Każdy film z Gwiezdnych wojen jest od najgorszego do najlepszego
Każdy film z Gwiezdnych wojen jest od najgorszego do najlepszego
Anonim

Gwiezdne wojny pojawiają się wiecznie. Od debiutu w 1977 roku, opera kosmiczna George'a Lucasa przeszła z marginalnej koncepcji science fiction do samego centrum międzynarodowego ducha czasu. Gwiezdne wojny pozostały tam od tamtego czasu, ustanawiając rekordy kasowe, przeżywając niesławnie słabe prequele i odradzając się pod nowym wodzem The Walt Disney Studios.

Pod przewodnictwem weterana JJ Abramsa Przebudzenie Mocy w dużej mierze spełniło (a nawet przekroczyło) oczekiwania w grudniu ubiegłego roku, torując drogę do odcinka VIII za rok od teraz i wielu następnych po nim. Teraz, gdy Rogue One: A Star Wars Story utworzył sojusz rebeliantów, uznaliśmy, że to odpowiedni czas na zbadanie galaktyki i uszeregowanie jej najlepszych osiągnięć w kolejności, z jak najmniejszą liczbą komentarzy Jar Jar Binksa. Wygląda na to, że już zawiedliśmy.

Oto każdy film z Gwiezdnych wojen w rankingu od najgorszego do najlepszego:

Oferta świąteczna 12 Star Wars

Bez względu na krytykę, jaką słyszałeś, oferta świąteczna jest znacznie gorsza, niż możesz sobie wyobrazić. Jeśli pierwsze Gwiezdne Wojny zapoczątkowały renesans kina science fiction, ten musical filmowy z 1978 r. Wyszydził wszystkich zaangażowanych w A New Hope. Możemy wybaczyć oldschoolowe wartości produkcyjne z czasów BBC, a nawet klimat domowego życia Chewbacci na Kashyyyk, pozostawiony Beaverowi, ale oglądanie ballady „Life Day” księżniczki Leii to potworny horror. Jedyną rzeczą, która mogłaby być bardziej obraźliwa, byłaby jej beatboxowa piosenka Johna Williamsa „Imperial March”, będąc przykuta do Jabby the Hutt.

To nie jest jakiś prymitywny komentarz czy zwykła internetowa hiperbola. Nie, sam George Lucas zastanawiał się nad Holiday Special i przyznał: „Gdybym miał czas i młot kowalski, wyśledziłbym każdy egzemplarz tego programu i zniszczył go”. Od bolesnych scen więzi między Hanem i Chewiem, po dziwaczne animowane segmenty prosto z Magicznego autobusu (który pokazał Boba Fetta po raz pierwszy!), Święto Specjalne to absolutna parodia, którą trzeba zobaczyć, aby w nią uwierzyć.

11 Caravan of Courage: An Ewok Adventure

Chociaż międzygalaktyczne misie opiekuńcze przez lata otrzymywały wiele nienawiści, Ewoki były przedmiotem nie jednego, ale dwóch filmów fabularnych. Ich pierwszy film telewizyjny, Caravan of Courage, rozgrywa się po bitwie pod Yavin i na jakiś czas przed wydarzeniami z Return of the Jedi. Podążając za rodziną Towani po ich katastrofalnym lądowaniu na leśnym księżycu Endor, rodzice zostają oddzieleni od swoich dzieci, Mace i Cindla, po tym, jak zostali schwytani przez okrutnego (i co prawda przerażającego) Goraxa. Caravan of Courage zasadniczo zapewnia 96 minut misji ratunkowej prowadzonej przez Ewoków.

Narracja prowadzona przez Burla Ivesa (prawdopodobnie zamiast czołówki początkowej) może być nieco odstręczająca, ale z historią George'a Lucasa i kierownictwem artystycznym wybitnego Joe Johnstona, Caravan of Courage mogła być znacznie gorsza. W przeciwieństwie do Gwiezdnych wojen świątecznych, ten uroczy filmik dla dzieci nie zasługuje na to, by zostać pochłoniętym przez wielką celuloidową pożogę.

