Człowiek, który zabił Hitlera, a następnie Recenzja Bigfoot: Sam Elliott „sa Bohaterem
Człowiek, który zabił Hitlera, a następnie Recenzja Bigfoot: Sam Elliott „sa Bohaterem
Anonim

Człowiek, który zabił Hitlera, a potem Wielka Stopa, snuje chwiejny i specyficzny amerykański mit, który spaja cicho poruszający występ Elliotta.

Kiedy film nazywa siebie Człowiekiem, który zabił Hitlera, a potem Wielką Stopę, oczekuje się czegoś mniej niż konwencjonalnego. Z pewnością tak jest w przypadku rzeczywistego filmu, który jest debiutem fabularnym scenarzysty i reżysera Roberta D.Krzykowskiego i obejmuje zespół kreatywny, w skład którego wchodzi znany niezależny filmowiec John Sayles (Eight Men Out, Lone Star) jako producent i kultowy artysta VFX. Douglas Trumbull (Bliskie spotkania trzeciego stopnia, Blade Runner). Do tego główny występ wcielenia siwej męskości, Sama Elliotta, i masz film, który jest zgodny z dziwnym tytułem, pod wieloma względami dobrze niż źle. Człowiek, który zabił Hitlera, a potem Wielka Stopa, snuje chwiejny i specyficzny amerykański mit, który spaja cicho poruszający występ Elliotta.

Elliott gra w The Man Who Killed Hitler and Then the Bigfoot jako Calvin Barr, amerykański żołnierz, który potajemnie, no cóż, zabił Adolfa Hitlera, gdy walczył jako młodszy mężczyzna (Aidan Turner) podczas II wojny światowej. Calvin przez wiele dziesięcioleci prowadził spokojne życie w swoim rodzinnym mieście, gdzie od czasu do czasu spędzał czas ze swoim młodszym bratem i fryzjerem, Edem (Larry Miller). Jednak nawet po tych wszystkich latach Kalwina wciąż niepokoi fakt, że zabił kogoś - nawet osobę tak straszną jak Hitler - i niewiele zrobił, aby powstrzymać ich chorobę przed życiem. Prześladują go także wspomnienia Maxine (Caitlin FitzGerald), życzliwej nauczycielki, w której zakochał się przed wyruszeniem na wojnę.

Pewnej nocy do Calvina podchodzi para przedstawicieli Stanów Zjednoczonych i Kanady - zwana „Flagą” (Ron Livingston) i „Maple Leaf” (Rizwan Manji) - z najbardziej nieoczekiwaną misją. Okazuje się, że Wielka Stopa jest prawdziwa i nie tylko mieszka w kanadyjskiej dziczy, ale jest także pierwotnym nosicielem śmiertelnej zarazy, która może zniszczyć cały świat, jeśli się rozprzestrzeni. Ponieważ Calvin jest jedną z niewielu osób odpornych na zarazę, obaj agenci chcą, aby wykorzystał swoje umiejętności tropienia i polowania (które ledwo słabły z wiekiem), aby znaleźć i zabić Wielką Stopę, zanim będzie za późno. Chociaż nie ma ochoty wracać do życia w zabijaniu, Calvin w końcu akceptuje, że to do niego należy potajemne uratowanie świata … ponownie.

Jak sugeruje tytuł, Człowiek, który zabił Hitlera i potem wielka stopa to swoiste połączenie gatunków. Sercem filmu jest opowieść o starym człowieku, który zastanawia się nad ofiarami, jakie poniósł w swoim życiu, by służyć wyższemu dobru, i czy w końcu naprawdę się to liczyło. Następnie łączy tę narrację z papkowatą przygodą akcji z II wojny światowej - taką, która jest tonalnie w stylu komiksowej adaptacji, takiej jak The Rocketeer lub retrospekcji, jak Inglourious Basterds - i filmem science-fiction klasy B, który wygląda i sprawia wrażenie filmu. Trumbull mógł pracować w latach 70-tych i 80-tych. Chociaż czasami tworzy to trochę pomieszanie, ta dziwna kombinacja składników działa zaskakująco dobrze jako całość. Rzeczywiście, łącząc ze sobą te odmienne elementy, film jest w stanie uniknąć nadmiernie ponurego, a jednocześnienadaje tym pułapkom gatunku więcej treści, niż mogłyby mieć w innym przypadku.

