Recenzja Marvela Inhumans Premiere Review: We May Have Reached Peak Superhero
Recenzja Marvela Inhumans Premiere Review: We May Have Reached Peak Superhero
Anonim

Marvel's Inhumans zaczyna się od apatycznej, pozbawionej natchnienia premiery, która stara się znaleźć fascynujące podejście do bohaterów firmy na poziomie C.

Premiera filmu Marvel's InhumansSeriale telewizyjne borykają się z problemami, które sięgają od niezbyt inspirujących wartości produkcyjnych i przytłaczająco nijakiej palety kolorów po niewyobrażalną fabułę niezrozumianych ludzi o niezwykłych mocach, których ścigają przeciwnicy zarówno ludzcy, jak i cóż, nieludzcy. Ale największym problemem, przed którym stoi Marvel's Inhumans, jest to, że chodzi o Marvel's Inhumans. Bez wątpienia istnieją osoby, które pasjonują się tą nieruchomością, ponieważ A) to Marvel lub B) jest dziwny i trochę kiczowaty. Innymi słowy, The Inhumans to osobliwy produkt w ramach ogromnej marki, która stała się jeszcze bardziej popularna od czasu premiery Marvel Cinematic Universe. Ale osobliwy produkt zasługuje na nieodpartą cechę handlową wykraczającą poza jego własną ekscentryczność na poziomie powierzchni; taki, który nie robiSpróbuj dopasować kwadratowy kołek do tego samego okrągłego otworu, do którego pasuje każdy inny masowo sprzedawany superbohater.

Ekscentryczność jest punktem sprzedaży tych postaci, a serial po prostu mija się z celem pod tym względem. Nieludzcy nie są zbyt dobrymi superbohaterami. Wszystkie są dość kiepskie. To także duża część ich atrakcyjności. Od Black Bolta po Meduzę, Karnak i Gorgon - wszyscy są obarczeni mocami, które są albo mdłe jak pasta mączna, albo są godne uwagi, ponieważ nikt przy zdrowych zmysłach nigdy ich nie chciałby, nie mówiąc już o założeniu kostiumu i pokazaniu im wyłączone publicznie. Mdłe zdolności, takie jak chwytliwe włosy lub przerażająco destrukcyjny głos, odczytywane tak, jakby zostały wyciągnięte ze stosu odrzuconych w chwili słabości tuż przed ostatecznym terminem w Marvel Comics. Ale znowu, to nieodłączna dziwność tych postaci czyni je potencjalnie interesującymi. Szkoda tylko, że serial nie chce ich sprzedawać w ten sposób.

Powiązane: Piątkowy przedział czasowy Inhumans nie martwi Jepha Loeba z Marvela

Nieludzka rodzina królewska i wszyscy silni mieszkańcy Attilanu to odrzuceni, prawdziwi słabsi we Wszechświecie Marvela. Porównaj je z nieskończenie prześladowanymi X-Menami i wesołymi mutantami Marvela za każdym razem wygrywają. Jasne, jest tam kilka kulawych kaczek, ale z Wolverine, Magneto, Jean Grey, Profesorem X i innymi osobami w ich składzie, bycie X-Manem (X-Personem?), Częściej niż nie, ma przyzwoity do góry. Ta zaleta nie jest aż tak powszechna w świecie nieludzi. Historie o superbohaterach są zasadniczo spełnieniem życzeń. W przypadku Inhumans to bardziej: „Uważaj, czego sobie życzysz”. To interesujący punkt widzenia, z którego można opowiedzieć historię o superbohaterach, ale pod nadzorem Marvel TV, a także showrunnera z pierwszego sezonu Iron Fist, Scotta Bucka, Marvel's Inhumans wybiera najbardziej uczęszczaną drogę,i stara się zmienić swoje postacie w coś innego niż bladą reprodukcję znacznie bardziej udanej IP.

Aby wzbudzić zainteresowanie i zasugerować, że ośmioodcinkowa seria wydarzeń jest rzeczywiście WYDARZENIEM, premiera zostanie otwarta jako pierwsza w IMAX, przed premierą serialu w ABC w tym miesiącu. Pytanie brzmi: czy naprawdę duży ekran wystarczy, aby zwabić fanów do kin, kiedy serial pojawi się w telewizji zaledwie kilka tygodni później? Może być na IMAX, ale nadal działa z budżetem telewizyjnym. Podczas gdy widzieliśmy programy takie jak Game of Thrones konkurujące z hitami pod względem czystego spektaklu, Inhumans to nie Game of Thrones - bez względu na to, jakie ukąszenia dźwiękowe lub nieuniknione myśliciele internetowe chcą Ci powiedzieć. Co więcej, telewizyjna premiera jest o kilka minut dłuższa od wersji IMAX, co jest absolutnie zagmatwane. Wygląda na to, że widzowie powinni po prostu czekać i oglądać w zaciszu własnego domu,ponieważ prawdopodobnie trudno będzie znaleźć kogoś z niecierpliwością czekającego na możliwość ponownego obejrzenia pierwszych dwóch godzin, aby rzucić okiem na dodatkowe 12 minut materiału filmowego.

