Premiera z serii Billions działa najlepiej, gdy żartuje ze swojego wewnętrznego samca alfa
Premiera z serii Billions działa najlepiej, gdy żartuje ze swojego wewnętrznego samca alfa
Anonim

(To jest recenzja sezonu 1 Billions, odcinek 1. Będą SPOILERY).

-

Najnowszy serial dramatyczny Showtime, Billionsz Damianem Lewisem i Paulem Giamattim jako parą potężnych samców alfa stojących u progu epickiego „konkursu na sikanie” jest wprawdzie powierzchownym spojrzeniem na świat finansów oraz chciwość, przywileje i wykroczenia, które nie zrujnowały gospodarki. dawno temu. Serial nie spędza dużo czasu na skupianiu się na tym, czym właściwie zajmuje się jej współprowadzący Bobby „Ax” Axelrod (Lewis); nie chodzi o lekcje dydaktyczne na temat funduszy hedgingowych, baniek czy krótkich sprzedaży akcji. Premiera najbardziej zbliża się do demonstracji biznesu Bobby'ego i tego, jak zarobił swoje miliardy, podczas gwałtownego dialogu Lewisa z dwoma jego pracownikami, w którym przysłowiowa siekiera ogranicza ich prawie istniejące założenia dotyczące umowy, która ma się skończyć na dół. Jednostronna gra kończy się komentarzem na temat drogich edukacji,nie sugeruje więc, jak działa świat wielkich finansów, ani nawet jakie są moralne i prawne implikacje szybkiej i luźnej gry miliardami dolarów. Zamiast tego bardziej interesuje go przyjrzenie się rodzajowi osobowości, która jest zmuszona oznaczyć swoje terytorium po obu stronach tego szczególnego prawnego podziału.

Od pierwszej chwili, w której pomysłowo związany prokurator Giamatti Chuck Rhoades jest chętnie używany jako popielniczka i

inny pojemnik autorstwa jego żony Wendy (Maggie Siff), Billions jest dosłownie o władzy i kontroli, uległości i dominacji oraz kiedy, jak iz kim te dwa nadęte samce alfa - Axe i Rhoades - oddają władzę lub zdecydują się ją zademonstrować. Serial owija się pod płaszczem prawdziwego znaczenia, nadużyć na Wall Street i rodzaju dotkniętego machaniem palcami, którego można się spodziewać po serialu w 2016 roku, który spędza dowolną ilość czasu z członkiem jednego procenta. Ale tak naprawdę nie interesuje go dobro lub zło któregokolwiek z mężczyzn; to naprawdę nieistotne. Zamiast tego ambicje serialu są nieco niższe, czasem trochę bardziej podejrzane, ale głównie chodzi o wyśmiewanie się z kruchości męskiego ego.

Film Billions, wyprodukowany przez Briana Koppelmana i Davida Leviena (Rounders, Ocean's Thirteen) i Andrew Rossa Sorkina (Too Big To Fail), to zręczny, powierzchowny dramat o prestiżu, w którym specjalizuje się Showtime. Ma świetną obsadę, w tym Malin Akerman, Jeffrey DeMunn (The Walking Dead), Glenn Fleshler (True Detective), Nathan Darrow (House of Cards) i David Costabile (Breaking Bad). I chociaż pilot niekoniecznie pokazuje, że wie, co zrobić z którymkolwiek z tych aktorów, poza obserwowaniem, jak omdlewają pochlebnie nad Axelrodem lub Rhoadesem, istnieje wiele przykładów w ciągu pierwszej godziny scenariusza, które sugerują, że o to chodzi. Wszyscy oddają cześć przy ołtarzu niepohamowanej machismo. Nawet Rhoades i Axelrod mają niechętny szacunek dla władzy, którą dzierży inni, chociaż onas Rhoades, który rozpoczyna porównania, nazywając swojego niedoszłego przeciwnika „Mike Tyson w kwiecie wieku” i ostrzegając swoją prawą rękę Bryana Connerty'ego (Toby Leonard Moore, Daredevil) „dobry matador nie próbuje zabić świeżego byka, „podkreślając dokładnie to, jak postrzega Axelroda.

Ale nic nie wskazuje na to, że te porównania są czymś innym niż budowaniem ego obu mężczyzn. Jasne, Axelrod może być Mike'iem Tysonem u szczytu kariery, albo może być chodzącym symbolem męskiej męskości, ale co to sprawia, że ​​Rhoades? To sprawia, że ​​staje się facetem z bezczelnością, który wchodzi na ring z mistrzem, a matador bez wysiłku omija szarżę byka. To głaskanie ego na najwyższym poziomie, a Billions świetnie się bawi, zamieniając dwóch głównych bohaterów w parę pozujących pawi, kroczących dumnie wokół z ostentacyjnie rozchylonymi ogonami. I gdyby nie wysiłek podkreślenia tego aspektu bohaterów lub wyśmiewania całkowitej głupoty ich męskiej rutyny alfa, serial mógłby być kolejnym nieznośnym świętem toksycznej męskości.

