Recenzja premiery Fear The Walking Dead 4B: Niski początek przynosi powiew zmian
Recenzja premiery Fear The Walking Dead 4B: Niski początek przynosi powiew zmian
Anonim

Na początku drugiej połowy czwartego sezonu Fear the Walking Dead ustawia wyższą poprzeczkę pod względem stopnia trudności, z jakim musi zmierzyć się stale zmieniająca się lista postaci w serialu w ich dążeniu do przetrwania. Spinoff The Walking Dead nadal ewoluuje pod kierownictwem showrunnerów Iana Goldberga i Andrew Chamblissa, którzy nie wstydzą się wprowadzać dużych zmian w serialu, niezależnie od tego, czy chodzi o jego lokalizację, czy obsadę. W pierwszych ośmiu odcinkach swojej kadencji para przywróciła serial w Teksasie i zdołała zabić dwóch oryginalnych członków obsady, najpierw eliminując Nicka Franka Dillane'a w zaskakującym momencie, a następnie ujawniając śmierć Kim Dickensa. Madison - która wyrosła na odpowiednika Ricka Grimesa podczas jej trzech i pół sezonu.

Podobnie jak w przypadku większości zmian, podstawowa obsada Fear the Walking Dead była poważna, ale kompromis był mniej lub bardziej ożywionym serialem, w którym Morgan Lenniego Jamesa na czele, Garret Dillahunt, Jenna Elfman i Maggie Grace w silnych rolach drugoplanowych. To pozostawia Alycia Debnam-Carey, Colman Domingo i Danay Garcia prawie jako artefakty z poprzednich sezonów serialu. Tak więc, ponieważ wciąż rodząca się era Chambliss-Goldberg w serialu dotyczyła przede wszystkim gruntownych zmian, dobrze jest, że druga połowa ich pierwszego sezonu rozpocznie się huraganem.

Więcej: Marvel Rising: Initiation Review - młodsza seria o dużym potencjale

Mimo to „People Like Us” to zaskakująco skromny odcinek, biorąc pod uwagę, że zaczyna się od niesamowicie zabawnego widoku nieumarłych, którzy są rozrzucani jak martwe liście w wietrzny dzień. Trudno powiedzieć, czy gnijące zwłoki lecące w dół drogi, czy później do ciężko opancerzonego ciężarówki Althei, mają być złowieszczym znakiem, czy tak głupim, jak wygląda na ekranie, ale tak czy inaczej, czapki z głów przed scenarzystami serialu za dosłowne wprowadzenie siła natury, która już trudna sytuacja staje się jeszcze większym wyzwaniem.

Jednak to, co sprawia, że ​​odcinek jest tak wyciszony, to fakt, że pomimo wszystkiego, co wydarzyło się w ciągu pierwszych ośmiu odcinków, Fear the Walking Dead ponownie znajduje się na kluczowym etapie budowania zespołu. Po odejściu Madison w serialu pojawia się pustka przywódcza, którą Morgan najwyraźniej jest w stanie wypełnić. To wszystko staje się jasne, kiedy przedstawia ocalałym ofertę dołączenia do niego w planowanej wyprawie powrotnej do Aleksandrii. Każdy ma swój własny powód, by nie chcieć odbywać pełnej zombie podróży przez pół kraju, a Goldberg i Chambliss przynajmniej dali Johnowi Dillahunt solidną wymówkę, ponieważ wciąż dochodzi do siebie po postrzeleniu. Co do reszty, decyzja, by nie iść, to mieszanka znanych Walking Dead tropy postaci: albo są zbyt pochłonięci żalem, zdeterminowani, aby zrobić coś głupiego na własną rękę, aby udowodnić jakiś punkt lub coś innego, albo, w przypadku Victora Stranda, są w trakcie zabijania wątroby, kończąc imponującą kolekcja win w rekordowym tempie.

Myśl o ponownym rozpoczęciu

znowu jest trochę uciążliwe, a serial wydaje się to wiedzieć, śledząc jak najwięcej wątków fabularnych, pozostawiając bohaterów w dużej mierze z nieprzyjemnymi problemami meteorologicznymi pod koniec odcinka. Większość czasu spędza więc na parowaniu postaci, z których najsilniejszymi są, co nie jest zaskakujące, Morgan i Alicia oraz Victor i John. Debnam-Carey od dawna jest jedną z najbardziej angażujących gwiazd serialu, a teraz, kiedy Dickens i Dillane nie ma już w pobliżu, aby ukraść światło reflektorów, jest w stanie zbudować wciągającą relację z Jamesem.

To samo dotyczy Domingo i Dillahunt, ponieważ ci dwaj to rzadcy wykonawcy, którzy mogą sprawić, że nawet najbardziej suchy materiał Walking Dead wydaje się co najmniej nieco wciągający. Przykład: jednostronna rozmowa Johna z szyfrem znanym jako Charlie (Alexa Nisenson) nie jest hasłem ekspozycyjnym, jakim mogłaby być, całkowicie dzięki obecności na ekranie Dillahunt. Dodatkowo Domingo robi siano przez knebel, w którym Victor szamocze się z chodzikiem, podczas gdy Luciana wycofuje się, słuchając nagrań z głośnością, która jest niebezpieczna dla apokalipsy zombie.

Chociaż jest łatwy w narracji, `` People Like Us '' jest przynajmniej zdeterminowany w swoich wysiłkach, aby odtworzyć rdzeń serialu w coś, co bardziej przypomina jego większe rodzeństwo i daje Fear the Walking Dead okazję do dalszego zademonstrowania wartości statusu Morgana jako rzekomego głównego bohatera serialu, a dokładniej jego centrum moralnego. Dyskretny charakter tej godziny może sprawić, że niektórzy widzowie będą chcieli o wiele więcej. To z pewnością zrozumiałe, ale obietnica huraganu i problemy, które mogą się pojawić w trakcie burzy, są na tyle kuszące, że pomimo powściągliwego początku, pomysł, że jakaś ekscytacja wybuchnie w nadchodzących tygodniach, nie jest zbyt daleko posunięte pojęcie.

Fear the Walking Dead będzie kontynuowany w następną niedzielę z „The Wrong Side of Where You Are Now” o 21:00 w AMC.