Dlaczego Rogue One może być zawsze poszukiwanym prequelem fanów Gwiezdnych Wojen
Dlaczego Rogue One może być zawsze poszukiwanym prequelem fanów Gwiezdnych Wojen
Anonim

Wraz z oficjalnym zamknięciem książki Gwiezdne wojny: część VII - Przebudzenie Mocy, Lucasfilm skupił się na kolejnym filmie, którego akcja rozgrywa się w odległej galaktyce. W grudniu studio przenosi fanów w przeszłość do okresu przed wydarzeniami z 1977 roku w Rogue One: A Star Wars Story Garetha Edwardsa, który koncentruje się na drużynie bojowników Rebel Alliance, którzy ukradli plany pierwszej Gwiazdy Śmierci. Niedawno ukazał się zwiastun spinoffu, przedstawiający widzom nową bohaterkę Jyn Erso (Felicity Jones) i nadający ton całemu wojennemu obrazowi.

Podgląd z pewnością zrobił pozytywne wrażenie w Internecie, dzięki poczuciu pilności i przykuwającym wzrok obrazom. Jeszcze zanim Lucasfilm rozpoczął działania marketingowe Rogue One, został uznany za najbardziej oczekiwany film roku i teraz najprawdopodobniej entuzjazm wzrośnie. Jednocześnie można wysunąć argument, że Łotr wciąż musi uzasadniać swoje istnienie. Niektórzy zastanawiali się, czy jest to historia, którą należy opowiedzieć, biorąc pod uwagę, że widzowie będą już znać punkt końcowy, zanim usiądą w teatrze. Bez wątpienia ostatni raz, kiedy powstały prequele Gwiezdnych Wojen, odgrywa rolę w tym uczuciu, ale to, co zostało pokazane do tej pory, wskazuje, że Rogue One jest zupełnie innym zwierzęciem i może równie dobrze być fani prequeli Gwiezdnych Wojen, o których zawsze chcieli zobaczyć.

Nowe postacie i historia ze stawkami

Mimo że kino widzowie wiedzieli, że Anakin Skywalker w końcu zdradzi Zakon Jedi i zostanie Darthem Vaderem, postrzegany brak dramatycznego napięcia nie powstrzymał The Phantom Menace od bycia jednym z najbardziej hucznych filmów wszechczasów. Wieloletni fani nie mogli się doczekać, aby zobaczyć historię jednego z największych złoczyńców kina; Dopiero gdy zobaczyli, co George Lucas miał na myśli, podniecenie ustąpiło. Tak, trylogia prequela ma wielu zwolenników i zasługi, ale generalnie filmy są powszechnie uważane za rozczarowania, które nie zdołały sprostać ich nieograniczonemu potencjałowi.

Podstawową wadą filmową w tej trylogii jest to, że w przypadku filmów o nazwie Gwiezdne wojny nie ma wielu pełnych wojen w pierwszych dwóch częściach. Chociaż Wojny Klonów miały być centralnym punktem przedstawionego konfliktu, zaczynają się one dopiero pod koniec Ataku Klonów, co oznacza, że ​​na początku stawka była bardzo mała. Przed bitwą o Geonosis nie było prawdziwego zagrożenia, które trzeba było powstrzymać za wszelką cenę, a większa galaktyka przeżywała względny spokój. Porównajmy to z Rogue One i łatwo widać, że znajdujemy się w samym środku słynnej Galaktycznej Wojny Domowej, a banda Rebeliantów chce zniszczyć imponujące Imperium, które ma do dyspozycji nieograniczone zasoby. To klasyczny schemat „dobro kontra zło”, na którym Gwiezdne Wojny były budowane od lat.

