Dlaczego John Wick potrzebuje rozszerzonego wszechświata
Dlaczego John Wick potrzebuje rozszerzonego wszechświata
Anonim

Nazwanie Johna Wicka sukcesem to za mało. Pojazd akcji Keanu Reevesa z 2014 roku o byłym zabójcy, który chciał zemścić się na gangsterach, którzy zabili jego psa, był objawieniem dzięki eleganckiej, szybkiej choreografii i zawiłemu projektowi. I na szczęście wszyscy widzieliśmy to tłumnie, co doprowadziło nas do wkrótce mającej się ukazać kontynuacji, John Wick: Chapter 2.

Uzyskanie tak szybkiego podświetlenia sequela na zielono jest nieco niezwykłe, biorąc pod uwagę, że świeże adresy IP stają się obecnie rzadszym towarem, ponieważ coraz więcej przeróbek i restartów przejmuje kineplexy. John Wick i podobne filmy często nie są w stanie uzyskać tak dużo spojrzenie na konkurencję z takimi firmami jak MCU i innymi tego typu franczyzami o uwagę mediów i publiczności. Teraz, gdy John Wick ma taką publiczność, pojedyncza kontynuacja lub zestaw sequeli byłby zaniżeniem tego, co jest jednym z najbardziej interesujących i tętniących życiem światów kinowych, jakie widzieliśmy w ostatnich latach.

Jednym z najostrzejszych aspektów Johna Wicka jest poczucie równowagi między historią a budowaniem świata. Pisarz Derek Kolstead i reżyserzy Chad Stahelski i David Leitch najwyraźniej zadali sobie wiele trudu, aby upewnić się, że prawie każdy punkt fabularny jest związany z jakąś małą ciekawostką dotyczącą fascynującego świata, który zbudowali. Każda nowa postać i spotkanie przyniosły ze sobą kolejne odkrycie splątanego, niemal fantastycznego królestwa wszystkich tych broni do wynajęcia oraz tego, jak ich życie i praca przeplatały się ze sobą. Sceneria jest prawdopodobnie bardziej intrygująca niż główna bohaterka i mogłaby skraść serial, gdyby fabuła nie była tak prosta, wpływająca na podróż o żalu i katharsis.

John Wick to historia, która dzieje się w żywym świecie z dobrze ugruntowanymi zasadami, które są nieco ambiwalentne w stosunku do wydarzeń w nim zawartych. Rosyjski mafijny boss wdający się w bójkę z szanowanym i emerytowanym płatnym zabójcą jest nierozsądny, ale jest to ryzyko z obu stron. A kiedy John odwiedza hotel Continental, w którym działa on i inni członkowie przestępczego podziemia, to tylko kolejny dzień na farmie, z przypomnieniem, że sam hotel ma być strefą wolną od biznesu. Każda postać poboczna i miejsce pełnią określoną funkcję w historii, a zwracanie bacznej uwagi na każdego, z kim John się spotyka, jest satysfakcjonującym przedsięwzięciem, ponieważ sprawia, że ​​narastające napięcie jest jeszcze bardziej ekscytujące.

Wszystko i wszyscy, których widzimy w filmie, mają swoją historię - od Iana McShane'a Winstona, tajemniczego właściciela Continental, do Lance'a Reddick's Charon, hotelowego konsjerża z talentem do przewidywania, czego szuka każdy klient, i pani Perkins Adrianne Palicki, doświadczony zabójca, którego John zna zawodowo. Ich obecność jest prawie przypadkowa - szczególnie zły dzień Johna właśnie tak się złożył, że skądinąd zupełnie normalny, i każdy z nich ma do nich szczególny urok. Ciekawość wisi nad każdą postacią i rozmową, zwłaszcza gdy sprawy eskalują i stają się bardziej skomplikowane.

Jeśli główna seria filmów ma skupiać się wyłącznie na samym Johnie, jak nawiązuje podtytuł rozdziału 2, to należy wykorzystać inne media i metody opowiadania historii, aby dodać tło i głębię do tego już dynamicznego świata. Komiksy opowiadające o znakomitej karierze pani Perkins lub powieściach kryminalnych w stylu Toma Clancy'ego o Marcusie Willema Dafoe, siwym płatnym zabójcy, który podpisuje kontrakt z Johnem w filmie. Być może nawet serial telewizyjny skupiający się na Winstonie prowadzącym Continental przez lata - duchowym następcą czasów McShane'a w Deadwood HBO.

Te historie mogą zająć trochę trudu odpowiadania zaciekawionym fanom, dla których filmy nie są wystarczające. Jedną z największych zalet pierwszego Johna Wicka jest to, że każda osobliwość każdej postaci jest dokładnie mierzona, aby nigdy nie przeszkadzała w ich roli w historii. Pełnią swoją funkcję w fabule, zgodnie z ich wcześniejszą pozycją w świecie, a wszelkie pytania, które nam pozostawiają, są drugorzędne. Materiał spin-off to idealny sposób na zaspokojenie głodu na więcej bez ingerencji w prostą jakość obserwowaną w pierwszym filmie.

W epoce, w której studia tak chętnie rzucają się na szansę na powiększenie posiadłości, John Wick daje taką możliwość dzięki autentycznemu, naturalnemu zainteresowaniu. Znalazł swoich odbiorców pocztą pantoflową i utrzymał go, będąc odświeżającym, zabawnym i sugestywnym dziełem stworzonym przez silną grupę twórców. Jak każdy oryginalny film, John Wick był dużym ryzykiem, ale przekroczył oczekiwania i trendy i udowodnił, że można stworzyć coś nowego i ekscytującego. W czasach, gdy naprawdę ciekawych pomysłów brakuje, ten zasługuje na tyle doju, ile tylko może.