Film Krzykowskiego jest równie niechlujny, ale nowatorski pod względem konstrukcji. Człowiek, który zabił Hitlera, a potem Wielką Stopę spędza znacznie mniej czasu, koncentrując się na scenach, w których młody Calvin poluje na Hitlera, a stary Calvin poluje na Wielką Stopę, niż wielu by się spodziewało. Zamiast tego większość filmu przechodzi w tę iz powrotem między współczesnymi Calvina życie i jego wspomnienia z przeszłości. W większości jednak film porusza się płynnie w czasie iz powodzeniem zestawia różne wydarzenia z życia Calvina dla uzyskania emocjonalnego efektu. Edycja staje się trochę bardziej chwiejna w innych częściach filmu, zwłaszcza gdy zaczyna się walka Calvina z Wielką Stopą, a Krzykowski zbyt szybko próbuje przeskoczyć przez kolejne sceny. Mimo to sekwencje te zawierają również jedne z najbardziej uderzających efektów wizualnych w całym filmie,od spokojnego pustkowia, gdzie mieszka Wielka Stopa, po masywną ścianę ognia, która miała go powstrzymać. Podziękowania dla DP Alexa Vendlera i ekipy VFX Trumbulla za sprawienie, że te chwile wydają się wyrwane z dużo droższego filmu gatunkowego.

Oczywiście nic z tego nie zadziałałoby bez Elliotta w roli imiennika filmu. Aktor mógł dopiero co dostać swoją pierwszą nominację do Oscara za Narodziny gwiazdy, ale całą karierę zrobił grając kowbojów (zarówno dosłownie, jak i duchem) i dobrze mu to tutaj służy. To oczywiście dość dziwaczna prezentacja dla Elliota, ale Człowiek, który zabił Hitlera, a potem Wielka Stopa jest wyniesiony z interesującego, ale nieporęcznego eksperymentu w opowiadaniu gatunkowym do niemal dogłębnej analizy heroizmu, dzięki powadze, jaką Elliot wnosi do swojej rola. Turner jest również całkiem niezły w swoich występach jako młodszy Calvin i wnosi poczucie stalowej determinacji do scen, w których wykonuje swoją tajną misję.Aktor Hobbit i Poldark również wnosi odpowiednią ilość niesamowitego uroku do swoich romantycznych scen z FitzGeraldem i tym łatwiej jest uwierzyć, że z czasem staje się Elliottem.

Reszta obsady jest doskonale wytrzymała, jeśli nie jest wykorzystywana w swoich drugoplanowych rolach. W szczególności FitzGerald zagrała znacznie bardziej dopracowane i rozwinięte role w serialach telewizyjnych, takich jak Masters of Sex, niż w romantycznym zainteresowaniu Calvina The Man Who Killed Hitler and Then the Bigfoot. Mimo to w pełni wykorzystuje swoje sceny tutaj i pomaga sprzedawać proste, ale wzruszające i ostatecznie tragiczne zaloty Calvina i Maxine. Coś podobnego można powiedzieć o Millerze w jego niewielkiej roli rodzeństwa Calvina, który nie może powstrzymać się od podziwu dla swojego brata za jego wielkie czyny. W międzyczasie Livingston i Manji bawią się grając nieco bardziej żartobliwie w swoich występach jako para „bezimiennych” amerykańskich i kanadyjskich agentów, ale nigdy nie wydają się tracić tonacji w filmie, który ich otacza.

W końcu The Man Who Killed Hitler and Then the Bigfoot jest tak dziwny, jak wygląda i brzmi, ale przede wszystkim w pozytywnym sensie. Film mógł się zawalić w szwach bez Elliotta (lub kogoś o podobnym talencie) jako swojej kotwicy, a z pewnością są chwile, w których z trudem stara się zachować swój delikatny akt żonglerki. Na szczęście Elliott zapobiega całkowitemu zejściu filmu z torów i w zasadzie w nagrodę zagra w swojej własnej przygodzie z superbohaterem. To nie będzie dla wszystkich - na wypadek, gdyby tytuł nie był martwym gratisem - ale zainteresowani mogą w pewnym momencie rzucić okiem na tę (najbardziej niezwykłą) mityczną sagę.

ZWIASTUN FILMU

The Man Who Killed Hitler and Then the Bigfoot gra teraz w wybranych kinach, na żądanie cyfrowe i domowe. Ma 98 minut i obecnie nie jest oceniany.

Daj nam znać, co myślisz o filmie w sekcji komentarzy!

Nasza ocena:

3 z 5 (dobre)