10 Ewoks: Bitwa o Endor

Biorąc pod uwagę dość nieszkodliwą rodzinną przygodę w Caravan of Courage, fani nie spodziewali się dużej zmiany w sequelu filmu z 1985 roku. Jednak w ciągu kilku minut od Bitwy o Endor większość rodziny Towanych zostaje zabita i wymazana z narracji. Przeżywa tylko młody Cindel, którego ucieczka przed brutalnymi Huncwotami jest początkiem zupełnie innej historii Gwiezdnych Wojen. Ta surowa sekwencja otwierająca przypomina zniszczenie Luke'a, który znalazł splądrowany dom i zwęglone zwłoki swojej ciotki i wuja.

Ogólnie rzecz biorąc, Bitwa o Endor jest zdecydowanym ulepszeniem w stosunku do swojego poprzednika. Wprowadza nowe elementy fantasy do świata Gwiezdnych Wojen, a poprzez mniejsze poleganie na Ewokach, a bardziej na ludziach (a mianowicie z Wilfordem Brimleyem jako Noą Briqualon), film zyskuje bardziej epicką estetykę. Chociaż nie trzyma świeczki w oryginalnej serii, wszystko, od ulepszonej historii po ostrzejsze efekty specjalne, sprawia, że ​​Bitwa o Endor jest dość przyjemnym filmem.

9 Część II: Atak klonów

Fantazje Gwiezdnych Wojen inspirowane trylogią Original doprowadziły do ​​koszmarów z prequeli. Atak klonów to filmowe ucieleśnienie nadmiaru. Chociaż technicznie fani otrzymali w filmie największe życzenia (Yoda w trybie walki, wprowadzenie do powstania Palpatine, początek wojen klonów itp.), Prawie każdy element w Epizodzie II wydaje się być wymuszony, pochodny i całkowicie pozbawiony radości.. Nie pomaga to, że prawie każdy element zestawu jest przyćmiony przez jaskrawo oczywiste CGI, a każdy główny moment postaci jest okaleczony tanim dialogiem. Jakoś to nadal nie jest głównym problemem filmu.

Przede wszystkim The Attack of the Clones cierpi na całkowity brak motywacji i napięcia. Wszystko wydaje się strasznie wymyślone, od wyschniętego związku Anakina i Padme, po chłodną, ​​ale praktycznie bezcelową rozgrywkę Obi-Wana z Jango Fettem. Chociaż zakończenie odcinka II może pomóc odkupić wcześniejsze pomyłki, Atak klonów pozostaje bezradnym doświadczeniem filmowym, które zasługuje na szeroko zapowiadaną reputację najgorszego filmu w kanonie Gwiezdnych Wojen.

8 Wojny klonów

Jest animowany i ma zupełnie inną obsadę, ale Wojny klonów są nadal przyjemniejszym filmem niż Atak klonów. Chociaż może to być sprytnie spreparowany amalgamat pierwszych odcinków serialu telewizyjnego, The Clone Wars porusza się z zręcznością i dowcipem, że prequele rzadko mogą się równać. To prawie tak, jakby aktorzy, teraz zdegradowani do lektorów, uwolnili się od samoświadomej presji grania w ukochanej piaskownicy George'a Lucasa. Po pierwsze, Matt Lanter zastępuje Haydena Christensena i dostarcza znacznie bardziej wyzwolonego występu, pełnego humoru i fleksji, a także mniej pompatycznego „Dartha-Vadera”, który zdominował prequele.

Rzeczywiście, Wojny klonów sprawiają, że Anakin jest znacznie bardziej atrakcyjną postacią w CGI, do tego stopnia, że ​​zapominamy o jego przyszłej roli sprawcy ludobójstwa. Ta animowana funkcja jest daleka od „ideału” (co w każdym razie niedoskonała miara), ale zasługuje na pochwałę za wprowadzenie jej epizodycznej serii, która wzbogaciłaby mitologię i uniwersum Gwiezdnych Wojen.

7 Część I: The Phantom Menace

Żyjąc we wszechświecie Gwiezdnych Wojen od ponad 17 lat, trudno wyobrazić sobie odległą galaktykę bez The Phantom Menace. Pomimo wszystkich swoich niedociągnięć i żalów, prequel z 1999 roku jest teraz zapisany w naszej zbiorowej pamięci, na dobre i na złe. Biorąc pod uwagę powszechne uznanie dla kosmicznej opery George'a Lucasa, pomysł serialu prequel wyglądał jak slam dunk. W końcu każdy kocha dobrą historię pochodzenia, więc co może pójść nie tak?

