Mechanic: Resurrection Review
Mechanic: Resurrection Review
Anonim

Mechanic: Resurrection to bezmyślny film klasy B z niewielką ilością uwagi, ale ci, którzy lubią Statham, powinni się dobrze bawić.

W Mechanic: Resurrection Arthur Bishop (Jason Statham) wycofał się z bycia zabójcą kontraktowym i zadomowił się w życiu pokoju w Brazylii. Pewnego dnia w restauracji spotyka współpracowników wysłanych przez długoletniego wroga Riah Craine (Sam Hazeldine), którzy grożą ujawnieniem faktu, że Arthur tak naprawdę nie umrze, jeśli Bishop nie zgodzi się wykonać trzech prac dla Craine. Artur ucieka i wycofuje się do swojego domu w Tajlandii i rozpoczyna poszukiwania ludzi, którzy go ścigają.

Tam Bishop zostaje przyciągnięty do Giny (Jessica Alba), humanitarystki, która prowadzi szkołę dla dzieci w Kambodży. Jej działania uczyniły ją celem Craine. Podczas gdy Bishop i Gina próbują poradzić sobie z sytuacją, ludzie Craine przybywają do Tajlandii i porywają Ginę. Artur otrzymuje wtedy ultimatum: dokończ trio zabójstw dla Craine, albo nowa miłość jego życia umrze.

Kontynuacja filmu Mechanik z 2011 roku (który był remake'iem pojazdu Charlesa Bronsona z 1972 roku), głównym celem Mechanic: Resurrection jest dostarczenie fanom Jasona Stathama innego zabawnego spojrzenia na uznaną markę akcji aktora. Pod tym względem jest w większości skuteczny, chociaż po drodze jest wiele niedociągnięć. Mechanic: Resurrection to bezmyślny film klasy B z niewielką ilością uwagi, ale ci, którzy lubią Statham, powinni się dobrze bawić.

Największe problemy filmu dotyczą pierwszego aktu. Konfiguracja głównej narracji jest absurdalna i prawdopodobnie nieco zagmatwana. Trwa też trochę czasu, zanim akcja się nagrzeje, a większość tego odcinka filmu wije się wzdłuż, nie będąc aż tak atrakcyjnym. Scenarzyści Philip Shelby i Tony Mosher próbują wykorzystać romans między Arthurem i Giną jako emocjonalną kotwicę, ale zawodzą w tym względzie z powodu braku rozwoju. Postęp ich związku jest pośpieszny, co utrudni niektórym widzom pełne kupowanie. Ten aspekt odniósłby korzyści, gdyby był bardziej rozwinięty (lub był czymś zupełnie innym). Nie ma też znaczenia, że ​​Statham i Alba nie podświetlają dokładnie ekranu, gdy są razem. Ich chemia jest użyteczna, ale trudno ją zapamiętać.

Mechanic: Resurrection rozpoczyna się, gdy Artur otrzymuje swoje zadania. Reżyser Dennis Gansel dobrze wykorzystuje Stathama i jego talenty przy konstruowaniu różnych stałych fragmentów. Oglądanie Bishopa jako sposobu radzenia sobie z coraz bardziej niemożliwymi (i przesadnymi) sytuacjami daje pewną radość, ale prowadzi to do niezapomnianych chwil. W szczególności scena przypominająca słynne skalowanie Burj Khalifa przez Toma Cruise'a w Mission: Impossible - Ghost Protocol jest dobrze skonstruowana i napięta, co stanowi jeden z prawdziwych dreszczyku emocji w Resurrection. Są chwile w drugim akcie, które rozciągają koncepcję zawieszenia niewiary do ogromnych rozmiarów, ale mimo wszystko fajnie jest oglądać Bishopa wykonującego swoje zabójstwa w przyciągających wzrok miejscach, takich jak Malezja i Sydney. W większości akcja wygląda dobrze na dużym ekranie,chociaż niektóre bity mają oczywisty zielony ekran.

Jak można się spodziewać, Statham jest niezawodny jak zawsze w roli rozsądnego bohatera akcji. To prawda, że ​​Arthur Bishop nie jest daleko od postaci, które aktor grał wcześniej w swojej karierze, ale wciąż ma to, czego potrzeba, aby zrealizować taki film. Niestety, cienki jak papier pismo nie oddaje wiele sprawiedliwości jemu i jego współpracownikom. Alba ma niewiele do roboty poza byciem damą w opałach, a Hazeldine's Craine to bardzo typowy czarny charakter. Shelby i Mosher próbują wprowadzić jakąś historię, aby wzmocnić dynamikę Craine i Bishopa, ale wydaje się, że jest ona wymyślona i wymuszona, nie dodając wiele do przebiegu. Tommy Lee Jones twierdzi, że jest handlarzem bronią, Maxem Adamsem, i ma kilka zabawnych interakcji ze Stathamem, ale on też ma niewiele do roboty. Jones nadaje tej roli pewną wagę, jednakzrobienie tej części wyróżnia się bardziej niż w przypadku innego aktora.

Mechanic: Resurrection ma na celu tylko to, że całkowicie obejmuje swój status dużego, głupiego filmu akcji wydanego podczas psich dni lata. Chociaż nie spodoba się to wszystkim odbiorcom, niektórzy kinomani będą z przyjemnością go oglądać. Resurrection nie stara się być czymś wspanialszym ani bardziej ambitnym i działa jako powrót do napędzanych gwiazdami filmów z minionej epoki. To zarówno plus, jak i minus, ale film jest dostosowany do konkretnej grupy demograficznej. Nawet ci, którzy rozkoszują się widokami Statham, którzy koszą popleczników, mogą mieć trudności z nazwaniem Zmartwychwstania „dobrym”, ale końcowy rezultat wciąż daje punkty za to, że wie, co to jest i przez to przechodzi.

Ostatecznie Mechanic: Resurrection jest prawdopodobnie tym, co wyobrażała sobie większość widzów, gdy usłyszeli nadchodzącą kontynuację Mechanic. To nie jest nic więcej niż tandetna akcja, ale tak długo, jak ludzie zdadzą sobie sprawę z tego, na co ich czekają i odpowiednio dostosują swoje oczekiwania, będą się z tego bawić. O ile ktoś nie jest zagorzałym fanem Stathama, nie warto wybierać się do teatru, ale Resurrection może mieć fajne życie jak grzeszna przyjemność, gdy trafi do domowych mediów.

Zwiastun filmu

Mechanic: Resurrection jest teraz odtwarzane w kinach w Stanach Zjednoczonych. Trwa 99 minut i ma ocenę R pod względem przemocy w całym tekście.

Daj nam znać, co myślisz o filmie w komentarzach poniżej!

Nasza ocena:

2 z 5 (OK)