Jak nauczyłem się przestać się martwić i pokochać Gwiezdne wojny Disneya
Jak nauczyłem się przestać się martwić i pokochać Gwiezdne wojny Disneya
Anonim

Kiedy usłyszałem, że George Lucas sprzedał swoją firmę produkcyjną Lucasfilm - i, co ważniejsze, całą serię Gwiezdnych Wojen wraz z nią - firmie Walt Disney Company 30 października 2012, moje serce zamarło.

Ilość szkód, jakie międzynarodowy konglomerat medialny mógłby wyrządzić prawdopodobnie najważniejszemu serialowi w historii kina, była ogromna, jeśli nie prawie dosłownie nieskończona. Tak, sam Lucas od dziesięcioleci eksplorował markę Gwiezdnych Wojen - tak naprawdę od pierwszego dnia - klepiąc tę ​​najsłynniejszą nazwę we wszystkim, od bielizny po przejażdżki w parku rozrywki po tostery, ale Disney w XXI wieku ma masę … elastyczność produkcji, która sprawia, że ​​stary Lucasfilm wygląda pozytywnie osobliwie. Natychmiast przyszły na myśl wizje całej masy filmów z kasą, po których nastąpiły koszmary o pospiesznie wymyślonych przejażdżkach kolejką górską lub niekończących się spinoffów seriali telewizyjnych.

Jednak najbardziej niepokojące było widmo przyszłych głównych filmów Gwiezdnych Wojen , odcinka VII i nie tylko - sequeli, które Lucas odrzucił 15 lat wcześniej jako narracyjnie zbędne, gdy zaczął wytyczać przebieg trylogii prequel. W końcu, kiedy Anakin Skywalker (Hayden Christensen) jest Wybrańcem i zabija jedynych złych facetów, których filmy kiedykolwiek widziały raz na zawsze, tworząc równowagę w Mocy, tak naprawdę nie ma możliwości kontynuowania sagi. A jeśli korporacyjni gawędziarze poszliby na łatwiznę i właśnie przedstawili nowy zestaw złych, to co jest takiego specjalnego w byciu Wybranym - lub w tej często zapowiadanej metafizycznej równowadze? Krótko mówiąc, z nowych Gwiezdnych Wojen mogło wyjść bardzo niewiele dobrego status quo.

Cięcie do czterech lat później i teraz sytuacja wygląda całkiem ładnie, a te obawy wyglądają na przesadzone z perspektywy czasu. Chociaż Disney rzeczywiście otworzył bramy handlowe nawet dalej niż sam Lucas kiedykolwiek zdołał (łóżka Millennium Falcon za 4000 dolarów ! 16-metrowe dmuchane ozdoby świąteczne Dartha Vadera! Force Fridays!), I chociaż zmieniło to, co kiedyś było Trzyletni okres przekształcania filmów w roczny harmonogram wydań, firma jak dotąd wykonała bardziej niż szacowną pracę, zajmując się kluczami do królestwa oper kosmicznych. (Chcesz zobaczyć listę wszystkiego, co zrobił Disney do tej pory? Możesz ją znaleźć tutaj).

Spójrzmy na jego sukcesy. Pomimo całej swojej sporadycznej głupoty, serial telewizyjny Rebels jest po prostu kontynuacją własnych wojen klonów Lucasa - wskrzeszonego Dartha Maula (Sam Witwer) i wszystkich - a odcinek VII: Przebudzenie Mocy okazał się mieć przynajmniej pewien poziom narracji przebiegłość, znajdowanie sposobu, aby wiarygodnie wyjaśnić, w jaki sposób Anakin w rzeczywistości jeszcze nie stworzył równowagi w Mocy. Poza tym sam Lucas sprzeciwił się swoim własnym zakazom narracyjnym, po napisaniu zarysu całej trylogii kontynuacji tylko po to, aby podnieść cenę wywoławczą Lucasfilm o kolejny miliard dolarów, a statek nadal jest ostrożnie sterowany przez weterana współpracownika Lucasa, Kathleen Kennedy.