Po pierwsze negocjacje handlowe. Uwaga do pliku: jeśli nadawane wiadomości nie mogą przyciągnąć Twojej uwagi segmentami dotyczącymi NAFTA, prawdopodobnie najlepiej jest unikać kotwiczenia filmu z tym samym tematem. Powiedz, co chcesz o Jake'u Lloydzie, Jar Jar Binksie i Midi-Chlorians, The Phantom Menace to kolosalna strata czasu, która ani nie rozwija mitologii Gwiezdnych Wojen, ani nie dostarcza ekscytującego eskapizmu science fiction (z wyjątkiem sekwencji wyścigów pod). Dla wszystkich dynamicznych postaci i fascynujących wątków z oryginalnej trylogii, The Phantom Menace porzuca swoje bogate dziedzictwo i tworzy historię, która prawie wcale nie przypomina Gwiezdnych Wojen.

6 Część III: Zemsta Sithów

Gdy Anakin zatacza koło i przechodzi od cudownego chłopca do wojowniczego potwora, George Lucas powraca do tego samego łuku doskonałości, co w oryginalnej trylogii. Chociaż prequele na zawsze będą oceniane według innego miernika niż epizody założycielskie, The Revenge of the Sith agresywnie wkracza w archetypową walkę dobra ze złem, która zdefiniowała Gwiezdne Wojny. Choć okaleczony przez ten sam nijaki i boleśnie oczywisty dialog, który był świadkiem w The Phantom Menace i The Attack of the Clones, gama sekwencji akcji i wspaniała estetyka pomagają wynieść Epizod III z grzęzawiska wcześniejszych prequeli.

Zemsta Sithów to odpowiednio mroczny film, ale jego końcowe sceny wywołują prawdziwy horror pojawienia się Dartha Vadera. Odeszły jasne kolory i obietnice bezpieczeństwa, gdy Zemsta Sithów z apetytem wkracza w makabryczny styl. Mimo to film nie jest pozbawiony niewytłumaczalnych scen, takich jak Yoda wygrywający walkę z Palpatine'em lub świeżo upieczony Vader, który dotyka swojego wewnętrznego Frankensteina i wrzeszczy: „Nieee!” Te grzechy mogą zostać wybaczone, ponieważ Zemsta Sithów ulepsza swoich poprzedników pod każdym względem.

5 Odcinek VI: Powrót Jedi

Podążanie za Imperium kontratakuje jest zadaniem nie do pozazdroszczenia. Po dostarczeniu jednego z największych zwrotów akcji w historii kina, odcinek V podniósł poprzeczkę, by finał trylogii mógł być dostarczony. W większości przypadków Return of the Jedi przebiega znakomicie. Chociaż jest ugrzęziony przez mnóstwo niepotrzebnych chwil, a jego dramatyczne znaczenie często podważane jest przez urocze, ale wszechobecne Ewoki, odcinek VI zawiera jedne z najlepiej zapamiętanych momentów ze wszystkich Gwiezdnych wojen. Ratunek Hana Solo do bitwy o Sarlacc Pit jest legendarny, pościg za ścigaczem na leśnym księżycu Endoru jest szalenie intensywny, a pojedynek między Lukiem, Darthem Vaderem i Imperatorem (Sheevem!) Palpatine'em jest wszystkim, na co miałeś nadzieję.

Pomimo tych ekscytujących chwil, wiele z Powrotu Jedi wydaje się nieuniknione, a nawet wymyślone, o czym świadczy niekończące się oczekiwanie Hana i Lei na leśnym księżycu Endor. Skoro o tym mowa, Han Solo jest również niedostatecznie wykorzystywany kryminalnie w finale, zwłaszcza po kradzieży prawie każdej sceny w Imperium kontratakuje. Zasłużył na to, by być bardziej integralnym graczem w obalaniu Imperium, a nie tylko honorowym strażnikiem populacji gadających niedźwiedzi. Podsumowując, Return of the Jedi to wspaniały film o Gwiezdnych Wojnach i satysfakcjonująca zapinka do oryginalnej trylogii.

