Recenzja Gran Torino
Recenzja Gran Torino
Anonim

Wiesz, przyzwyczajam się do przyjmowania gorąca w przypadku recenzji moich filmów i nie mam wątpliwości, że powtórzy się to w przypadku recenzji napisanego i wyreżyserowanego przez Clinta Eastwooda filmu Gran Torino. Ale wiesz co? Nie obchodzi mnie to i nie przepraszam za moje recenzje. Możesz mieć prawo do swojej opinii, ale wiesz co? Więc mi się to podoba, czy nie. Więc … naprzód.

Gran Torino to historia Walta Kowalskiego, starego weterana wojny koreańskiej. Na początku filmu widzimy, że jego żona właśnie umarła, aw ciągu kilku sekund od jego pojawienia się wiemy dokładnie, jaką postacią jest Walt: zepsuty, siwowłosy (i rasistowski) stary zegar, który gardzi tym, co stało się z ludźmi na całym świecie. mu.

Kpi ze swoich lekceważących nastoletnich wnuków, które pojawiają się na pogrzebie, żartując, wysyłając SMS-y na telefony i ubierając się nieodpowiednio. Relacje między Waltem i jego dwoma synami są w najlepszym razie napięte i nie ma wiele cierpliwości ani empatii w żadnym kierunku.

Okolica, w której mieszka od ponad 30 lat, nie jest już zamieszkana przez białych ludzi z niższej klasy średniej, ale zmieniła się w dzielnicę azjatycką - ku jego rozczarowaniu. Obok mieszka rodzina Hmong: babcia, samotna matka i jej dwoje nastoletnich dzieci - Thao (grana przez Bee Vang) i Sue (Ahney Her). Thao jest cicha i inteligentna, ale całkowicie nieśmiała, podczas gdy Sue jest bardzo towarzyska i nieustraszona.

Lokalny gang azjatycki chce zwerbować Thao, czy tego chce, czy nie, ale tego nie robi. Niestety, nie mówisz tylko „nie” gangowi i będąc słabym facetem, jakim jest, namawiają go, aby próbował ukraść mennicę sąsiada Walta z 1972 roku Gran Torino. Walt zatrzymuje go, ale Thao ucieka nierozpoznana.

Wkrótce gang wraca pewnej nocy, aby siłą zabrać ze sobą Thao, a Walt wychodzi ze swoim 50-letnim karabinem i goni ich. W końcu dowiaduje się, że Thao był chłopcem, który włamał się do jego garażu i niechętnie zabiera go do odpracowania swojego złego uczynku (za namową matki Thaosa).

W końcu Walt dostrzega w Thao dobro i potencjał i bierze na siebie to, by pokazać mu, jak być mężczyzną i spróbować pomóc mu omijać gang.

Eastwood jest po prostu świetny do oglądania w tym filmie - ma największe warczenie w tym filmie i używa go często i ze świetnym efektem. Jest całkowicie przekonujący jako emerytowany stary weteran wojenny, który widział to wszystko i prawie niczego się nie boi. Prawdę mówiąc, w pewnym momencie filmu zdecydowałem, że jest to właściwie kolejny film Brudnego Harry'ego, podobnie jak zeszłoroczny Rambo - powrót do znajomego bohatera po wielu latach, aby pokazać nam, co się z nim stało.

Oczywiście nie był tak naprawdę Harrym Callahanem, ale zamiana postaci i skończyć z tym samym filmem nie wymagało dużego przeskoku. Sposób, w jaki stawia czoła kłopotom, jest inspirujący. W szczególności jest jedna scena (która kończy się bardzo zabawnie), w której spotyka trzech Afroamerykanów, którzy nękają Sue - to klasyczna.

A teraz powiem - w tym filmie nie ma nic „niesamowitego kinematograficznie”. Żadnego "nowatorskiego" kierunku, kątów kamery, efektów wizualnych ani niczego innego. Masz Clinta „W wieku 78 lat wciąż jestem kiepskim tyłkiem, świetnymi postaciami i wspaniałą historią. W zależności od tego, jak dobry lub zły oceniam film, przypisując mu „partyturę” (czego w dzisiejszych czasach coraz bardziej żałuję - ludzie dają się wciągnąć w liczby), idę na dwa sposoby:

  • Jeśli to okropne, zaczynam od zera i szukam wartościowych rzeczy, które dodadzą „punkty”.
  • Jeśli jest super, zaczynam od góry i szukam rzeczy, które być może nie działały tu i tam, a następnie odejmuję.

W tym przypadku zacząłem od góry, ale nie mogłem wymyślić niczego, co by mi się nie podobało w filmie lub nie trafiło mnie w niewłaściwy sposób - więc masz to: 5 na 5 gwiazdek ode mnie.

Teraz tak, oczywiście … Walt jest rasistą, rzucającym wszelkie etniczne obelgi, o których możesz pomyśleć - ale chodzi o to, że uczy się patrzeć poza swoje uprzedzenia i widzi ludzi takimi, jakimi są, a nie ze względu na ich rasę lub dziedzictwo. A jeśli od dawna jesteś fanem Clinta Eastwooda opartym na twardej postaci, którą grał w Brudnym Harrym i spaghetti westernach, naprawdę ci się spodoba.

Z drugiej strony (i wiem, że uogólniam), jeśli jesteś po młodej stronie, prawdopodobnie pomyślisz, że jest zepsutym starym draniem i czym się tak podnieca.

W filmie jest też dużo wulgarnego języka i przemocy - ma ocenę R, więc zostaw dzieciaki w domu.

Nasza ocena:

5 z 5 (arcydzieło)