Recenzja: Terminator: The Sarah Connor Chronicles Season One
Recenzja: Terminator: The Sarah Connor Chronicles Season One
Anonim

W ciągu ostatnich dwudziestu pięciu lat seria TheTerminator wyznaczyła standardy filmów science fiction - inteligentnych, pełnych akcji i przełomowych efektów specjalnych. (Pierwsze dwa) filmy są ikoniczne i uwielbiane przez miliony na całym świecie. Kiedy więc ogłoszono, że seria będzie miała telewizyjny spin-off, wielu fanów było niezadowolonych (łącznie ze mną), ponieważ nie zagrałby w nim Arnold Schwarzenegger (z oczywistych powodów politycznych). Obawialiśmy się, że serial telewizyjny bez Schwarzeneggera będzie taniej poprzednie wpisy, które były wcześniej.

Nie trzeba jednak obawiać się wiernych Ye Terminatora: choć seria nie dorównuje wielkości T1 i T2, rozszerza się na bohaterów, dodając nowe zwroty akcji, a także kilka kluczowych odniesień do filmów.

W sumie wystarczy, aby zadowolić zarówno starych, jak i nowych fanów.

Pierwszy sezon The Sarah Connor Chronicles jest osadzony po wydarzeniach z Terminator 2: Judgement Day, ale w alternatywnej linii czasu z Terminator 3: Rise of the Machines (chociaż zachowują podplot raka Sarah Connor wspomniany w T3). Pilot rozpoczyna się w 1997 roku, kiedy nowy Terminator o imieniu Cromartie (od kiedy nadali tym rzeczom nazwy?) Zostaje odesłany z przyszłości do kolejnej próby na Johna Connora, tym razem kiedy jest nastolatkiem. zostaje odesłany: kobieta Terminator, która wydaje się być mniej więcej w wieku Johna (około szesnastu) o imieniu Cameron (geddit).

Cromartie nieustannie ich ściga, a John, Sarah i Cameron używają urządzenia pozostawionego przez „agentów czasu”, aby przeskoczyć o dekadę w przyszłość. (Myślę, że w ten sposób udaje im się przecenić T3.) Przybywając w 2007 roku rodzina Connorów wraz ze swoim nowym „sprzętem gospodarstwa domowego” zleca sobie misję zniszczenia systemów Cyberdyne, wraz z każdym, kto pomógł stworzyć super komputer Skynet, zanim rozpocznie się powstanie maszyny. Jest tylko jeden drobny problem - Cromartie podąża za nimi przez portal czasowy i nie cofnie się przed niczym, by zabić Johna.

Chociaż byłem sceptyczny co do jakości programu, zanim obejrzałem Kroniki Sarah Connor, byłem mile zaskoczony, jak przyjemny był. Lena Headey (300) jest dobrym zastępcą Lindy Hamilton, której bardzo brakowało w T3. Thomas Dekker to całkiem przyzwoity John Connor; po raz pierwszy widzimy, że faktycznie mógłby być przywódcą wojskowym, nawet jeśli (czasami) zachowuje się jak rozpaczliwy nastolatek. Jedynym słabym ogniwem w serii jest Summer Glau jako Cameron, obrońca Terminator wysłany z przyszłości. Po prostu nie czuje się Terminatorem; czasami jej się to udaje - ale najczęściej wygląda jak członek obsady z Komitetu Organizacyjnego, zachowując się twardo.

Efekty serialu są całkiem dobre, a przyszłe sceny ze względu na ich (względny) niski budżet odzwierciedlają te z filmu Camerona z 1984 roku. Muzyka również jest pierwszorzędna, zawiera motywy i motywy z oryginalnych funkcji Camerona. Dla fanów jest również powrót Kyle'a Reese'a (i wprowadzenie jego brata), co nie było tak złe, jak się spodziewałem; obecność dr Silbermana (tym razem granego przez Bruce'a Davisiona); z wystarczającą ilością akcji, zwrotów akcji i ciągłości "pisanek", aby zapewnić fanom Terminatora (i zapalonym obserwatorom telewizji) rozrywkę przez dziewięć odcinków.

Zdaję sobie sprawę, że DVD Region 1 USA zawiera całkiem dobre filmy dokumentalne, ale nie były one dostępne dla mojej recenzji. Istnieje jednak kilka dobrych fragmentów usuniętych scen, które dodają teksturę pokazu.

Sarah Connor Chronicles to przyzwoity dodatek do działa Terminatora, przewyższający T3 pod względem jakości i fabuły. Serial jest obowiązkowy dla fanów i powinien utrzymywać Cię w rytmie do czasu premiery Terminator: Salvation w przyszłym roku. Sprawdź to.