Ale wszystko to były obiektywne fakty, znajdujące się tuż pod emocjonalną powierzchnią mojej świadomości. Rzeczywistość, że wszystkie te osiągnięcia zaczęły przenikać i wpływać na moje postrzeganie i poziom podniecenia nowym nastawieniem franczyzy, w ogóle przyszło mi do głowy dopiero na początku tego roku, kiedy siedziałem w salonie z moim trzylatka, rozwiązująca tę samą zagadkę Przebudzenia Mocy, co musiało być milionowym razem. Patrząc, jak składa Kapitan Phasma (Gwendoline Christie) i patrząc na pudełko kontrolowanego przez aplikację Sphero BB-8, siedzącego na półce, nagle uderzyło mnie mocą religijnego objawienia: nie mogłem się doczekać następny Force Friday.

Dotarło do mnie, że piątek, 4 września 2015 roku, był do tej pory prawdziwą gwiazdą w serialu Disneya (cóż, przynajmniej dla mnie). Ta mini kombinacja Halloween, Czarnego Piątku i Świąt Bożego Narodzenia - tego marketingowego dnia, który był jednocześnie komercyjny i uroczysty - rozpoczęła się, gdy rozpoczął się program wydawniczy „Journey to the Force Awakens ”, oferujący serię historii, które znalazłem cieszę się nawet bardziej niż odcinek VII samo. Ten zdalny BB-8, wraz z Legendarnym Mistrzem Yodą (oba ujrzały światło dzienne premiery), okazały się dwoma najlepszymi prezentami świątecznymi w niedawnej pamięci - i tak, także dla mojego syna (choć mniej dla naszego trzy koty, które nie szczególnie lubiły być ściganymi po domu przez nowe zabawki). I okazja, by zabrać rodzinę do naszego lokalnego Targetu, śmiać się z witającego drzwi Chewbacca i zachwycać się wszystkimi wybranymi alejkami, sprawiły, że było to cudowne popołudnie.

Niezwykle podobał mi się ten dzień, który zapewnił potem miesiące rozrywki dla całej rodziny. To była głęboka świadomość, która zrodziła inną, bardziej szokującą: byłem podekscytowany nowym zarządzaniem korporacją.

To sprawia, że ​​dzisiejszy Rogue Friday, trafnie nazwany następca Force Friday, jest dla mnie tak wyczekiwanym dniem. Nie, jego oferta nie do końca odpowiada ofercie poprzednika, a atmosfera i podekscytowanie mogą nie w pełni pasować do zeszłorocznego inauguracyjnego szumu, ale dla mojego małego kawałka galaktyki nie ma to znaczenia. Kolejna całoroczna zawartość jest teraz na wyciągnięcie ręki - kolejna masa łamigłówek, kolejne wersje inteligentnych zdalnie sterowanych droidów i, oczywiście, Rogue One: A Star Wars Story . Więcej wymówek, aby spędzać więcej czasu z rodziną i aby dalej indoktrynować mojego syna w świecie Gwiezdnych Wojen - o co więcej można prosić?

No dobrze - na mojej liście życzeń jest więcej. Chociaż Disney był do tej pory dość biegły w obsłudze serii, nadal istnieje bardzo realna możliwość, że coroczna zawartość Gwiezdnych wojen zużyje się na powitanie (nawet jeśli nie nastąpi to do 2020 r., Kiedy wszystkie sześć obecnie planowanych filmów zostanie został wydany), lub że podobnie coroczne Force Fridays zniechęcą konsumentów - a tym samym licencjodawców i sprzedawców - zamiast ich przyciągnąć, lub że takie elementy jak Epizod VIII czy Kraina Gwiezdnych Wojen nie będą w pełni odpowiadać szumowi (szczególnie w odniesieniu do tego, jak zostanie potraktowana równowaga Mocy i proroctwa Wybranego). Mówiąc hipotetycznie, wciąż jest wiele rzeczy, które ostatecznie mogą się nie udać, powodując kwaśne doświadczenie, które jest obecnie bardzo słodkie.

Jednak to jest przyszłość i to tylko możliwa. Dzisiaj będę jednocześnie odkrywać i spędzać czas z rodziną, co oznacza, że ​​przynajmniej przez chwilę wszystko będzie dobrze ze wszechświatem.

Niech moc będzie z Tobą. Zawsze.

Rogue One: A Star Wars Story pojawi się w kinach w Stanach Zjednoczonych 16 grudnia 2016 r., A następnie Gwiezdne wojny: Część VIII 15 grudnia 2017 r., Film Antologia Gwiezdnych Wojen Hana Solo 25 maja 2018 r., Gwiezdne wojny: Część IX w 2019 r. i trzeci film Antologia Gwiezdnych Wojen w 2020 roku.