Czy Guardians of the Galaxy 2 czy Yondu Justice?
Czy Guardians of the Galaxy 2 czy Yondu Justice?
Anonim

Ostrzeżenie: poniższe informacje zawierają spoilery dla Guardians of the Galaxy Vol. 2

-

Kiedy Michael Rooker został obsadzony jako Yondu Udonta w Guardians of the Galaxy, wydawało się, że to niewiele więcej niż jeden wielki żart. Aktor jest bliskim przyjacielem reżysera Jamesa Gunna, więc jego udział w filmie (wraz z bratem Gunna, Seanem, zarówno jako pomocnik Ravagera Kraglinem, jak i dublet Rocketa) wyglądał na sposób na uzyskanie smacznego nepotyzmu. Podczas gdy konkretny wybór postaci był celowym ukłonem w stronę komiksów; Yondu jest członkiem-założycielem oryginalnego wydania 3000 Guardians w druku, więc jego obecność tam była przyczyną bardziej nowoczesnego składu zespołu.

Mimo że Rooker początkowo zdecydowanie wywarł wpływ, tak naprawdę jest w sequelu, w którym zdobył swoje miejsce jako część kosmicznego wszechświata Marvela. Strażnicy Galaktyki Vol. 2 rzuca się w oczy - pomimo tego, że jest to utwór skoncentrowany na postaci - tak naprawdę nie ma wiele na drodze do faktycznego rozwoju postaci, ale jedyne miejsce, w którym nie jest to prawdą, dotyczy Yondu. Dowiadujemy się o przeszłości antybohatera, jego fundamenty zatrzęsły się i, co najważniejsze, jego łuk zostaje fatalnie zakończony, kiedy poświęca się, by ocalić przybranego syna, Star-Lorda.

Ten ostatni punkt jest ważny, jak widzi Vol. 2 zrób tę rzadką rzecz, aktywnie kończąc bieg postaci Marvela, dzięki czemu rozwój Yondu w Guardians 2 jest jego epitafium MCU. Oczywiście, pomimo swojego 48-letniego istnienia, nie jest bohaterem z listy A, gdzie niewłaściwe postępowanie wywołałoby gniew fanów przez dziesięciolecia a la Batman lub Spidey, ale to nie powinno przeszkadzać nam pytać, czy co oni zrobić z nim prace.

Retconning Yondu z pierwszego filmu

Chociaż Guardians of the Galaxy Vol. 2 nie ma zbyt skomplikowanej narracji, wciąż robi sporo ciężkiego podnoszenia, jak przeformułowuje oryginał. Pozornie ma to wyjaśniać historię Star-Lorda, ze zmienioną naturą jego narodzin, śmierci matki i odejścia z Ziemi, ale z powodu bliskości Yondu do wszystkiego, co on również przechodzi dużą zmianę.

W pierwszym filmie jest piratem z sercem; szybki do złości, zdecydowanie ktoś, kogo nie chciałbyś przekroczyć i posiadający obcy pogląd na zjadanie innych ludzi, ale ostatecznie współczujący i rozumiejący Piotra. Od jego wprowadzenia w Vol. 2 to się zmieniło, a smutna samotność stanowiła podstawę jego wybryków w kosmicznym burdelu Contraxia, i to się po prostu dzieje. To nie tylko pirat z sercem, ale z sercem, które jest jednocześnie zrobione ze złota i niesamowicie miękkie.

W miarę upływu czasu wszystko, co zrobił wcześniej, jest subtelnie przeformułowane. Okazuje się, że był tatusiem Ego, używanym do zbierania wielu dzieci Niebiańskich w ramach jego spisku o dominację w galaktyce, ale jeśli chodzi o Petera, miał dość i uciekł. On i Quill przytaczają jako powód wymówkę pół-Terranina, który jest mały, a zatem dobry do kradzieży, co ujawnia większość jego szorstkości z oryginału - na przykład powstrzymanie Ravagers przed jedzeniem Star-Lorda - jako czyn. To jest wbijane do domu przez jego ekskomunikę z głównego stada przez Starhawka; jego historia z postacią Sylvestra Stallone (której przyjrzymy się bardziej szczegółowo za chwilę) pokazuje, że jest on altruistycznym bohaterem, który zgubił drogę.

Jest niewielki problem polegający na tym, że musi cofnąć rozwój w drugiej połowie filmu z 2014 roku - Yondu łączy siły ze Strażnikami, jest dumny z porażki Quilla nad Ronanem i śmieje się z tego, że został dosłownie trollowany z Kamienia Nieskończoności - ale to mimo wszystko interesujący krok, który czyni go jednym z Vol. 2 bardziej interesujący gracze.

Relacje z The Guardians

Jednak, chociaż wszystko to wzmacnia Yondu, gdy naprawdę go zniszczysz, w filmie jest to mniej dobrze obsługiwane, jak pokazano. Scenariusz splugawił rozwój postaci i pozostawia wątki niedożywione, dopóki nie przyniosą korzyści, co jest niezwykle widoczne w przypadku Yondu.

Będąc zewnętrznym Strażnikiem, większość jego rozwoju odbywa się w reakcji na głównych członków, co niestety opłaciło się głównie w dwóch tępych scenach. Pierwszym jest nieoczywiste porównanie do Rocketa, w którym para wściekłych bestii odkrywa, że ​​nie są tak różni, zasadniczo uzupełniając Yondu powoli godząc się z tym, co zrobił i zdając sobie sprawę, że nie jest poza odkupieniem. Drugi jest bardziej problematyczny - pomimo braku wcześniejszej eksploracji koncepcji, punkt kulminacyjny finału nagle wprowadza zastępczy wątek ojca dla Star-Lorda. To fajny pomysł i taki, który pozostawia Petera samego we wszechświecie, ale do tego momentu był tylko lekko poruszany, a biorąc pod uwagę, jak zuchwały był Yondu dla Petera w przeszłości, jest raczej pozytywnym ujęciem agresywnego związku.

Kiedy jednak film pozwala Rookerowi być postacią, rzeczy są o wiele lepiej przedstawione. „Jestem Mary Poppins, wszyscy” jest już memem (co bez wątpienia podoba się Disneyowi, biorąc pod uwagę, że spóźniona kontynuacja jest w drodze), ale wiele z jego samotnych chwil wyróżnia się - od jego introspekcyjnego wprowadzenia po niedowierzanie w Nieudolna ucieczka Małego Groota. Nawet jego powiększona płetwa - nawiązanie do komiksów - służy jako subtelne wizualne przedstawienie go obejmującego swoje prawdziwe ja.

Następna strona: Śmierć Yondu

1 2