Z Rogue One nie obciążonym rodzinną sagą Skywalker, jest tu okazja, aby rozwinąć zakres walki i bardziej szczegółowo opisać wpływ, jaki wywarł na wszechświat jako całość. Rebelianci oczywiście zdobywają odczyty Gwiazdy Śmierci, ale Edwards ogólnie ma swobodę twórczą w pokazywaniu, jak doszło do tego punktu. Jedynym połączeniem Rogue One z oryginalną trylogią jest Gwiazda Śmierci - prawie wszystko inne jest nowe. Ciekawie będzie zobaczyć tyranię Imperium i odporność Sojuszu z nowej perspektywy, co być może może pozytywnie zmienić sposób, w jaki ogląda się pierwsze trzy filmy. Warstwy można dodawać do tego, co było wcześniej, i na szczęście istnieje silna dynamika słabszych, aby rezonować z widzami.

Film sprytnie obraca się także wokół postaci, których fani Gwiezdnych Wojen nigdy wcześniej nie spotkali. Oznacza to, że dramat nie bierze się tylko z tego, czy Rebelianci wypełnią swoją misję, ale kto wyjdzie z tego żywy. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że prawie wszystkie nowe twarze zginą przed końcem napisów końcowych, ponieważ A New Hope nie wspomina o nich, ale nic nie jest teraz gwarantowane. W końcu galaktyka jest obszarem ekspansywnym, a zespół Rogue One może być bardzo daleko w innej misji, gdy Luke Skywalker leci okopem Gwiazdy Śmierci (na przykład Mon Mothma nie jest obecna podczas Bitwy o Yavin). Widzowie nie znają ostatecznego losu Jyn i jej sojuszników, co idealnie sprawi, że akcja będzie bardziej atrakcyjna do oglądania. Oczywiście zależy to od tego, jak Edwards utworzy swój zespół bohaterów,ale filmowiec pracuje z utalentowaną obsadą, która powinna odcisnąć swoje piętno na spuściźnie.

Gareth Edwards i techniki filmowe

Główną zaletą Przebudzenia mocy było to, że reżyser JJ Abrams zamierzał nakręcić jak najwięcej w aparacie, maksymalizując wykorzystanie praktycznych efektów i prawdziwych miejsc, tak aby estetyka nowych filmów odzwierciedlała oryginalną trylogię. Oczywiście CGI było niezwykle cennym narzędziem, ale Abrams bardzo dobrze połączył te dwie techniki. Zawsze był zakochany w wyglądzie poprzednich filmów i chciał dać podobne odczucia kolejnym pokoleniom kinomanów. Mimo, że VII odcinek miał miejsce w odległej galaktyce, wciąż wydawał się namacalnym światem, co pomogło go ugruntować i nadało obrazowi poczucie realizmu.

Na szczęście Lucasfilm zamierza użyć tej metody we wszystkich swoich nadchodzących filmach o Gwiezdnych Wojnach, w tym Rogue One. Chociaż ton spinoffu z natury różni się od kosmicznej opery Przebudzenie mocy, Edwards podążył za Abramsem w tworzeniu namacalnego wszechświata, łącząc nowe i stare sposoby robienia rzeczy. Ze zwiastuna widać, że zrobił wszystko, co mógł, bez użycia cyfrowych ulepszeń. Aktorzy są na planie, szturmowcy są statystami w kostiumach, a niektóre pojazdy to modele skonstruowane na potrzeby filmu. Nawet statki, które najprawdopodobniej są CGI (ujęcie Gwiezdnego Niszczyciela), są plującym obrazem ich klasycznych miniaturowych odpowiedników trylogii. Biorąc pod uwagę, że cały film jest tak płynny - a nie tylko 90-sekundowy zwiastun - Rogue One będzie mocno przypominać dzieło z tej serii,jak najlepsze wykorzystanie wszystkich narzędzi dostępnych w danym czasie.

