Recenzja finału 2 sezonu "Banshee"
Recenzja finału 2 sezonu "Banshee"
Anonim

(To jest recenzja finału 2 sezonu Banshee . Będą SPOILERY).

-

Jeśli nadążałeś za papkowatym dramatem kryminalnym Cinemax, Banshee w sezonie 2 (i miejmy nadzieję, że tak), prawdopodobnie zauważyłeś, że odcinek do odcinka, serial wyglądał, brzmiał, a nawet czuł się inny niż serial, który może lub być może nie przyciągnął cię jako widza w sezonie 1. Jest dopiero marzec, ale gdy jego drugi sezon dobiega końca, z kluczowym i potencjalnie zmieniającym grę „Bullets and Tears”, Banshee z łatwością znalazła się na szczycie najbardziej radykalnie ulepszona seria 2014 roku.

Aby wspiąć się na te szczyty, sezon 2 musiał różnić się od swojego poprzednika na wiele sposobów, ale zauważalne jest, że te różnice naprawdę nie mogły spowodować drastycznej zmiany w odniesieniu do narracji. Program nie odszedł nagle od głębokiego końca ani nie zapomniał, że miał na celu pokazanie oszałamiającej serii oburzających walk, strzelanin i stałych fragmentów akcji. Zamiast tego, pod kierownictwem showrunnera Grega Yaitanesa, seria przeszła od prostego, napędzanego miazgą nadmiaru do zniuansowanej, urzekająco warstwowej i stopniowo bardziej znaczącej serii, która konsekwentnie dostarcza bardziej mięsiste charakteryzacje, historie i występy, z których może wyciągnąć z powrotem jego często zakrwawione kłykcie.

Cały sezon, Banshee zajmował się pytaniem, kim naprawdę jest nienazwany bohater serialu - czyli kim chce być człowiek grający Lucasa Hooda, skoro pozornie może stać się kimkolwiek? Może być sobą, ale dlaczego upiera się, że jest Lucasem Hoodem? Odpowiedź na to pytanie jest czymś więcej, niż program może odpowiedzieć w jednym sezonie i jest to więcej niż być może program powinien chcieć odpowiedzieć, biorąc pod uwagę jakość historii, które wyłoniły się z takiego zapytania. Pytania wirujące wokół prawdziwej natury Hooda z łatwością przywłaszczyły sobie pytania dotyczące prawdziwej tożsamości Hooda. Przez cały sezon robi to z szeryfem, ku zaskoczeniu prawie wszystkich (niezależnie od tego, czy znają jego sekret, czy nie). Ale jego czas spędzony na staniu się stróżem prawa to coś więcej niż stereotypowy „nieuczciwy gliniarz, który wciąż osiąga wyniki”; to'jest prawdziwym pytaniem dotyczącym fundamentalnej niepewności tożsamości i plastycznej natury jaźni, biorąc pod uwagę odpowiednie okoliczności.

Na początku odcinka „Bullets and Tears” Carrie (działająca w trybie Ana) odkrywa informacje o przeszłości Hooda, których nawet nie znała, co skłoniło ją do zadania pytania: „Ile istnień przeżyłaś?”. Odpowiedź Hooda: „Żadnych, naprawdę”. Fakt, że Hood miał znaczące doświadczenia, które zasługują na dług od mężczyzny o imieniu Fat Al, zanim spędził 15 lat w więzieniu, wraz z ostrzeżeniem, że nie uważa takich doświadczeń za wystarczająco godne uwagi, aby zasługiwać na miano „żywego” jest znaczącym odkryciem dla coraz bardziej złożonej układanki, którą ta postać szybko staje się.

Takie uwagi tylko dodają do narastającej legendy o człowieku, który obecnie stoi za odznaką szeryfa w Banshee. Pomysł, że rzeczywistość Lucasa Hooda jest - w każdym razie w jego oczach - czymś nieistotnym, osobą posiadającą niezliczone historie, jest zdecydowanie warta zbadania. Podczas gdy jego tożsamość przesuwa się między dwoma biegunowymi skrajnościami, pozornie skazanymi na konflikt ze sobą, serial udowodnił, odcinek w środku i odcinek, jest równowaga, którą należy znaleźć, mechanizm, który wykorzystuje te skrajności i odkrywa, że Środek, choć raz, jest najciekawszym miejscem.

