Recenzja Casino Royale
Recenzja Casino Royale
Anonim

Daniel Craig jest najlepszym Jamesem Bondem od czasów Seana Connery'ego w filmie, który z pewnością ożywi tę serię.

Bond wrócił, kochanie!

Casino Royale to zupełnie inny film o Jamesie Bondzie, niż prawdopodobnie każdy nakręcony w ciągu ostatnich 30 lat i to dobrze. Możesz to uznać za serię Batman Begins of the Bond: jest wierna materiałowi źródłowemu, ale prawie odrzuca wszystko, co pojawiło się wcześniej, tak daleko, jak inne filmy, daje nam wgląd w postać i jest znacznie bardziej „surowy” niż filmy, które go poprzedzały.

Film otwiera się w czerni i bieli, a Bond czeka w biurze urzędnika na wysokiego rangą urzędnika MI6. Z rozmowy dowiadujemy się, że Bond nie jest jeszcze 007, spełnił tylko połowę wymogu zabicia dwóch osób, zanim został zakwalifikowany do awansu. Film przechodzi do ziarnistej i nieruchomej, czarno-białej sekwencji pokazującej Bonda w brutalnej walce wręcz, w której (oczywiście) wychodzi zwycięzcą, ale z pewnością nie jest czysty ani ładny. Mężczyzna, którego zabił, był pracownikiem urzędnika, na którym siedzi wcześniej, który jest zdrajcą iw ciągu kilku sekund kwalifikuje Bonda do statusu 007.

Niewiele w tym filmie jest bardzo typowych, jeśli chodzi o to, co zostało uznane za „kanon” tego, jak powinien się rozwijać film o Bondzie. Zwykle zaczynają się od zapierającej dech w piersiach sekwencji akcji, zawsze bardziej rozbudowanej niż ta pokazana w poprzednim filmie, ale tutaj zaczynamy tak, jak opisano powyżej, co jest znacznie bardziej intymne. Stamtąd przechodzimy do napisów początkowych, które po raz pierwszy nie zawierają sylwetek nagich kobiet. Mimo to grafika była bardzo lat 60-tych, co wydało mi się interesujące, ponieważ film rozgrywa się do dziś. Po napisach końcowych następuje sekwencja akcji, ale znowu nie jest to typowe, ponieważ istnieje oczywisty brak gadżetów, zastąpiony rozszerzoną sceną pościgu pieszo i zakończony bezczelnym ruchem Bonda.W tym miejscu możemy zauważyć, że Bond właśnie niedawno uzyskał status 007.

„M” jest niezwykle zirytowany i wściekły na to, jak poradził sobie z sytuacją w sekwencji otwierającej, dając MI6 bardzo publiczne podbicie oka i powodując ją (tak, Judi Densch jako „M”, chociaż przypuszczalnie ma to miejsce na bardzo wczesnym etapie kariery), aby zbliżyć się do wyrzucenia go ze służby. Jest bardzo arogancki z dużym ego i pomimo tego, jak twardy jest, nadal jest dość „zielony”, jeśli chodzi o bycie „podwójnym och”.

Podstawowy wątek polega na wyśledzeniu człowieka, który działa jako bankier dla terrorystów, inwestując dla nich pieniądze i dając im natychmiastowy dostęp do nich, gdy zajdzie taka potrzeba. Już od samego początku jest jasne, że straci mnóstwo pieniędzy (150 milionów dolarów) i będzie próbował je zastąpić, co zdarza się w grze w pokera o bardzo wysokie stawki.

Gra w pokera w dużej mierze jest powodem, dla którego dałem tylko 4 gwiazdki zamiast 4 1/2 lub nawet 5. Jest po prostu nudna i trwa zbyt długo, mimo że jest podzielona na trzy lub cztery sceny. Reżyser mógł wziąć kilka wskazówek na temat tego, jak odegrać scenę od ludzi z World Poker Tour, którym udaje się sprawić, że oglądanie grupy facetów siedzących wokół grających w pokera będzie całkiem ekscytujące. Jednak niewiele z tego tutaj. Jest też fakt, że wolałbym zobaczyć Bonda grającego w Baccarata, który jest jego tradycyjną grą, ale wymagało to więcej szczęścia niż jakiegokolwiek rodzaju umiejętności, więc może dlatego zdecydowali się tego nie robić.

Inną rzeczą, która przeszkodziła filmowi, była jego długość, prawie dwie i pół godziny, i fakt, że przypomniał mi o ostatnim filmie Władca Pierścieni, który sprawił, że pomyślałem, że to już koniec, ale przechodząc do innego pozornego zakończenia, a potem kolejny. To tyle jeśli chodzi o negatywy, jeśli o mnie chodzi.

Ach, ale najważniejsze pytanie: jak był Daniel Craig jako James Bond?

Cholernie fajny jak diabli, taki właśnie był.

Każdy zagorzały fan Bonda, który walczył o wybór blondwłosego (sap!) Craiga jako Bonda, może spać spokojnie. Craig był moim zdaniem najlepszym Bondem od czasów Seana Connery'ego. Mógłbym nawet powiedzieć, że jest równy Connery'emu … zwłaszcza Connery w pierwszym filmie o Jamesie Bondzie Dr No, który był tak bliski jak we wszystkich poprzednich filmach surowego realizmu Casino Royale.

Nigdy nie czytałem powieści Iana Fleminga, ale z tego, co słyszałem, wersja Bonda przedstawiana w tym filmie była znacznie bliższa więzi drukowanej strony: twardsza, bardziej wstrętna i mniej dopracowana. Po ukazaniu się pierwszych kilku filmów o Bondzie, a zwłaszcza po odejściu Connery'ego z serii, serial prawie stał się kampowy, tuż obok przesadnego stylu starego serialu telewizyjnego o Batmanie z Adamem Westem. Próbowali to nieco przywrócić z Piercem Brosnanem, ale do tego czasu nadal robili te potworne produkcje z niesamowitymi gadżetami i byli głęboko w klasycznej szkole filmowej Bonda. Chociaż lubię Brosnana jako aktora, po prostu nie miał fizycznej prezencji, by nosić dobry James Bond.

To było wspaniałe pochodzenie Bonda … zanim powiedział „Wstrząśnięty, nie mieszał” lub „Bond, James Bond”, a nawet miał swój charakterystyczny motyw przewodni. Och, nie martw się, wszystkie te rzeczy w końcu się pojawiają, ale tylko bardzo blisko końca i zrobiono to po mistrzowsku, dając poczucie, że Bond wyrósł na rolę doświadczonego 007.

Uwaga dodatkowa: w filmie była jedna scena, która była NAPRAWDĘ dość brutalna pod względem przemocy, prawie wystarczająca, aby wepchnąć ją na terytorium z oceną R, więc pomyśl o tym, zanim przyprowadzisz dziecko poniżej 11 lub 12 lat.

Ogólnie był to fantastyczny film o Jamesie Bondzie i świetny film nawet poza wąskim zakresem tego gatunku. Bardzo go polecam i na pewno jeszcze raz obejrzę go na DVD.

Nasza ocena:

4 z 5 (doskonałe)