Recenzja Watchmen: Seria Damona Lindelofa to radykalny remiks słynnego komiksu
Recenzja Watchmen: Seria Damona Lindelofa to radykalny remiks słynnego komiksu
Anonim

Kiedy Damon Lindelof opisał swój serial telewizyjny Watchmen jako „remiks” ze słynnego, wywrotowego komiksu DC autorstwa Alana Moore'a (choć chciałby, aby jego nazwisko zostało usunięte z każdej pracy do wynajęcia, którą wykonywał) i Dave'a Gibbonsa, wystarczyło, aby każdy, kto zwraca uwagę, zatrzymał się i zastanowił, co miał na myśli. W końcu seria, której akcja toczy się dziesiątki lat po wydarzeniach z komiksu - wielowymiarowa psychiczna kałamarnica rozbijająca Manhattan i wszystko inne - miała być kontynuacją tej historii, prawda? Cóż, w stopniu, w jakim jest to z pewnością prawdą, serial chętnie i sprytnie przenosi narracyjny bagaż tej niekonwencjonalnej opowieści do współczesności. Ale tam, gdzie nowa seria Lindelof naprawdę wyróżnia się, polega na zrozumieniu i manipulowaniu oryginalnymi pomysłami i strukturą narracji wykorzystywaną w klasycznej pracy Moore'a i Gibbonsa,i jak z tej pracy wyłania się coś radykalnego, angażującego i bezwstydnie politycznego.

I chociaż te atrybuty bez wątpienia będą działać na korzyść Strażników w miarę jak seria rozwija się w swoim oszałamiającym pierwszym sezonie, wysiłki Lindelofa, aby wykorzystać tak wiele ciekawszych i niekonwencjonalnych stron Moore'a i Gibbonsa, ostatecznie wyróżnią serię, szczególnie z adaptacji filmu fabularnego Zacka Snydera z 2009 roku i innych komiksów programy telewizyjne. Na korzyść serialu przemawia ilość nieruchomości, jaką Lindelof i pokój jego scenarzystów przekazało HBO. Te godziny są niezbędne nie tylko do wprowadzenia (lub ponownego wprowadzenia) widzów w złożoną alternatywną historię tego świata, ale także, aby dać opowieści i jej wielu bohaterom przestrzeń do oddychania, rozwoju oraz w parze uderzających epizodów około połowy - przez cały sezon, aby przełamać konwencje niekonwencjonalnej już historii.

Więcej: Recenzja drugiego sezonu Impulse: Teleportowanie dramatu dla nastolatków staje się ciemniejsze i bardziej pełne akcji

Seria zaczyna się nie w Nowym Jorku i nie w latach 80., u szczytu zimnej wojny, ale raczej w Tulsa w stanie Oklahoma w 1921 roku, od przerażającego przedstawienia faktycznej masakry w dzielnicy Greenwood - zamożnej afrykańskiej Społeczność amerykańska - została przeprowadzona przez członków Klanu. To wstrząsające wprowadzenie do serii, które ustanawia silne poczucie miejsca i pragnienie serialu, by zmierzyć się z toksycznymi ideałami rasizmu i białej supremacji. Skutecznie porusza Strażników poza typowym tłem dla większości fabuł komiksowych. Tulsa to nie Nowy Jork, ani Gotham ani Metropolis. Jest to mało prawdopodobne miejsce dla serii takiej jak ta, w której policja przyjęła postacie strażników jako sposób na zapewnienie bezpieczeństwa sobie i swoim rodzinom po zorganizowanym ataku na organy ścigania przez grupę białej supremacji znaną jako Siódma Kawaleria.

Jednym z głównych pytań zadawanych w tej serii jest pytanie: jak odróżnić dobrych facetów od złych, skoro obaj noszą maski? Tak jak w komiksie, odpowiedź na to pytanie wcale nie jest łatwa, nawet po zdjęciu maski. Jest to szczególnie prawdziwe w przypadku Angeli Abar z Reginy King, detektyw z Tulsy, która nosi pseudonim Vigilante Sister Night, ponieważ zostaje uwikłana w tajemnicę morderstwa, która uderza o wiele bliżej domu, niż kiedykolwiek sobie wyobrażała. Dołącza do niej inny detektyw Tim Blake Nelson, który nazywa się Looking Glass. Nelson często przywdziewa maskę odblaskową bez otworów na oczy, która czasami staje się niesamowitą kopią maski z plamami atramentu noszonej przez pozbawionego zawiasu strażnika Rorschacha.

Looking Glass to kolejny jawny i sprytny remiks z oryginalnej historii, zwłaszcza teraz, gdy maska ​​Rorschacha została dokooptowana przez zjadliwą grupę nienawiści. To, że jedna z najpopularniejszych i najbardziej charakterystycznych postaci z oryginalnej historii stała się symbolem terroru, to kolejny przykład zdolności tej serii do pewnego tkania nowej narracji w wątkach Watchmen własnej historii. Ta historia, a także przeszłość Ameryki - szczególnie jej rasistowska przeszłość, która wciąż jest obecna - przewyższa narrację skonstruowaną przez Lindelofa i jego pisarzy. Dziesięciolecia później, wydarzenia z końca książki nadal głęboko wpływają na postacie, podczas gdy dalsze istnienie boskiego dr Manhattanu na Marsie - i jego porzucenie człowieczeństwa - doprowadziło do niekwestionowanego egzystencjalnego rozrachunku z gatunkiem, który pozostawił.. Ale w sposób, który jest z natury rzeczy ludzki, postacie tutaj również odeszły od tych wydarzeń, niektórzy posuwając się naprzód, a zbyt wiele cofając się, ponownie rozpalając rodzaje nieludzkich zmagań, które zostały opisane w oryginalnym Watchmen .

To dzięki tej narracyjnej strukturze Strażnicy umiejętnie nawiązuje lub ponownie wprowadza niektóre z głównych postaci z oryginalnej historii. Podczas gdy dr Manhattan pozostaje w dużej mierze poza ekranem, Adrian Veidt (Jeremy Irons) otrzymał swoją własną historię poboczną, która jest znowu fascynującym remiksem tego, co było wcześniej. Historia Veidta ma na celu nie tylko przywołanie przeszłości, ale także dodanie odrobiny humoru do postępowania, szczególnie jeśli chodzi o coraz bardziej drażliwe (i prawdopodobnie niestabilne) interakcje Ironsa z jego dwoma towarzyszami / sługami, Marcosem (Tom Mison) i panią Crookshanks (Christie Amery). Podobnie Jean Smart rozważa przeszłość Laurie Blake - dawniej Silk Specter - ujawniając szereg złożonych emocji związanych z jej przeszłą karierą jako strażniczki, jej obecną rolą agenta FBI w grupie zadaniowej ds. Dr Manhattan.

W istocie Watchmen jest, podobnie jak jego inspiracja, tajemnicą, co czyni go idealnym projektem dla faceta, który pomógł ożywić Lost and The Leftovers . Ale podobnie jak podejście Lindelofa do jednej z najbardziej znanych prac w wydawnictwie komiksów, jest to coś zarówno przyjemnie znajomego, jak i radykalnie innego. Naładowana rasowo i politycznie narracja Watchmen z pewnością wywoła poruszenie, a dzięki wspaniałym występom w szczególności King, Irons, Nelson i Jean Smart, nie wspominając o napędzającej muzyce Trenta Reznora i Atticusa Rossa, ta fascynująca i paląca remiks może mieć równie znaczący wpływ jak oryginał.

Watchmen ma premierę w niedzielę, 20 października o 21:00 w HBO.