneya w to, cóż, nie jesteś sam - Marshall wydaje się podzielać, jeśli nie twój lęk, to przynajmniej twoje zaskoczenie. Przeczytaj pełny cytat Marshalla poniżej:

To ironia losu, że w ogóle się to wydarzyło, ponieważ Steve był częścią każdego etapu tego filmu. A prawda jest taka, że ​​byliśmy niesamowicie wierni oryginałowi. Naprawdę jestem pod wrażeniem tego, jak Disney robi ten film, ponieważ jest bardzo odważny. Nie wydaje mi się, żebyśmy go rozwodnili w jakikolwiek sposób, w jakimkolwiek kształcie czy formie. Właśnie zrobiliśmy z tego film. Ale nigdy nie myślałem o tym wszystkim w kategoriach „Disneya”. Nikt z nas tego nie zrobił.

Nie myli się - pomimo obecności Kopciuszka, Jacka, Czerwonego Kapturka, Roszpunki i innych, Into the Woods nie wygląda na łatwe dopasowanie do marki Disneya na pierwszy rzut oka, więc jest coś z natury odważnego w tym, jak sobie z tym radzą film. Po prostu wyszukaj w Google ditties, takie jak „Hello, Little Girl” lub „I Know Things Now”; podtekst tekstu może przelecieć tuż nad głowami twojego przeciętnego dziecka, ale trudno nie wyobrazić sobie dyrektorów studia, którzy czują się trochę niepewnie na myśl o zachowaniu nienaruszonej zawartości filmu. Musical jest kategorycznie dla dorosłych. To ma sens, że film też powinien.

Oczywiście, historie, na których riffy Into the Woods są w rzeczywistości pełne makabrycznych wydarzeń, a rodzice od wieków karmią je łyżeczką i zmieniają się. Trzeba przyznać, że Disney zabrał te włóczki i obronił je również dla kina, ale jeśli Marshall, Sondheim i Lapine naprawdę zrobili wszystko, co w ich mocy, aby Into the Woods tak bardzo przypominało swojego przodka z Broadwayu, jak to możliwe, to może ich wspólne podejście na bajkowej mieszance ma realną szansę na utrzymanie jej przewagi.

Into the Woods pojawi się w kinach 25 grudnia 2014 roku.