4 Część VII: Przebudzenie Mocy

Jeśli fani kpią z JJ Abramsa za pożyczenie z oryginalnej trylogii, niechcący krytykują go za coś, czego sam George Lucas nie był w stanie zrobić. Rzeczywiście, mimo całej swojej kreatywności, Lucas stracił z oczu magię Original Trilogy i przeniósł prequele daleko od ukochanych światów, które jako pierwsze uwiodły publiczność. Abrams uniknął pułapki ekspansji i mądrze zastosował się do zwycięskiej formuły, której autorem był sam George Lucas. Przebudzenie Mocy z pewnością ma wiele podobieństw do A New Hope i chociaż podróż Rey jest fascynująca sama w sobie, wydaje się znajoma. Han, Leia, Chewie, a nawet Luke wracają do gry, a odcinek VII w przeważającej części wydaje się być odpowiednią kontynuacją Return of the Jedi.

Kylo Ren Adama Driver to coś więcej niż hołd dla Dartha Vadera, to ostateczny czarny charakter pokolenia milenialsów: pełen wściekłości i aspiracji z nadmiarem niepewności. Chociaż Kylo pozbył się swojego ojca, ukochanego Hana Solo, inspiruje do wielkiej złożoności i ustanowił godnego złoczyńcę w przyszłorocznym VIII odcinku Gwiezdnych wojen . Chociaż Przebudzenie Mocy pada ofiarą puszystych scen, które również obciążały prequele (witaj, Rathtars), nadrabia to pikantnymi dialogami i świeżymi, żywymi postaciami, takimi jak Finn (John Boyega) i BB-8. Po ogromnym przejęciu Lucasfilm przez Disneya, JJ Abrams wziął na siebie kinowy ciężar i stworzył film, który przekroczył prequele, usatysfakcjonował (wielu) fanów Gwiezdnych Wojen i położył podwaliny pod kolejną dekadę przygód w odległej galaktyce.

3 Rogue One: A Star Wars Story

Od czasów Nowej nadziei nie ma filmu o Gwiezdnych Wojnach tak pewnie obejmującego własną mitologię. Chociaż Rogue One był ryzykownym i prawdziwym odejściem od epizodycznego formatu, który przyjął George Lucas, odcisnął piętno na jednej z najlepszych historii osadzonych w odległej galaktyce. Reżyser Gareth Edwards nie okazał strachu eksplorując egzotyczne planety, dziwne kultury i ekscentryczne postacie, ale nigdy nie spieszył się z ich wprowadzaniem. Podążając za Przebudzeniem Mocy, który poruszał się z niesamowitą prędkością ze sceny na scenę, Rogue One miał pewność, że podążył jej celowo. Choć może to opowiadać niefortunną historię, epickie zakończenie filmu nie wydawało się oczywiste. Rzeczywiście, zawsze była iskierka nadziei, że niektórzy buntownicy mogą doczekać kolejnego dnia.

Wypełniając przestrzeń między swoim pojawieniem się w Zemście Sithów a wprowadzeniem w Nowej nadziei, Darth Vader powrócił z większą energią niż kiedykolwiek. Orson Krennic (Ben Mendelsohn) stworzył dla całkowicie wyjątkowego oficera imperialnego, ale to odrodzenie Wilhuffa Tarkina w technologii CGI udowodniło wielkość nowoczesnej technologii, jednocześnie rzucając światło na manipulacyjne dojście do władzy Wielkiego Moffa.

Jeśli chodzi o buntowników, Jyn Erso (Felicity Jones) i Cassian Andor (Diego Luna) prowadzili szarżę w dość dyskretny sposób. Ich różnorodna załoga wojowników wykazała się bezinteresownością i oddaniem sprawie, o której słyszeliśmy tylko w okolicznych filmach. Być może to ich ofiarna misja najlepiej podsumowuje film: przypominając sobie, co sprawiło, że fani byli tak zafascynowani Gwiezdnymi Wojnami w 1977 roku, Rogue One pozwala nam cieszyć się każdą chwilą jego historii bez pośpiechu, aby dokądkolwiek dotrzeć.