Tak więc, podobnie jak jego bohaterowie, Marvel's Inhumans jest czymś dziwnym. Pomimo krótkiego występu w kinach zdecydowanie nie jest to film, ale tak naprawdę nie chce też być tylko programem telewizyjnym. Niestety, kryzys tożsamości Inhumans jako produktu aktorskiego jest bardziej przekonujący niż cokolwiek oferowanego na premierze.

Premiera spędza większość czasu w Atillan, nieludzkim mieście na Księżycu, które nie zostało odkryte od czasu, kiedy nie wiadomo kiedy, wywołując konflikt między królem nieludzi, Black Boltem (Anson Mount), a jego ludzkim bratem Maximusem (Iwan Rheon)). Ponieważ Black Bolt nie może mówić, aby nie zamienić kogokolwiek, z kim rozmawia, w tapetę, tak jak zrobił to ze swoimi rodzicami po przejściu rytuału Terrigenesis, który daje każdemu nieludzkiemu ich moc, konflikt jest trochę jednostronny. Z pomocą przychodzi Królowa Meduza (Serinda Swan), dumna właścicielka wspomnianych wyżej chwytnych rudych włosów, która większość mówi w imieniu Black Bolt, ale jest także obiektem zazdrości wobec intrygującego Maximusa.

Oprócz gigantycznego, teleportującego się buldoga CGI imieniem Lockjaw, najciekawszą rzeczą przedstawioną w premierze Inhumans są motywacje Maximusa. Choć z początku wydają się zrodzone z prostej żądzy władzy, w rzeczywistości zawierają wskazówki rewolucji dla dobra ludzi. Nieludzcy żyją w systemie kastowym, w którym hierarchia społeczna jest określana przez ich uprawnienia. Ci z najgorszymi mocami są wysyłani do pracy w kopalniach, podczas gdy inni żyją bardziej uprzywilejowanym życiem. Widząc, jak całe ich społeczeństwo opiera się na luźno zdefiniowanej wartości swoich nieziemskich zdolności, natychmiast staje się jasne, dlaczego nieludzie chcą pozostać w ukryciu przed resztą wszechświata Marvela.

Gdy Maximus dokonuje zamachu stanu z zaskakującą szybkością i skutecznością, głębsze badanie jego motywacji może jeszcze okazać się zbawczą łaską serii. Jego ideologia „władzy dla ludu” może jednak okazać się niczym więcej jak tylko frazesą innego złoczyńcy, który uważa się za bohatera własnej historii. Rheon był często magnetyczny jak sadystyczny Ramsay Bolton w Game of Thrones, a także w innych rolach wniósł podobny gniewny apel. Tutaj jednak aktor wydaje się niezainteresowany, podobnie jak większość innych wykonawców, którzy wydają się równie niepewni, kim są ich bohaterowie, jak w serialu. To nie jest wina aktorów; materiał po prostu nie jest wystarczająco mocny, aby wygenerować wiele na drodze do urzekających występów.

Na przykład, zanim Black Bolt ucieknie na Ziemię, Ken Leung przebija się przez mętny pokaz mocy Karnaka, który z pewnością pozostawi wielu widzów drapiąc się po głowach, co się właśnie stało i co dokładnie, zdolności postaci sprawiają, że jest w stanie. Jest podobna nieprzenikalność jak inni nieludzi. Crystal (Isabelle Cornish) ogranicza się głównie do powiedzenia Lockjawowi, jakim jest bardzo dobrym chłopcem, a Gorgon (Eme Ikwuakor) tupie sobie w drodze do małego trzęsienia ziemi, przy okazji kładąc na podłodze kilku złych facetów. Jednak nawet ten pokaz supermocy zatrzymuje się, jeśli chodzi o wzbudzenie zainteresowania którąkolwiek z tych postaci.

Oglądając premierę można odnieść wrażenie, że serial powstał z założeniem, że ponieważ mieści się on pod parasolem stale rozwijającej się marki Marvela i jest pośrednio powiązany z największą na świecie serią filmową, która byłaby wystarczającą zachętą do oglądania. Jednak ta seria potrzebuje większej zachęty niż lojalność wobec marki, aby zachęcić ich do oglądania. Każda marka ma swoje ograniczenia, a to mało inspirujące podejście do Inhumans może należeć do Marvela.

Marvel's Inhumans gra obecnie w IMAX. Premiera w ABC w piątek, 29 września o 21:00.