Nie tylko to, Edwards wydaje się świetnie pasować do tej konkretnej narracji. Jako reżyser Godzilli z 2014 roku pokazał, że ma świetne wyczucie skali, co oznacza, że ​​te wrażliwości powinny ładnie przenieść się na Rogue One. Wielu fanów było pod wrażeniem obrazów wyświetlanych w zwiastunie, w szczególności ujawnienia Gwiazdy Śmierci i strzału pieniędzy żołnierzy Rebelii na ziemi, biegnących w kierunku potężnych imperialnych piechurów. Chociaż dysproporcja między Sojuszem a Imperium była zawsze widoczna w klasycznych filmach, wygląda na to, że zostanie jeszcze bardziej podkreślona w spinoffie, dodając wagi postępowaniu. Biorąc pod uwagę ramy czasowe serii, Imperium powinno być w rozkwicie, gdy Rebelianci są w powijakach. W tym momencie bohaterowie nie odnieśli jeszcze pierwszego zwycięstwa, więclogiczne jest, że są one jeszcze bardziej przewyższające możliwości niż widzowie są przyzwyczajeni.

To prawda, że ​​Edwards jeszcze naprawdę nie ugruntował swojej pozycji jako prawdziwego reżysera z listy A, ale udowodnił, że jest wschodzącym talentem. Chociaż Godzilla była nieco podzielona po wydaniu, Edwards był więcej niż zdolny do inscenizacji inspirujących scenariuszy. Sekwencja skoku ze spadochronem pokazana w zwiastunach była nasycona elementami horroru, a ostateczne starcie między Godzillą a MUTOSem zyskało aplauz publiczności (dwa słowa: atomowy oddech). Jedną z wizytówek filmu o Gwiezdnych Wojnach jest świetna akcja, a Rogue One wydaje się być gotowy do dodania do panteonu niezapomnianych bitew serii, które pozostają z widzami na długo po pojawieniu się napisów końcowych. Ponadto, w swoim debiucie Monsters, Edwards wykorzystał skromny budżet i z powodzeniem połączył aspekty gatunkowe z dramatem relacji, co oznacza, że ​​dobrze czytał o dynamice postaci.To dobrze wróży rozwojowi zespołu Rebeliantów, na którym skupia się film.

Wniosek

Słusznie, fani Gwiezdnych Wojen czują się trochę nieswojo, gdy słyszą, jak podrzucane jest słowo „prequel”, a zależność Lucasfilm od powrotu do elementów znanych z antologii filmów była przedmiotem pewnej krytyki. Nie oznacza to jednak, że Rogue One nie będzie opłacalnym rozszerzeniem wszechświata, gdy wszystko już zostało powiedziane i zrobione. Chociaż era Disneya dopiero się zaczęła, to, co do tej pory widzieli fani, podkreśla zaangażowanie studia w dążenie do „właściwego” wykonania i upewnienie się, że nowe filmy są zabawne i szczere. Po stracie 4 miliardów dolarów na Lucasfilm, Mouse House chce jak najlepiej wykorzystać swoją inwestycję, a najlepszym sposobem na to jest dostarczenie produktu wysokiej jakości.

Po ogromnym sukcesie Przebudzenia mocy Lucasfilm prawdopodobnie zasłużył sobie na wątpliwości, dopóki nie poślizgnął się na jednym ze współczesnych filmów. To ekscytujący czas, aby być fanem Gwiezdnych Wojen, z corocznymi premierami i wieloma rzeczami, na które można się doczekać. Jeśli celem Disneya jest utrzymanie Gwiezdnych wojen przy życiu na długo po premierze odcinka IX, to samodzielne filmy są być może ważniejsze niż części sagi. Jeśli Rogue One jest dobrze przyjęty, to możliwości spin-offów są nieograniczone i wygląda na to, że jesteśmy na dobrej drodze, aby zobaczyć kolejny dobry film o Gwiezdnych Wojnach.

KOLEJNY: Analiza zwiastuna Rogue One

Rogue One: A Star Wars Story pojawi się w kinach 16 grudnia 2016 r., A następnie Star Wars: Episode VIII 15 grudnia 2017 r., Film Han Solo Star Wars Anthology 25 maja 2018 r., Star Wars: Episode IX 2019 r., a następnie trzeci film Star Wars Anthology w 2020 roku.