Recenzja Spider-Mana 3
Recenzja Spider-Mana 3
Anonim

Chociaż Spiderman 3 jest najsłabszym z trylogii, nadal jest wystarczająco dobry, aby zostać członkiem klubu.

Człowieku … od czego zacząć recenzję takiego filmu? Spider-Man 3 to jeden z najbardziej oczekiwanych filmów, które ukazują się w tym roku, więc czy spełni oczekiwania? (Nawiasem mówiąc, ta recenzja nie zawiera spoilerów.)

Moja odpowiedź musiałaby brzmieć: prawie.

Chociaż historia Spidermana 3 bardzo ładnie pasuje do ogólnej serii trzech filmów, są z nią problemy, które uniemożliwiają jej tak satysfakcjonującą, jak mogłaby być. W pierwszym filmie spotykamy Petera Parkera jako maniaka, wybrednego nastolatka i obserwujemy, jak nabywa swoje nowo odkryte moce, doświadczając z nim początkowego zawrotu głowy, a następnie ciężaru odpowiedzialności, która wiąże się z tymi mocami. W drugim filmie spotykamy postać, która pogodziła się z tym, kim jest, ale zmaga się z ilością odpowiedzialności, trudności i samotności, które towarzyszą jego nowemu życiu.

W tym trzecim filmie wszystko wreszcie się wydarzyło, zarówno dla Petera Parkera, jak i jego alter ego Spider-Mana: ma dziewczynę, ma sławę, jest ukochany przez miasto, które chroni, a nawet bardzo dobrze sobie radzi na studiach. Oczywiście wiemy, że to nie może trwać. Odwrotną stroną tego wszystkiego jest to, że Peter zaczyna się trochę wypełniać i dostaje dawkę „choroby hollywoodzkiego ego”, która sprawia, że ​​zaczyna dać się wciągnąć w sławę i uwielbienie.

Z drugiej strony Mary Jane przeżywa ciężkie chwile: zostaje wyrzucona z ostatniej sztuki i walczy w środku, znowu czując się tak, jak wtedy, gdy mieszkała z ojcem z powodu złych recenzji jej występu i zwolnienia. Peter próbuje ją pocieszyć, ale chociaż może odnieść się do tego, przez co przechodzi, jest teraz na szczycie świata, kiedy jego radosna rada „wracaj na konia” brzmi dla niej pusto. Połączenie jej życia zmierzającego w dół i jego podążania w górę nadwyręża ich związek.

Następnie mamy Flinta Marko, skazańca, który uciekł i ucieka, włamując się do mieszkania swojej byłej żony, aby zobaczyć swoją chorą córkę. Jedyne, co się dla niego liczy, to wyleczenie jej z jakiejkolwiek choroby, którą ma, poprzez znalezienie pieniędzy na opłacenie jej. Jak sam mówi, jest dobrym facetem, który po prostu miał pecha. Flint wpada do komory dezintegracyjnej w samą porę na rozpoczęcie eksperymentu i zamienia się w klasycznego złoczyńcę Spidey: Sandmana, który może przekształcić się w różne kształty zbudowane z piasku, a także może wyglądać jak dawniej. Peter odkrywa coś o Flint Marko, co stawia go na misji wyśledzenia Marko.

Jest też Eddie Brock, nowy i agresywny fotograf, który pojawia się, aby spróbować uzurpować Petera jako pierwszego fotografa Spider-Mana i spotyka się z jeszcze jedną klasyczną postacią z komiksu Spidermana: Gwen Stacey. Och, czy wspomniałem, że Harry Osborn też tam jest?

Jeśli wydaje się, że dużo się dzieje (a ja jeszcze nawet nie wspomniałem o Venomie!), To tak jest. To jedna z rzeczy, które zraniły ten film … jest po prostu zbyt wiele postaci / historii do opisania w jednym filmie. Wydaje się, że wszyscy tam byli wkurzeni, ponieważ wtedy myśleli, że to będzie ostatni film i że chcieli zadowolić fanów, wbijając wszystkie te odniesienia z komiksu. To szlachetna myśl, ale dzieje się za dużo i kończy się to marginalizacją postaci, które chcieli podkreślić.

Powiem, że na pewno nie nienawidziłem Spider-Mana 3 ani nawet nie uważałem go za okropny, ale były pewne rzeczy, które powstrzymywały go od bycia świetnym. Pierwszy problem dotyczy tego, o czym wspomniałem powyżej: w filmie jest po prostu zbyt wielu głównych bohaterów. Powodem obecności Eddiego Brocka jest oczywiście Venom (i wkrótce przejdę do tego aspektu), ale Gwen Stacey i jej tata mogli bardzo łatwo zostać pominięci w tym filmie. Nie wiem, czy Gwen była w scenariuszu od pierwszego dnia, ale wiem, że Sam Raimi dodał Venom do opowieści na prośbę producenta Avi Arada, ponieważ ta postać jest ulubieńcem fanów komiksów. Myślę, że oryginalna historia miała tylko Harry'ego Osborna jako nowego Zielonego Goblina i Sandmana jako złoczyńców.

