Wywiad: Taylor Kitsch Talks „John Carter”
Wywiad: Taylor Kitsch Talks „John Carter”
Anonim

Disney Sci-Fi / Fantasy epicki John Carter otwiera się w kinach w ten weekend. Oparty na serii science-fiction Edgara Rice'a Burroughsa, który wpłynął na wiele gatunków i trwałych właściwości, takich jak Superman, Gwiezdne Wojny, a ostatecznie nawet Avatar, John Carter śledzi historię zgorzkniałego weterana wojny secesyjnej, który odbywa niezwykłą podróż do Barsoom (Mars), gdzie urocza i zaciekła księżniczka Dejah Thoris (Lynn Collins) i wojownik Tars Tarkas (Willem Dafoe) starają się zwerbować go do walki w brutalnym konflikcie planetarnym.

Mieliśmy okazję usiąść z gwiazdą filmu Taylorem Kitschem (Friday Night Lights, nadchodzący pancernik) na złomowisku Johna Cartera w cudownym Comfort, AZ, aby porozmawiać o treningu walki oraz fizycznym i emocjonalnym maratonie, którym był John Carter, a także potencjalne sequele.

Screen Rant: Jednym z elementów, który wyróżnia się w filmie, jest praca kaskaderska. Jest kilka naprawdę zabawnych momentów, które obracają się wokół zarozumiałości, że jesteś mniej związany grawitacją na Marsie. Czy możesz opowiedzieć o treningu fizycznym, który musiałeś wykonać w filmie?

Taylor Kitsch: „Dużo trenowałem z mieczem. Kiedy kończyłem czwarty sezon„ Friday Night Lights ”, do Austin przyjechał facet. Potem był to tylko reżim dietetyczny z niesamowicie nudną dietą przez jedenaście miesięcy. Cztery miesiące przed i siedem podczas strzelania. A potem trening na drutach. Cały shebang. A potem, oczywiście, standardowe ćwiczenia na siłowni, aby osiągnąć tę estetykę. To był bardziej maraton i dlatego było tak trudne. Robienie tego przez tak długi czas wymaga wiele wysiłku. Poza tym, kręcenie sześciu dni w tygodniu i bycie w prawdopodobnie każdej scenie filmu, zajęło dużo czasu. aby to utrzymać. To była najtrudniejsza część.

SR: Kiedy Edgar Rice Burroughs po raz pierwszy opublikował Księżniczkę Marsa (pierwszą z serii Barsoom) w 1917 roku, było to pięćdziesiąt lat po wojnie secesyjnej. Wystarczająco dużo czasu, aby był nieco świeży w pamięci, ale także z wystarczającym dystansem, aby był bardziej obiektywny. Umieszczenie swojego bohatera, Johna Cartera, w środku wojny domowej na Marsie, dało mu swobodę porównywania do tego, co wydarzyło się tutaj, w Stanach Zjednoczonych, i komentowania wojny w ogóle. Skoro film wychodzi prawie sto lat później, z czym czujesz, że łączy się z naszym współczesnym światem?

SR: Jedną z rzeczy, które uważałem za interesujące w podróży twojej postaci, było to, że zaczynasz od odmowy walki. Odmawiasz udziału w celach armii po tym, co wycierpiałeś w wojnie domowej. Ale potem, podczas swojego pobytu na Marsie, czujesz, że ktoś powinien zająć stanowisko, nawet jeśli oznacza to, że idziesz na wojnę.

TK: „Myślę, że zajęło to stanowisko, ale myślę, że to było bardziej z miłości do jego życia. Myślę, że to było bardziej dla niej i ponownie znalazło ten cel. (Podczas wojny secesyjnej) zapłacił ostateczna cena za staranie się postąpić właściwie i wyruszyć na wojnę, by chronić swoją rodzinę. Robiąc to, stracił ich. I nosił ze sobą poczucie winy. Dlatego nie chciał się ponownie angażować. A potem, oczywiście, kobieta (księżniczka Dejah Thoris) pojawia się w jego życiu i ponownie włącza to światło, co, jak sądzę, mogłaby mu wtedy zrobić tylko kobieta ”.

SR: Masz kilka niezwykle emocjonalnych scen z retrospekcji do rodziny Johna Cartera, która straciła podczas wojny secesyjnej. Czy możesz opowiedzieć o tym, jak to było, gdy je kręciliśmy?

SR: Mówiłeś o tym, że chciałbyś robić różne postacie, filmy i gatunki. Czy jesteś zobowiązany umową do robienia sequeli do „Johna Cartera” i „Battleship”?

TK: „Jestem. Zapisałem się na trzech dla obu”.

SR: A czy oni już z tobą o tym rozmawiają?

TK: „Nie będę tego słuchać. Słyszę różne rzeczy. Bardzo się tym denerwujesz. Tylko dlatego, że tak bardzo mi zależy i chciałbym to powtórzyć z (Andrew) Stantonem, reżyserem 'Johna' Carter ”i Pete (Berg) reżyserem„ Battleship ”. Nie słyszałem jeszcze zbyt wiele o „Battleship”. Słyszałem dużo o „Johnie Carterze” w dobrym stylu, więc zobaczymy. To był po prostu niesamowity zestaw. Jesteśmy rodziną. Naprawdę. W tej branży rzadko zdarza się mieć jednego kolegę z pracy, nie mówiąc już o tworzeniu w niej rodziny. Więc tak. Bardzo bym chciał."

Czekajcie na dalsze relacje z Johna Cartera i nie tylko z naszej rozmowy z Kitschem na temat Battleship, poza dramatem Tinseltown i jego nadchodzącym filmem Olivera Stone'a Savages.

-

John Carter pojawi się w kinach w ten piątek, 9 marca.

Śledź mnie na Twitterze @jrothc.