JJ Abrams jest lepszym reżyserem Gwiezdnych Wojen niż Rian Johnson
JJ Abrams jest lepszym reżyserem Gwiezdnych Wojen niż Rian Johnson
Anonim

Trudno porównać zawody reżyserskie JJ Abramsa i Riana Johnsona w Star Wars: The Force Awakens i The Last Jedi, ponieważ nie jest to równanie 1: 1. Dwaj reżyserzy mieli do wykonania bardzo różne zadania: Johnson był pomarańczą dla jabłka Abramsa, nawet jeśli obaj wykonywali swoje zadania z tym samym poziomem pasji. Na koniec jednak trzeba powiedzieć, że Abrams jest lepszym filmowcem, jeśli chodzi o przywołanie Gwiezdnych Wojen.

W Star Wars: The Force Awakens Abrams miał zadanie nie do pozazdroszczenia. Najpierw musiał udowodnić, że nadal można zrobić oryginalny film w stylu trylogii, aby widzowie wiedzieli, że nie wchodzą w kolejny, dzielący prequel. Następnie trzydzieści lat później musiał w wiarygodny sposób przyłapać widzów na postaciach z oryginalnej trylogii. I musiał przedstawić fascynującą nową generację bohaterów i złoczyńców, których pokochaliby zarówno wieloletni fani Gwiezdnych Wojen, jak i nowicjusze.

Abrams, wieloletni wielbiciel Gwiezdnych Wojen, wznosi się po Powrocie Jedi i trzydziestoletnim skoku w czasie, nie tracąc ani chwili. Oczywiście krytycy twierdzą, że Przebudzenie Mocy jest zbyt podobne do Nowej nadziei, ale chociaż nie mylą się, co innego mogłoby być bez alienacji fanów, którzy chcieli zobaczyć powrót Gwiezdnych Wojen do formy? Film był ucieleśnieniem „powrotu” Gwiezdnych Wojen, służąc jako filmowe przedstawienie szumu Disneya rozpoczynającego nową trylogię.

Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi to zupełnie inny rodzaj filmu. Jako druga z trylogii, jego zadaniem jest przesuwanie granic i poprowadzenie historii w bezprecedensowych kierunkach. Rzeczywiście, nie ma wątpliwości, że film Johnsona był najbardziej innowacyjnym z tych dwóch, wytyczał nowy kierunek i opowiadał bardziej intensywną i osobistą historię dla każdej ważnej postaci. Sprawiło, że ludzie rozmawiali i debatowali w sposób, jakiego fani Gwiezdnych Wojen nie robili od dłuższego czasu (a ponadto dał nam najlepsze obce istoty od czasów Star Trek's Tribbles). Oczywiście, odcinek VIII został uznany za dzieło dzielące, z dużym sprzeciwem fanów, ale ogólnie został dobrze przyjęty. Tak więc, aby naprawdę dojść do sedna sprawy, musimy sięgnąć głębiej.

Kluczowe różnice między Przebudzeniem Mocy a Ostatnim Jedi

Analizując historie, można znaleźć zarówno pozytywy, jak i negatywy: Przebudzenie Mocy daje fanom trójwymiarowych, sympatycznych nowych bohaterów w postaciach Rey, Finn i Poe, aczkolwiek postaci, które muszą istnieć w fabule, która jest wysoce pochodna; odwrotnie, Ostatni Jedi odważnie naciska naprzód, testując, czym może i powinien być film Gwiezdnych Wojen, z przeważnie pozytywnymi wynikami, ale nie bez niektórych, które są powszechnie akceptowane jako głupie (zobacz, kiedy Johnson zamienia Leię w Mary Poppins lecącą w kosmosie).

Ale mówimy o kierunku, a badając wyłącznie ich umiejętności i techniki jako filmowców, Johnson jest wspaniały, ale Abrams wnosi do publiczności poczucie wielkości, której jego następca nie może dorównać. Styl Abramsa polega na kadrowaniu ujęć w dynamiczny sposób, jego aparat zawsze się porusza, a jego epicka kompozycja sprawia, że ​​nie chce się oderwać wzroku od ekranu.

