Osiem legendarnych reżyserów, których chcielibyśmy stworzyć filmy komiksowe
Osiem legendarnych reżyserów, których chcielibyśmy stworzyć filmy komiksowe
Anonim

Kiedy przyszli historycy filmowi spoglądają wstecz na nasz obecny krajobraz filmowy, jest prawdopodobne, że więcej niż nieliczni będą nazywać go „erą superbohatera”. Tak jak Zachód zdominował kino popularne połowy XX wieku, a lata osiemdziesiąte przyniosły narodziny kinowego przeboju, niezaprzeczalne jest, że opowieści o ludziach jutra i strażnikach wolności zdefiniowały wartość popkultury ostatniej dekady.

Chociaż historie komiksowe mogą obecnie zajmować pierwszoplanową pozycję w duchem czasu, pewne niedawne wydawnictwo dowiodło, że nie ma jednej skutecznej formuły przystosowania komiksu do filmu fabularnego. Dziwaczni, prawie wszyscy ukochani Strażnicy Galaktyki reżysera Jamesa Gunna zakończyli wielkim zwycięzcą tegorocznej sprzedaży kasowej, a my w Screen Rant nie możemy być szczęśliwsi. Zwycięstwo finansowe Guardians pokazuje, że silny, jedyny reżyserski głos może być równie skuteczny w przyciąganiu publiczności, jak każda znana nieruchomość.

Wyjątkowa wizja Gunna sprawiła, że ​​wyobraziliśmy sobie, co mogłoby być - a konkretnie, jak by to wyglądało, gdyby inni silni, indywidualistyczni reżyserzy mogli spróbować swoich sił w projektach opartych na komiksach. W jaki sposób niektórzy najbardziej znani i szanowani reżyserzy wszechczasów podjęliby się adaptacji śmiesznych książek? Tak jak Strażnicy Galaktyki wydobywają potężną żyłę nostalgii, tak my w Screen Rant zainspirowała nas opera kosmiczna superbohaterów, aby spojrzeć na przeszłość filmu i zastanowić się, co mogło być - a raczej, co nie mogło mieć, ale byłoby było niesamowicie niesamowite.

Dołącz do Screen Rant, gdy ośmielamy się marzyć o 8 legendarnych autorach, których chcielibyśmy wyreżyserować adaptacje komiksów. Ich czas może minął, ale wpływ tych kinowych mistrzów odbija się echem tak głośno, że wciąż tęsknimy za tym, by powstali i odcisnęli piętno na The Age of the Superhero.

-

1. Pytanie Orsona Wellesa

Jedna rada: nigdy nie próbuj porównywać swojego życia z życiem Orsona Wellesa - odejdziesz tylko z poczuciem niewiarygodnej niewystarczalności. W końcu miał zaledwie 25 lat, kiedy napisał, wyreżyserował i zagrał w tym, co wielu uważa za najwspanialszy film, jaki kiedykolwiek powstał. Obywatel Kane połączył ze sobą prawie wszystkie filmowe triki swojej epoki (nie wspominając o wymyśleniu więcej niż kilku własnych), aby stworzyć coś, co było wówczas zaskakująco nowym kinowym doświadczeniem.

W następnych dziesięcioleciach Welles nigdy nie uchwycił iskry, która uczyniła ten pierwszy film tak wyjątkowym. Niemniej jednak pokazał zdolną rękę w kręceniu krzykliwych filmów, wydając klasyki, takie jak The Trial, Touch of Evil i diabelsko sprytny dokument F is for Fake.

Najwyraźniej w młodości był fanem komiksów, Welles często wykazywał wrażliwość na miazgę, która dobrze pasowałaby do pozbawionego twarzy super-detektywa znanego jako Pytanie. Prawdziwy detektyw bardziej w duchu Cienia niż Batmana, oryginalna inkarnacja The Question prowadziła zbrodnicze spiski, używając skomplikowanego przebrania i niezłomnej woli.

Szybkie, błyskotliwe, często pełne zakrętów przygody The Question mogły być kawałkiem fantastycznego noir w rękach Wellesa. Mimo całej krytyki, jaką ten mężczyzna wyciągnął w swojej późnej karierze (część z nich całkowicie zasłużyła), nigdy nie stracił tak biegłej ręki, którą pokazał po raz pierwszy w wieku dwudziestu kilku lat. Pod jego kierownictwem The Question mogło stać się nie lada thrillerem o superbohaterach.

-

2. Kaznodzieja Sama Peckinpaha

Kiedy w 1969 roku ukazał się The Wild Bunch Sama Peckinpaha, zdecydowanie zakończył pracę rozpoczętą przez prawie dziesięć lat rewizjonistycznych westernów. Zjadliwy reżyser spotkał się z ostrą krytyką filmu za nielakierowaną przemoc i nihilizm - wszystkie elementy, do których Peckinpah powracał raz po raz podczas zbyt krótkiej kariery. Zanim zmarł z powodu komplikacji związanych z różnymi nałogami w 1984 roku, Peckinpah stworzył jedne z najmroczniejszych i najbardziej dzikich filmów, jakie kiedykolwiek nakręcono.