2, część IV: Nowa nadzieja

Chociaż Gwiezdne Wojny przyciągnęły widzów swoimi dodatkami science fiction i kosmiczną akcją, podbiły serca widzów, naprawdę przenosząc ich z banału ich własnego życia. Rzeczywiście, A New Hope to mistrzowska klasa w budowaniu świata, o czym świadczy oryginalna scena Cantina. W oryginalnych Gwiezdnych wojnach Luke Skywalker, C-3PO i Obi-Wan Kenobi przez prawie całą minutę badają specyfikę lokalnego wodopoju, zanim ktokolwiek powie słowo. To celowe tempo nie jest rzadkością w A New Hope, to reguła. W całym filmie George Lucas wykazuje fenomenalną powściągliwość nie tylko w przedstawianiu i rozwijaniu postaci, ale także uwydatnianiu obcych światów, w których żyją.

Rozważmy inny punkt sporny, który jeszcze bardziej określa dystans między Oryginalną Trylogią a prequelami. Powszechnie znane jest trwałe pytanie dotyczące Nowej nadziei: kto strzelił pierwszy? Prosta i krótka interakcja, podczas której Han Solo usmażył Greedo, jest częścią tradycji Gwiezdnych Wojen, podczas gdy dyskusja o prequelach nieuchronnie koncentruje się na grafice CGI, pojedynkach na miecze świetlne i innych elementach, które powinny pozostać na peryferiach wszechświata Lucasa.

Pozornie zakres A New Hope wydaje się mniejszy niż odcinki V i VI, ale jego posłuszeństwo szczegółom przyniosło korzyści, które dorównywało kilku innym właściwościom science-fiction. W rezultacie dziewiczy rejs Gwiezdnych Wojen namalował szerokie płótno, które zachęciło widzów do zbadania go bez wyolbrzymiania jego wizji lub zatrzymywania się przed publicznością. A New Hope nie bał się, że pozwoli ci zajrzeć do jej fantastycznego świata, a dzięki pewnej ręce Lucasa nie spieszyło się, by zdobyć twoją przychylność. Być może dlatego tylko trzy lata zajęło zespołowi Lucasfilm powrót do galaktyki z najlepszym filmem z serii.

1 Część V: Imperium kontratakuje

Od bitwy o Hoth do Miasta w Chmurach, Imperium kontratakujeto opera kosmiczna o prawdziwie epickich proporcjach. Tam, gdzie A New Hope narysował swoją rozległą mapę, Epizod V odważnie bada różnorodne tereny, planety i systemy. Bez względu na to, jak porywające mogą być te kosmiczne podróże, naprawdę doniosłe wydarzenia w Imperium kontratakują mają charakter wewnętrzny. To ekspansja głównych bohaterów i ich moralne kłopoty sprawiły, że Epizod V stał się prawdziwym znakiem rozpoznawczym kina. Imperialny cień wyrósł w A New Hope, ale pozostał odległym i stosunkowo bezimiennym zagrożeniem. To zmienia się w sequelu, aw The Empire Strikes Back przepastną przestrzeń między dobrem a złem wypełnia kontynent szarości. Pomimo groźby oddychania ustami, staje się jasne, że Darth Vader nie jest bezmyślnym złoczyńcą, ale mężczyzną, ojcem z własną historią. Gwiezdne wojny przechodzą od międzygalaktycznej zabawy do rodzinnego dramatu,zredukowanie galaktyk do wspólnego DNA ojca i jego syna.

Skywalkers nie są jedynymi beneficjentami wyrafinowanej wizji George'a Lucasa i nieskazitelnego kierunku Irvina Kershnera. Han Solo ugruntował swój status wiodącego człowieka na wieki, od jego skradzionego pocałunku z Leią po zanurzenie w karbonicie i pożegnanie „Wiem”. Lando Calrissian wzmocnił zespół, Yoda (i jego ciągle odwracający się język) stał się legenda, a ścieżka dźwiękowa Johna Williamsa osiągnęła swój szczyt. „Imperium kontratakuje” pozostaje najlepszym filmem o Gwiezdnych Wojnach i jednym z największych filmowych eposów wszechczasów.

---

Jak oceniasz serię Star Wars? Dajcie nam znać w komentarzach!