A wraz z upływem sezonu stało się oczywiste, że największym zmartwieniem Hooda nie było znalezienie sposobu na przywrócenie Carrie / Any do tego życia lub zostanie ojcem dziecka, którego nigdy nie poznał, ale raczej pogodzenie jego skomplikowana przeszłość z osobą, z którą stopniowo staje się bardziej komfortowy. W pewnym sensie Hood to Don Draper z zabójczym prawym hakiem, ale jest także Raylan Givens z poważnym kompleksem tożsamości. Jest człowiekiem, który stał się tak dobry w życiu w kłamstwie, że nie jest pewien, gdzie kłamstwo się kończy, a zaczyna prawda. Co znamienne, Hood nie jest jedynym, który zmaga się ze złamaną osobowością.

Na półmetku sezonu Banshee wybrała ekscytującą estetycznie objazd, w dużej mierze dzięki reżyserowi Babakowi Najafiemu w odcinku „The Truth About Unicorns”. Odcinek spędził całą godzinę, opisując skomplikowane relacje między Carrie / Aną i Lucasem Hoodem. Para zapuściła się głęboko w „Co jeśli

? ”, tylko po to, by wyrwać się z zamachu na agenta Racine'a (Zeljko Ivanek) i uświadomić sobie, że z Królikiem wciąż żyjącym nigdy nie będą mieli życia wartego przeżycia. To oczywiście stała się drogą, na której sezon w końcu się znajdzie, pomimo kontrowersyjnych interesów Hooda z Kaiem Proctorem i umowy, którą zawarł z Alexem Longshadowem.

W związku z tym zamknięcie książki o Króliku i pod wieloma względami Carrie i Hood jest najlepszą rzeczą, jaką Banshee mógł zrobić, aby przejść do sezonu 3. Królik zawsze był głównym elementem relacji Hood / Carrie, a także ich indywidualne tożsamości sprzed Banshee; ale jak pokazują wszystkie dobre programy telewizyjne, kluczem do podtrzymania historii jest: ciągły rozwój. Banshee mógł z łatwością wydobyć kilka kolejnych sezonów z sekretu Hooda i jego nieśmiertelnej miłości do Any, ale zamiast zmusić publiczność do kolejnej długiej, przeciągającej się konfrontacji z tym samym problemem, Yaitanes i współtwórca serialu Jonathan Tropper postanowili stworzyć `` Bullets '' and Tears ”to punkt wejścia do nowej fabuły, która rozwiązała przeszłość tak dobrze, jak to tylko możliwe, i jednocześnie skupiła się na przyszłości.

Duet w przekonujący sposób podsumowuje sytuację, skupiając się na Carrie i Hoodem, którzy szturmują kościół. Królik został zaszyty ze swoim bratem (Julian Sands). Ale zamiast zamienić misję samobójczą w długie, przeciągające się ćwiczenie przemocy, odcinek skutecznie ujawnia okoliczności, które postawiły bohaterów w ich obecnej sytuacji - która brzmi bardziej jak koniec jednego obszernego rozdziału niż cokolwiek innego. A dzięki interwencji Hioba i Fat Ala wszyscy przeciwni Hoodowi i Carrie giną - w tym Rabbit - ale jak sugeruje wiele epilogów odcinka, śmierć Królika i wynikające z tego zamknięcie nie są nigdzie blisko końca historii.

Zamiast tego Banshee patrzy w przyszłość, kontynuując przewracanie stron, na których kończy się historia Królika. Kiedy Hood i Carrie wjeżdżają na granice miasta Banshee, kamera pozostaje na jego dłoni, pozostawiając ją w przestrzeni między nimi, która jest przednim siedzeniem prawdziwego pick-upa Lucasa Hooda. Carrie wraca do domu do Gordona, a Hood próbuje znaleźć pocieszenie w Siobhan, a później wraca do pracy jako szeryfa - która ostatecznie zostaje wysadzona w powietrze przez Devę wkraczającą do jego biura i nazywającą go „tatą”.

W międzyczasie sezon kończy się tragiczną i krwawą śmiercią Emmetta i jego żony Meg, ale także zabójstwem Rebeki na przyszłego Człowieka Gromu, Alexa Longshadowa. Daremne naleganie Długiego Cienia, że ​​jest Człowiekiem Gromu, nie tylko zapewnia Kaiowi Proctorowi uwolnienie z więzienia, ale także wita z zadowoleniem najnowszego głównego antagonistę serii, Chaytona Littlestone'a (Geno Segers) - którego zbliżający się powrót do Banshee wystarczy, by każdy chciał się dostroić sezon 3.

Ostatecznie „Bullets and Tears” z pewnością dorównuje swojemu imiennikowi, ale także wprowadził dramatycznie ulepszoną serię na nową granicę, która wygląda o wiele bardziej obiecująco niż tam, gdzie sprawy skończyły się zaledwie rok temu.

_____

Banshee powróci na sezon 3 w 2015 roku na Cinemax.