Jak reżyser „Men in Black” skłamał, by zdobyć obsadę Willa Smitha
Jak reżyser „Men in Black” skłamał, by zdobyć obsadę Willa Smitha
Anonim

Niemal dokładnie 20 lat temu studio Columbia Pictures i reżyser Barry Sonnenfeld wypuścili na publiczność letni przebój science-fiction Men in Black. MIB, wyprodukowany z budżetem 90 milionów dolarów, był ogromnym hitem, zarabiając prawie 600 milionów dolarów na całym świecie. Doprowadziło to do dwóch sequeli, z których pierwsza nie podobała się większości ludzi, a druga okazała się dużym ulepszeniem w stosunku do poprzednika. Z Willem Smithem i Tommy Lee Jonesem w roli agentów J i K, MIB był jednym z filmów, które pomogły wynieść byłego Fresh Prince do statusu gwiazdy filmowej.

Mając to na uwadze, niektórzy fani Facetów w czerni mogą być zszokowani, wiedząc, że Smith i Jones nie zawsze byli faworytami do obsadzenia głównego duetu. Reżyser Sonnenfeld ujawnił w niedawnym wywiadzie dla The Huffington Post, że, co dziwne, obecna gwiazda NCIS: Los Angeles, Chris O'Donnell i ikona filmu Clint Eastwood, byli początkowo preferowanymi wyborami dla części J i K.

Mówiąc dokładniej, O'Donnell i Eastwood byli preferowanymi aktorami przez ludzi nie nazywających się Barry Sonnenfeld. Producent MIB Steven Spielberg chciał O'Donnella - całkiem świeżego po sukcesie kasowym Batman Forever - dla J., a inni dyrektorzy studia chcieli Eastwooda dla K. okazało się nieco trudniejsze, jeśli chodzi o zastąpienie Smitha O'Donnella przez Smitha. Ostatecznie Sonnenfeld został zmuszony do podjęcia raczej drastycznej akcji prostego okłamywania aktora:

„(Spielberg) powiedział mi, że muszę iść na kolację z Chrisem i przekonać Chrisa do udziału w filmie. Wiedziałem jednak, że chcę Willa Smitha, więc powiedziałem Chrisowi, że nie jestem zbyt dobrym reżyserem i nie sądzę scenariusz był bardzo dobry i gdyby miał inne możliwości, nie powinien robić Facetów w czerni. Następnego dnia dał do zrozumienia, że ​​nie jest zainteresowany."

Pomijając wątpliwą etykę tego, co zrobił Sonnenfeld, z wynikami nie można dyskutować. Smith okazał się idealnym wyborem dla J. i udowodnił, że ma niesamowitą chemię z Jonesem jako duetem. Bez tych dwóch aktorów MIB prawdopodobnie nie byłby prawie hitem, jakim był, ani nie zrodził tak trwałej serii, wraz z dużą ilością powiązanych towarów, a nawet przejażdżek w parkach rozrywki.

Z drugiej strony, można się zastanawiać, co O'Donnell myśli o oszustwie Sonnenfelda. Biorąc pod uwagę, że kontynuował udaną karierę samą w sobie - chociaż nie na poziomie Smitha - można założyć, że prawdopodobnie już to przeszedł. Tak czy inaczej, w jakimś alternatywnym wszechświecie O'Donnell i Eastwood wystąpili w Men in Black i jest to rzeczywiście dziwna myśl.

WIĘCEJ: Jak kontynuacja serii Men in Black