Choć nigdy nie dotknął żadnego z bardziej fantastycznych gatunków, kultowy, klasyczny komiks Vertigo, Preacher, znalazłby się w zakrwawionej uliczce Peckinpaha. Opowieść o świętym mężu z Teksasu, który związał się z kosmiczną istotą i wyrusza na próbę postawienia niesfornego Boga przed obliczem sprawiedliwości, prawdopodobnie połaskotałaby Peckinpaha. W końcu seria komiksów jest absolutnie przepełniona krwią przemocą, groteskowymi postaciami, ciągłą wulgarnością i radosnym bluźnierstwem.

Mimo wszystko Kaznodzieja odwołałby się również do fascynacji Peckinpaha prawymi ludźmi stojącymi w obliczu nieprzyzwoitego świata. Pomimo całej swojej reputacji jako przesadnie obrzydliwego komiksu, Preacher pozostaje ulubieńcem, ponieważ w rzeczywistości ma ogromne serce pod całym tym brudem. Rzeczywiście, jej główny bohater, Jesse Custer, utrzymuje poczucie moralności na dwóch pięściach, które wywodzi się z oglądania starych westernów jako dziecko.

Sam Peckinpah mógł przejąć świat i postacie Kaznodziei i wyobrazić sobie z nich coś żarliwie pociągającego. W naszych głowach powstały projekt byłby czymś w rodzaju filmu drogi z piekła rodem, Przynieś mi głowę Alfredo Garcii, skrzyżowanego z maniakalną intensywnością Straw Dogs. Oczywiście nie mógł objąć całej opowieści za jednym zamachem - ale właśnie dlatego możemy sobie wyobrazić sequele.

-

3. Doktor Strange Luisa Buñuela

Hiszpański reżyser / prowokator Luis Buñuel pojawił się na scenie filmowej, kiedy wraz z Salvadorem Dali stworzył jeden z najbardziej niesławnych filmów krótkometrażowych wszechczasów, Un Chien Andalou. Jako jeden z pionierów ruchu surrealistycznego, Buñuel w długiej karierze kina absurdalnego wykazał się silnym wyczuciem kompozycji, suchym do kości poczuciem humoru i ledwo stłumionym oburzeniem z powodu hipokryzji społeczeństwa.

Buñuel miał talent do robienia rzeczy przyziemnych dziwnymi, a dziwne wręcz niepokojące. Nawet niektóre z prostszych filmów w jego dorobku zawierają elementy zaprojektowane tak, aby dostać się pod skórę widza (zobacz bankiet włóczęgów w Viridiana lub tajemnicze pudełko w Belle du Jour).

A co innego mógł nakierować Buñuel, oprócz Doktora Strange?

W swoim oryginalnym wcieleniu pod piórem Steve'a Ditko (który również, przypadkowo, stworzył The Question), przygody doktora Stephena Strange'a były nie tylko dziwne, były wręcz agresywnie surrealistyczne. Przedstawiając dziwaczne podróże do królestw poza śmiertelnym kenem, te opowieści rezonują z pokoleniem, które zamieszkało w postmodernistycznej psychodelii.

Chociaż Buñuel rzadko angażował się w rodzaj kalejdoskopowego stylu, który charakteryzował wczesne komiksy Doktora Strange'a, jego pozornie bezwysiłkowa kontrola nad dziwactwem mogłaby stworzyć zupełnie inny rodzaj filmu o superbohaterach. Może nie byłby przyjemny dla tłumu, ale z pewnością zrobiłby niezatarte wrażenie.

-

4. Piaskun Ingmara Bergmana

Ilekroć ktokolwiek wspomina o postrzeganej niedostępności i ponurości europejskich filmów artystycznych, Ingmar Bergman jest często przedstawiany jako główny awatar stereotypu. Na szczęście ta percepcja nie zawiera zbyt wiele wody. Znany przede wszystkim jako reżyser niezwykle ponurych dramatów, łatwo zapomnieć, że Bergman często wplatał w swoją twórczość sprośne poczucie humoru i kaprys.

Na przykład najsłynniejszy film Bergmana, Siódma pieczęć, w rzeczywistości porusza się w krótkim klipie i ma w sobie kpiarski, komediowy nurt. Oprócz wizji zarazy i śmierci film celebruje życie w małych i ciekawych chwilach.

W czasach swojej świetności Bergman byłby niemal idealnym wyborem do kierowania adaptacją komiksu Neila Gaimana pt. The Sandman. W końcu wiele z jego prac miało już eteryczny charakter - Persona rozgrywa się jak najbardziej niewygodny sen erotyczny w historii, a Godzina Wilka ma wszystkie cechy nieodgadnionego koszmaru.

Do licha, można nawet argumentować, że istnieją już odcienie Śmierci przedstawione w Siódmej Pieczęci wirujące wokół twórczego DNA Króla Snów. To nastąpi, biorąc pod uwagę, że The Sandman zadebiutował ponad trzy dekady po premierze tego filmu.

W związku z tym chcielibyśmy zobaczyć, jak Bergman wnosi cały swój wgląd w logikę snów i poczucie przygody do historii Morfeusza, żywego wcielenia wszystkich snów, i jego boskiej dalszej rodziny The Endless. Nawet adaptacja niektórych z niższych tonów, mniej skoncentrowanych na Morfeuszu opowieści z serii The Sandman (nominujemy „Dom lalki”) działałaby na korzyść Bergmana.

_________________________________________________

NASTĘPNA STRONA: Swamp Thing, Jonah Hex i Black Panther

_________________________________________________

1 2