Thanos 'Black Order Were Avengers: Infinity War' s Weak Link
Thanos 'Black Order Were Avengers: Infinity War' s Weak Link
Anonim

The Black Order był wielkim rozczarowaniem w Avengers: Infinity War, jednym z najsłabszych ogniw w bardzo dobrze wyważonym filmie. Po raz pierwszy pojawiła się w 2013 roku w New Avengers # 8 stworzonym przez Jonathana Hickmana, Jerome'a ​​Opeñę i Jima Cheunga, klasyczna wersja grupy składa się z Corvus Glaive, Black Swan, Ebony Maw, Supergiant, Proxima Midnight i Black Dwarf. W przypadku filmu zespół został uproszczony tylko do czterech członków: Glaive, Maw, Midnight i Cull Obsidian (martwy dzwonek Black Dwarf)

Oficjalnie potwierdzony podczas zeszłorocznej wystawy D23 Expo, Czarny Zakon, ponownie wykorzystany w filmie jako Dzieci Thanosa, działa jako poplecznicy międzygalaktycznego złoczyńcy. Po zdziesiątkowaniu Xandara i asgardzkiego statku, w wyniku którego Thanos zdobył Moc i Kamienie Kosmiczne, czwórka zła była emisariuszami Szalonego Tytana na Ziemię, pomagając mu wyśledzić dwa Kamienie Nieskończoności na planecie. Niestety, chociaż pomysł na nich jest dobry na papierze, a ich obecność w filmie miała kluczowe znaczenie dla utrzymania fabuły, ostatecznie zawiedli, zwłaszcza w porównaniu z tym, jak dopracowany był sam Thanos.

POWIĄZANE: Thanos jest najlepszym złoczyńcą MCU, bez dwóch zdań

Pod względem projektu Czarny Zakon z pewnością wyglądał groźnie; Marvel Studios zaskakująco mocno utknęło w komiksach czwórki i przez większość czasu wyglądały niesamowicie. Jednak w porównaniu z inspiracją do druku, zespół nie był tak zdolny jak pierwotnie. W materiale źródłowym ich odpowiednie zestawy umiejętności niemal rywalizowały z ich „ojcem”. Jednak na srebrnym ekranie skończyli jako jedyni antagoniści, kończąc w Avengers: Infinity War z niewielkimi fanfarami. Marvel marnował potencjał, by wykorzystać ich jako złoczyńców jednorazowych - w filmie, w którym występowali wściekli, bezmózgowi Outriders - zwłaszcza, gdy mogli zrobić o wiele więcej niż to, co zrobili.

Prawdopodobnie lepiej reprezentowanymi członkami Czarnego Zakonu byli Ebony Maw i Proxima Midnight. Świetnie zagrany przez Toma Vaughana-Lawlora, Maw był niewątpliwie liderem stada, z godną pozazdroszczenia telekinezą i najbardziej zdefiniowaną osobowością. Ale zanim fani mogli dowiedzieć się więcej o nim i jego mocach, spotkał swoją śmierć w najgłupszy sposób - wyrzucony z Q-Ship, w stylu kosmitów.

Proxima Midnight żyła dłużej, ale również czuła się niewykorzystana. Grana przez Carrie Coon, jedyna kobieta w grupie miała kilka świetnych sekwencji walki - szczególnie przeciwko Czarnej Wdowie - i mocne przekomarzanie się z Czarną Panterą i Kapitanem Ameryką tuż przed bitwą w Wakandzie. Ale była nieobecna podczas kluczowych odcinków, a także niespodziewanie ugryzła kurz (chociaż przynajmniej pozwoliła na walkę 3 w 1 ze Scarlet Witch, Okoye i Wdową).

W przypadku pozostałych dwóch problemy Zakonu stają się bardziej jasne: Corvus Glaive i Cull Obsidian. Glaive, grany przez Michaela Jamesa Shawa, jest prawdopodobnie najgorszym przekładem postaci Infinity War na duży ekran. W komiksach jest prawą ręką Thanosa, coś, co zostało mu odebrane, przez co stał się prawie nieistotny. Znany głównie ze swojej nieśmiertelności wynikającej z mocy jego glewii (która również nie odegrała znaczącej roli), a także z mistrzostwa w walce, dwa razy był zaangażowany w walkę, był (stosunkowo) łatwo zabrany, co nie zgadza się z jego rzekomą charakterystyką.

Powiązane: MCU nadrobiło słabe CGI z Thanosem

Wreszcie rzekomym mięśniem zespołu był Cull Obsidian Terry Notary. Nie mając żadnych znaczących linii, masywne stworzenie było niewiele więcej niż to. Stoczył dobrą walkę z Brucem Bannerem, który był na pokładzie Hulkbustera, ale wydawało się, że stracił okazję, by zobaczyć właściwy Hulk; w obecnej sytuacji nie wydawał się tak zdolny i silny, jak się spodziewał.

-

Mówiąc narracyjnie, Czarny Zakon był niezbędny, aby utrzymać zagrożenie Thanosa w pewnym stopniu powściągliwe do końca - coś, co pomogło mu uczynić go najlepszym złoczyńcą Marvela - ale to nie usprawiedliwia ich obsługi. Jak na film, który opierał się na relacjach Szalonego Tytana z innymi „dziećmi” Gamorą i Nebulą, wydawali się być tylko zwykłymi poplecznikami, a Avengers: Infinity War poświęcali niewiele czasu na ich rozwijanie. Z drugiej strony, przy tak wielu wydarzeniach w filmie, oczekiwano skrócenia niektórych części.

WIĘCEJ: Avengers: Infinity War ujawnił Soul World MCU