Zamiast tego, pośród wszystkich rozmów o nieruchomościach przy plaży o wartości 83 milionów dolarów, złagodzeniu rządu wobec łamaczy prawa z Wall Street i toczącym się śledztwie w sprawie funduszu hedgingowego Axelroda, pilot wyciąga rękę do publiczności, prawdopodobnie mówiąc tym, którzy oglądają, co myśli o tych dumnych samce alfa. Jeden z takich przypadków dotyczy pracy Wendy jako „trenera wydajności” w Ax Capital, terapeuty dla mężczyzn zarabiających miliony dolarów przed lunchem. Siedząca naprzeciwko słabego Micka Danziga (Darrow), Wendy powoli odbudowuje rozpadającą się fasadę swojego ego, uderzając w klatkę piersiową Wolfa z Wall Street w stylu McConaugheya i porównując ją do Navy SEAL. Pomiędzy rytualnymi pochlebstwami, przyjazną człowiekowi analogią wojownika i przypomnieniem, że w zeszłym roku zabrał do domu 7 milionów dolarów,Wendy z powodzeniem odbudowuje słabnącą samoocenę Gdańska. Gdy następnym razem pojawi się na ekranie, Danzig jest jak dziecko, które czeka na pochwałę zarówno Axelroda, jak i Wendy (taty i mamy) za dobrze wykonaną pracę. To zabawny moment, w którym reżyser Neil Burger (Limitless) wydaje się wiedzieć, że trzyma się tylko na tyle długo, by żart mógł się pogłębić.

Chociaż nie ma wystarczająco dużo do zrobienia, Siff wyróżnia się w odcinku pilotażowym. Jej spotkanie z Gdańskiem jest w znajomy sposób zabawne, ale przede wszystkim dowodzi, że serial ma dowcip. Ostra rozmowa z mężem na temat możliwej potrzeby rzucenia pracy w Ax Capital wskazuje na konflikt, który może pomóc Wendy przed ekranem czasu, na jaki Siff zasługuje. Poza tym Wendy jest jedyną postacią, która nie płacze ani do Axelroda, ani do Rhoadesa; ma potencjał, aby być kluczowym elementem narracji, co jest więcej niż można powiedzieć o Akerman i sztywnej, wyspiarskiej rutynie rodziny robotniczej z Bostonu, która nie robi wystarczająco dużo, aby odróżnić ją od innych pływających istot podobnych do remory wokół jej rekina męża.

Kolejna chwila nadchodzi późną godziną, kiedy Axelrod widzi swojego niewyszkolonego owczarka niemieckiego, oddychającego ciężko na łóżku, z chirurgicznym stożkiem owiniętym wokół szyi. Pies został wykastrowany, a jego żona Lara (Akerman) informuje Bobby'ego o tym wyniszczającym wydarzeniu w możliwie najbardziej nonszalancki sposób. To niesamowicie szalony moment: mężczyzna widzi najlepszego przyjaciela mężczyzny pozbawionego męskości i nagle zostaje zmuszony do działania impulsywnego, aby udowodnić swoją męskość, udowodnić, że nie został wykastrowany przez prokuratora. Jest gotowy, aby wziąć udział w konkursie na wkurzanie ze swoim przeciwnikiem, ponieważ, do cholery, „po co ci pieprzyć pieniądze, skoro nigdy się nie pieprzysz?”.

To taki potencjalnie straszny, oklepany moment, że musisz uwierzyć, że miliardy przechylają się; mówi publiczności: „Tak, powinieneś śmiać się z tych mężczyzn, ich motywacji i działań, bo my jesteśmy”. Musisz wierzyć, że ta seria poważnie traktuje zabawę, jaką daje ujawnienie delikatności męskiego ego; w przeciwnym razie skończy się na tym samym poziomie kpin. Jest całkowicie możliwe, że w miarę postępów Billions okaże się, że będzie tak samo pochlebny dla swoich współprowadzących, jak wszyscy wokół nich, ale do tego czasu można dać programowi korzyść z wątpliwości i mieć nadzieję, że przejmie on przytłaczającą machismo na wystawie to coś wywrotowego, w które warto zainwestować.

-

Billions kontynuuje w następną niedzielę z „Naming Rights” o 22:00 w Showtime.

Zdjęcia: Showtime