Problem z dodaniem Venoma do historii polega na tym, że jeśli ma tam być, to naprawdę musibyć tam, i to jedna z skarg fanów tej postaci: pełnowymiarowa postać Venoma pojawia się w filmie bardzo krótko pod koniec. Sam Raimi stwierdził, że nigdy nie był fanem tej postaci i jest to dość oczywiste ze sposobu, w jaki Venom został użyty w filmie. To ironiczne, ponieważ aspekt postaci, który wzmacnia mroczny / zły nastrój, naprawdę pasuje do historii i pomógł jej posunąć naprzód. Problem polega na tym, że prawdopodobnie powinni byli zrobić coś w rodzaju zakończenia Empire Strikes Back, w którym wielka konfrontacja miałaby miejsce w Spider-Man 4. Zamiast tego, wydawało się to typowym odcinkiem serialu Sci-Fi, w którym powstał ogromny problem podczas przez pierwsze 55 minut występu myślisz „Wow, to musi być dwuczęściowa gra”, a kończy się to w ostatnich pięciu minutach odcinka.

Inne rzeczy, które niepokoiły mnie podczas filmu, to scena transformacji, w której Marko staje się Sandmanem: naukowcy rzekomo przeprowadzali „eksperyment dematerializacji” i Marko został w to złapany. W dole nie było nic oprócz piasku, czy próbowali go zdematerializować? Jeśli tak, to nie działało, ponieważ piasek nadal był piaskiem. Chodzi o to, jaki byłby wynik eksperymentu Marko, gdyby tam nie było? Moim zdaniem bardzo pomysłowy. Inną rzeczą związaną z Sandmanem, która naprawdę mnie niepokoiła, był sposób, w jaki poruszał się po mieście: gigantyczna latająca chmura piasku. Nie zdawałem sobie sprawy, że piasek może … latać.

Jest jeszcze Venom. Przestałem czytać komiksy Spider-Mana mniej więcej wtedy, gdy Spidey dostał kombinezon, więc nie jestem w ogóle przywiązany do postaci. Niepokoiło mnie jednak, że wylądował z kosmosu zaledwie kilka stóp od Petera Parkera. Porozmawiaj o swoich ogromnych zbiegach okoliczności! Ponownie, myślę, że było to spowodowane żonglowaniem tak wieloma punktami fabuły: gdyby ograniczyli rzeczy do mniejszej liczby postaci, mieliby czas, aby to bardziej rozwinąć. Venom powinien znaleźć drogę do Petera po tym, jak zamieszkał na kilku niezasilanych ludzkich gospodarzach, a może nawet na psie lub czymś w tym rodzaju. Wylądowanie tuż obok Piotra to trochę za dużo.

Ach, teraz do biggie: śpiew Mary Jane. Człowieku, o człowieku, co myślał Raimi? Właściwie wzdrygnąłem się na początku tego filmu z jej numerem piosenki. Chyba chodziło o to, że nie była dobrą piosenkarką i dlatego została zwolniona, ale człowieku, czy nie mogli wymyślić czegoś innego? A potem jest scena, w której tańczy z Harrym Osborne'em w jego kuchni … och. Bardzo chciałbym reżyserować ten film, w którym wszystkie sceny, w których MJ śpiewa lub tańczy, zostały usunięte. To dodałoby co najmniej pół gwiazdki do mojej oceny tego filmu.

Ok, dość tego … oczywiście ten film i tak przyniesie miliard dolarów (mówią już o Spider-Manie 4), a powodem jest to, że jeśli odejmiemy powyższe rzeczy, nadal była to fajna akcja -pakowany film. Oglądając Peter Parker przejść od zaskoczony i szczęśliwy, jak dobrze jego życie będzie ciemno trybie bad-boy było bardzo zabawne do oglądania (dopóki nie dostał zbyt"zły"). Zobaczenie dumnego, tańczącego w dyskotece Petera Parkera było prawie warte ceny wstępu. W filmie było wiele zabawnych fragmentów, w tym scena z panną Brant i J. Jonah Jamesonem, która zostawiła mnie w szwach, a występ Bruce'a Campbella jako francuskiego maitre'd był bezcenny. Potem były sekwencje akcji / walki, które były obfite, długie i niesamowite do oglądania, szczególnie na gigantycznym ekranie IMAX. Ludzie, w przypadku dużych filmów akcji, takich jak ten, gorąco polecam, abyście zrobili wszystko, co w ich mocy, aby złapać je w IMAX. Rozmiar obrazu i wyrazistość sprawiają, że czujesz się jak w filmie, nawet jeśli siedzisz w tylnym rzędzie.

Chociaż większość walki Goblin / Parker widziałem wcześniej w sieci, nie można jej porównać do tego, jak wyglądała na gigantycznym ekranie IMAX. To było jak oglądanie go po raz pierwszy od nowa. Efekty pracy na Sandmanie były szczególnie dobre, zwłaszcza na zbliżeniach, gdzie można było rzeczywiście dostrzec pojedyncze ziarenka piasku tworzące wyraz twarzy. Jeśli chodzi o Venom pod koniec filmu, muszę się zgodzić z wieloma komentarzami fanów w Internecie: pomyślałem, że to trochę słabe, a zwłaszcza w twarz, zbyt CGI-owe. W ogóle nie wyglądało to dla mnie organicznie, zamiast tego wyglądało na bardzo gry wideo.

Podsumowując, z pewnością były rzeczy, które mnie irytowały, a nawet powodowały, że się wzdrygam, ale ogólnie muszę trochę zwolnić Spider-Mana 3 i powiedzieć, że ogólnie było całkiem nieźle. Niezbyt dobre, ale dobre i warte zobaczenia.

Nasza ocena:

3.5 z 5 (Bardzo dobrze)