Recenzja Judy: Film biograficzny Zellwegera idzie (prawie) ponad tęczę
Recenzja Judy: Film biograficzny Zellwegera idzie (prawie) ponad tęczę
Anonim

Zellweger z powodzeniem przywołuje Garland swoim śpiewem, aby wywyższyć Judy, pomimo jej zmagań o przełamanie nowych wspomnień z Hollywood.

Judy, dramat biograficzny Judy Garland z Renée Zellweger w roli głównej, rozpoczyna się od doskonałego tonu; w płynnym, pojedynczym ujęciu (lub blisko jednego), nastoletnia Judy grana przez Darci Shaw jest pokazana dookoła Czarnoksiężnika z krainy Oz ustawione przez Louisa B. Mayera, potentata MGM w stylu Harveya Weinsteina, któremu udaje się schlebiać, obrażać i uwieść ją jednocześnie obietnicami wielkiej sławy. Szkoda więc, że reszta filmu nigdy nie dorównuje niepokojącemu spojrzeniu na prawdziwego „mężczyznę za zasłoną” i jak w młodym wieku postawił Judy Garland na ciemnej ścieżce. Jednak to, czego w filmie brakuje pomysłowości, nadrabia współczuciem i oczywiście muzyką. Zellweger z powodzeniem przywołuje Garland swoim śpiewem, aby wywyższyć Judy, pomimo jej zmagań o przełamanie nowych wspomnień z Hollywood.

Film rozpoczyna się pod koniec 1968 roku, kiedy Judy Zellweger mierzy się z piętrzącymi się długami i walką o opiekę nad jednym z jej byłych mężów, Sidneyem Luftem (Rufus Sewell). Starając się zapewnić swoim dzieciom (Bellę Ramsey i Lewin Lloyd) i udowodnić, że jest sprawną matką, Judy zapisuje się na pięciotygodniowe wyprzedane koncerty w londyńskim Talk of the Town. Po drodze zostaje wciągnięta w burzliwy romans z charyzmatycznym przedsiębiorcą Mickeyem Deansem (Finn Wittrock), kłóci się ze swoją asystentką Rosalyn Wilder (Jessie Buckley) i pianistą Burtem (Royce Pierreson), a nawet spędza czas z niektórymi jej wielbicieli. Ale gdy życie w końcu znów zaczyna działać na jej korzyść, osobiste demony Judy grożą zniszczeniem wszystkiego.

Zaczerpnięty ze sztuki Petera Quiltera End of the Rainbow, scenariusz Judy Toma Edge'a (The Crown) odtwarza fantastyczne elementy materiału źródłowego, aby zbliżyć się do prawdy. Oczywiście, wolność jest ograniczona (zwłaszcza jeśli chodzi o chronologię wydarzeń), ale poza tym film jest dość autentyczny, jeśli chodzi o przedstawienie burzliwego życia osobistego Garlanda. Senne retrospekcje z dzieciństwa Judy są szczególnie potężne, gdy badają, jak jej wesoła młodość była fasadą wymyśloną przez MGM dla PR i przedstawiała Mayer jako kontrolującą sprawczynię, która uzależniła ją od pigułek i ukształtowała jej przyszłe relacje z mężczyznami. Te sceny (które zawierają aluzję do nadużyć seksualnych Mayera, jak szczegółowo opisano w niepublikowanym pamiętniku Garland) na szczęście unikają wyzysku i zamiast tego malują Judy ''zachowanie diwy jako osoby dorosłej w sympatycznym i bardziej skomplikowanym świetle.

Niestety, poza tym Judy nie ma wiele do powiedzenia na temat ciemnej strony show-biznesu, której poprzednie biografie nie mówiły tak jasno iz dużo większym rozmachem. Jego narracja jest mniej malowana liczbami niż inni niedawni aktorzy i / lub piosenkarze, ale film jest ogólnie trochę cienki i nie zagłębia się w relacje Judy z osobami wokół niej, aby nadrobić różnicę. Teoretycznie, skupiając się na małym okresie swojego życia, Judy powinna była bardziej skupić się na tym, kim jest Garland jako osoba. Jednak w ruchu nadal interesuje się jej dziedzictwem bardziej niż czymkolwiek innym. Prawdopodobnie najlepiej ilustruje to intencja poboczna, która nawiązuje do jej statusu ikony wśród gejów. To'to miły gest, który jednak okazuje się bardziej spełnieniem życzeń niż wiarygodnym dodatkiem do opowieści - zwłaszcza pod koniec.

Tam, gdzie Judy naprawdę ożywa, są sceny, w których Garland wchodzi na scenę w Talk of the Town. Tak ekspresyjna jak gra Zellweger (czasami zbyt duża), to momenty, w których śpiewa melodie, sprawiają, że jej występ co najmniej przypomina wrażenie celebryty dzięki metodycznemu aktorstwu (ale wrażenie mimo wszystko) i naprawdę oddaje żywiołowość wyraźnie zanikającej, ale wciąż żywej legendy. Są to te same sekwencje, w których reżyseria Ruperta Goolda (Prawdziwa historia) i zdjęcia Ole Bratta Birkelanda (The Little Stranger) stają się najbardziej dynamiczne i żywe, kontrastując z szarymi wizualizacjami poza-scenicznej egzystencji Garland. Nie jest tajemnicą, że Zellweger może śpiewać dzięki swojej pracy w Chicago, ale naprawdę robi krok naprzód, pozwalając jej zostawić swój ślad na wielu Garlandach.najsłynniejsze show-stopery (w tym oczywiście ten).

W końcu Judy wpada w tę samą pułapkę, co inne biografie muzyczne i zbyt mocno stara się zawrzeć spuściznę swojego bohatera kosztem jego cech jako studium postaci. Wydajność Zellwegera ma podobny problem; jest to najbardziej naturalne, gdy nie próbuje naśladować Garland, ale raczej przekazuje swojego ducha (dosłownie) własnym głosem. I chociaż Zellweger zawsze wydawała się skazana na zdobywanie nagród za sezonowe nagrody za film (w końcu Akademia uwielbia filmy o ludziach, którzy robili filmy), jej sam śpiew zasługuje na uznanie. Sama Judy jest podobnie godną szacunku biografią pomimo swoich wad i stanowi przejmujące przypomnienie tragicznych prawd, które kryły się za tą błyszczącą tęczą.

ZWIASTUN FILMU

Judy gra teraz w wybranych kinach w USA. Trwa 118 minut i ma ocenę PG-13 ze względu na nadużywanie substancji, treści tematyczne, mocny język i palenie.

Nasza ocena:

3 z 5 (dobre)