„Ojczyzna”: czas na krótką, szczerą rozmowę
„Ojczyzna”: czas na krótką, szczerą rozmowę
Anonim

(To jest recenzja sezonu 4 Homeland, odcinek 7. Będą SPOILERY.)

-

Cóż, to było podstępne, podstępne i manipulacyjne. I przez krótką chwilę wydawało się, że może to zadziała. To oczywiście odnosi się do tego, że Homeland przywrócił Damiana Lewisa na krótką, dwuminutową przerwę, którą odcinek - dość odkrywczo zatytułowany „Redux” - miał na celu skłonienie widzów do myślenia, że ​​stało się niemożliwe, że sierż. Nicholas Brody został jakimś cudem wyrwany ze śmierci i ukryty w jakiejś eleganckiej rezydencji w Islamabadzie lub w jego okolicy. I, co należy do serialu, biorąc pod uwagę wszystko, co wydarzyło się w ciągu trzech i pół sezonu przed tą chwilą, nie wydawało się całkowicie nieprawdopodobne, aby serial rzeczywiście próbował przywrócić Brody'ego z powrotem.

To nie znaczy, że nie byłoby to dla nich niewiarygodne, gdyby zrobili to w kontekście narracji. Gdyby scenarzyści rzeczywiście przywrócili postać, serial prawie na pewno straciłby całą tę niewielką wiarygodność, którą pozostawił. Ale dla scenarzystów uznanie, że Homeland stała się serią, w której coś takiego jak powrót Brody'ego, szczególnie w tak dogodnym miejscu, może się wydarzyć, i że wydawałoby się, że zrobienie czegoś bardzo Homeland jest całkiem sprytne. Czasami ten poziom samoświadomości może sprawić, że chwile takie jak ten opłacą się bardziej, niż gdyby serial nie wpadł w destrukcyjną pętlę narracji, która trwała dwa sezony zbyt długo.

Na szczęście nie sprowadzili Brody'ego z powrotem - przynajmniej nie na dobre. Chociaż można sobie wyobrazić, jak kuszące musi być dla pisarzy, aby Lewis pojawiał się od czasu do czasu, jak tata Dextera, tylko po to, aby utrzymać Carrie prostą i wąską, lub naprawdę sprzedawać jej skompromitowany stan psychiczny i emocjonalny za każdym razem, gdy jest został odurzony przez zagraniczny wywiad. To mało prawdopodobne, ponieważ pojawienie się tutaj Lewisa zostało szybko wymazane z ujawnieniem, że Carrie ma halucynacje - dzięki temu, że wzięła inny związek, który superszpieg Denis Boyd umieścił w jej pokoju na prośbę agenta ISI, który go szantażował. - i faktycznie był w ramionach Aasara Kahna (Razy Jaffrey).

Pytanie brzmi: czy naprawdę można tak szybko usunąć taki wyczyn? Było wiele wskazówek sugerujących, że wszystko to tkwiło w niespokojnym, uzależnionym od narkotyków umyśle niestabilnego bohatera serialu, ale nawet wtedy, poza momentem „czy widziałeś ten chłodniejszy wodę”, co dobrego może z tego wyniknąć? To z pewnością stawia serial w trudnej sytuacji, ponieważ pojawienie się Brody'ego - nawet halucynacji Brody - sprawia, że ​​wygląda na to, że serial nie tylko nie chce odpuścić przeszłości, ale także nie ma pojęcia, dokąd iść bez ponownego odwiedzenia. to. A teraz naprawdę musi udowodnić, że ma wszystko, czego potrzeba bez niego.

Jednak, żeby być uczciwym, pomimo problemów, jakie pojawienie się Lewisa podnosi dla `` długoterminowego dobrego samopoczucia '' serii, `` Redux '' należy przynajmniej pochwalić za to, że odniósł tak sukces w pierwszej kolejności. Jasne, epizodowi udało się to ustawić, kiedy Carrie rzuciła się na ochroniarza szpitala / członka personelu, który jej mózg mówił jej, że to Quinn, a subtelne wskazówki dialogowe na bok, było dość oczywiste, że facet, którego dusiła, nie był Peterem. To samo dotyczy wyimaginowanej strzelaniny na ulicy, kiedy wyjęła dwie niewyraźne postacie i skierowała broń na policję, tylko po to, by zdać sobie sprawę, że wcale nie pakuje ciepła.

Niezwykłe w tym wszystkim jest to, że pojawienie się Brody'ego wciąż było szokiem. Co więcej, działało to zarówno jako solidna manipulacja publicznością, która odzwierciedlała manipulację Carrie, jak i po raz pierwszy od dłuższego czasu sprawiła, że ​​widzowie poczuli (i zobaczyli) to, co Carrie czuła i widziała. Ostatecznie efektem wyczynu może być udowodnienie, że Homeland wciąż ma kilka sztuczek w rękawie, nawet jeśli musiałby symbolicznie wykopać martwe ciało, aby je wykorzystać.

Co ciekawe w „Redux” jest to, że faktycznie było to solidna kontynuacja równie solidnego „From A to B and Back Again” z zeszłego tygodnia. Odcinek był napięty i dynamiczny, gdyż skupiał się przede wszystkim na słownych konfrontacjach między ludźmi i grupami ludzi, których niezaspokojone potrzeby skutkowały eskalacją konfliktu. Przede wszystkim te konfrontacje koncentrowały się na obecnym i byłym szefie CIA, ponieważ Lockhart przybył do Islamabadu, aby pomóc w odzyskaniu swojego poprzednika, Saula, którego ostatnio postrzegano jako więźnia Haissama Haqqaniego.

Podczas gdy Lockhart przedstawia się jako agresor, wykorzystując przegląd ustawy pomocowej w Pakistanie jako dźwignię nacisku na rząd, aby działał w najlepszym interesie Saula, Saul znajduje się na moralnym, etycznym, ideologicznym, a nawet teologicznym sporze ze swoim porywaczem - na krótko przed był zmuszony usiąść rzut kamieniem od miejsca, w którym Haqqani i jego żona nadrobili trzyletnią nieobecność.

Nic nie zostaje rozwiązane; wszystko jest ustawione na więcej intryg, ale w tym momencie nie musi to być nic więcej. Homeland skutecznie wznowił swój sezon wraz ze śmiercią Aayana, tworząc niezbędną strukturę i rozwijając pewne znaczące napięcie. Szkoda, że ​​pozornie musi to odbywać się kosztem Mandy Patinkin, która przez sześć odcinków nie ma prawie nic do roboty, ale przynajmniej tutaj ma dialog, który pokazuje, że jego postać, podobnie jak sama Ojczyzna, wciąż gdzieś tam pozostała iskra. To tylko kwestia znalezienia odpowiedniego czasu na jego użycie.

To samo dotyczy Carrie. Jeśli zobaczenie Brody'ego podczas epizodu związanego z narkotykami doprowadzi ją do miejsca, w którym może mieć bardziej bezpośredni wpływ na to, co się dzieje, to może przywrócenie takich znanych narracyjnych kul okaże się tego warte.

Homeland będzie kontynuowany w następną niedzielę z „Halfway to a Donut” o 22:00 w Showtime.