Przebudzenie Mocy może być mniej pomysłowe niż Ostatni Jedi, ale jest to trudniejsza historia, która nigdy nie wędruje (Canto Bight można wyciąć z Last Jedi i miałbyś dokładnie ten sam film), płynie konsekwentnie i na różne sposoby oddaje klasyczny klimat Gwiezdnych Wojen Ostatni Jedi nigdy nie daje sobie rady. Abrams sprawia, że ​​jego historia jest ostra jak laser, każda scena w jakiś sposób przyczynia się do zakończenia gry. Jest to film, który robi dokładnie to, do czego dąży, i robi to z niezachwianym poczuciem pewności siebie i celu, które widz może poczuć.

The Last Jedi czasami wydaje się podzielony na segmenty, nie tylko ze względu na poczucie humoru. Od samego początku, kiedy akcja ucieczki Ruchu Oporu z D'Qar zatrzymuje się na początku filmu, więc może pojawić się scena komediowa, w której Poe Dameron zatrzymuje Generała Huxa trollując go przez radio, jasne jest, że będzie to film kontrast. Często jest to zabawne, jasne, ale za każdym razem zatrzymuje akcję do całkowitego zatrzymania na dobrą minutę lub dłużej, pozostawiając film, aby ciężko pracował, aby odzyskać tempo, które zbudował wcześniej. W przeciwieństwie do tego, film Abramsa lepiej przeplata komediowe momenty, napiętą akcję, emocjonalny dramat i nie tylko, nigdy nie tracąc swojej mocy. Ta mieszanka odzwierciedlała rodzaj narracji, z której znana była oryginalna trylogia.

Choć The Last Jedi jest wspaniały - i jest wspaniały pod wieloma względami - rzadko daje wrażenie takiego doświadczenia, jakiego fani oczekują podczas oglądania filmu o Gwiezdnych Wojnach. Wiele z tego jest zamierzonych, jak powinno. Jednocześnie czasami prowadzi to za daleko.

Kluczowy czynnik w Gwiezdnych Wojnach Brakuje ostatniego Jedi

Istnieje szczególna technika tworzenia filmów zadowalających publiczność, która buduje napięcie, zanim je spłaci, gdzie reżyseria, aktorstwo, montaż, dźwięk i muzyka działają razem, tworząc oczyszczające, potężne crescendo. Na początku poczucie podniecenia lub niebezpieczeństwa rośnie, gdy stawka jest coraz wyższa. Potem następuje (zwykle cicha) przerwa na krótką chwilę „wszystko stracone”, która powoduje, że widz pyta: „Co się stanie? Czy dobry gość zwycięży?”. Wreszcie kończy się wielką, oczyszczającą zapłatą.

Ta technika jest dostępna w handlu w Star Wars. Doświadczysz tego pod koniec A New Hope, kiedy Luke przeleci przez rów Gwiazdy Śmierci. W Empire Strikes Back Luke walczy z AT-AT walker i ponownie, gdy Darth Vader ujawnia swoją prawdziwą tożsamość. Return of the Jedi używa go, gdy Luke zeskakuje z deski przed barką Jabby i wiele razy podczas kulminacyjnej bitwy. Abrams wykorzystuje go w Przebudzeniu mocy, kiedy Rey obraca Sokoła, aby Finn mógł zestrzelić ostatniego myśliwca TIE, i jest to dokładna struktura wizji napędzanej Mocą Reya. Abrams używa go później nie raz, ale dwa razy podczas walki mieczem świetlnym Rey / Kylo Ren.

Johnson podpisuje się pod różnymi rodzajami technik opowiadania historii, z których wszystkie są równie ważne, ale żadna z nich nie zapewnia tego rodzaju oczyszczającego uwolnienia, które pobudza publiczność. A widzowie Gwiezdnych Wojen chcą tego podniecenia i katharsis. Oczywiście są wyjątki. Holdo taranujący statek Snoke'a z prędkością światła to prawdziwa chwila, w której trzeba wstawać i dopingować. Walka Finn / Phasma jest zbudowana podobnie. Ale jest niewiele więcej, co daje widzom coś, z czego mogliby zakorzenić się w tym, co widzą, lub uchwycić usposobienie Gwiezdnych Wojen.

-

Debata na temat tego, który reżyser, która historia i który film jest lepszy, będzie toczyć się latami i nigdy nie będzie odpowiedzi, która byłaby absolutna. Ale jeśli chodzi o reżyserowanie filmu Gwiezdne Wojny, który spełnia wszystkie oczekiwania dotyczące tego, czym jest i powinien być film Gwiezdnych Wojen … Abrams jest wyraźnym zwycięzcą. Dobrze, że wrócił do IX odcinka.

Next: Czy JJ Abrams „Course Correct” Star Wars w odcinku 9?