Recenzja „Rock of Ages”
Recenzja „Rock of Ages”
Anonim

Fani muzyki prawdopodobnie będą zaangażowani w ekranowe numery i kampowe bity komediowe, ale dla każdego, kto nie jest całkowicie zainteresowany filmem, Rock of Ages uderza w wiele kwaśnych nut.

Kiedy Czarnoksiężnik z krainy Oz został wydany w 1939 roku, film rywalizował o dolary kasowe z prawie trzydziestoma innymi musicalami wydanymi w tym samym roku. W ostatnim czasie piosenki i taniec na ekranie zostały w większości zrezygnowane z filmów animowanych skierowanych do widzów z pudełek po sokach - co roku wydawanych jest tylko jeden lub dwa musicale z akcją na żywo (Burlesque w 2010, The Muppets w 2011 i Les Misérables w grudniu 2012). W rezultacie, kiedy po raz pierwszy ogłoszono, że sędzia So You Think You Can Dance (a także reżyser Hairspray) Adam Shankman został wyznaczony na kierownictwo filmowej adaptacji wyśmienitego musicalu Chrisa D'Arienzo z 2006 roku na Broadwayu, Rock of Ages, z udziałem śpiewającego i tańczącego Toma Cruise'a, reakcja była, co zrozumiałe, mieszana.

Zestawienie zabawnych piosenek i tańców z równie satysfakcjonującym rozwojem postaci i wypłatą narracji jest obecnie szczególnie trudne; czy więc Rock of Ages ostatecznie dostarcza wciągających wrażeń filmowych fanom gatunku muzycznego, a także wystarczającej wartości rozrywkowej, aby przyciągnąć mniej zagorzałych nowicjuszy?

Z jednej strony Rock of Ages ma wiele do zaoferowania miłośnikom muzyki (a także fanom oryginalnego widowiska na Broadwayu), ale niestety film ma też sporo problemów - problemów, które z pewnością zrazią do gatunku obcych. Pomimo cienko zarysowanych (i zbyt znanych) wątków narracyjnych, niektórych sztywnych występów i zbyt długiego czasu trwania, Rock of Ages zostaje uratowany przez szereg zgrabnych piosenek i tanecznych numerów, a także wyjątkowo zabawny występ Toma Cruise'a jako ekscentrycznego „Rock God” Stacee Jaxx. Ostatni film to niezręczna mieszanka komedii, dramatu i muzycznych mashupów, które bez zbytniego traktowania tego procesu mają wiele do zaoferowania - ale nadal trudno je polecić kinomanom na całym świecie.

Dla każdego, kto nie jest zaznajomiony z przedstawieniem na Broadwayu, adaptacja filmowa Rock of Ages podąża za niedoszłą piosenkarką Sherrie Christian (Julianne Hough) po tym, jak porzuciła swoje korzenie w Oklahomie i przybyła w 1987 roku do Los Angeles - by zostać gwiazdą rock and rolla. Chwilę po wyjściu z autobusu zostaje napadnięta i szybko „uratowana” przez busboya (i niedoszłą piosenkarkę) Drew Boley (Diego Boneta), który pracuje w kultowym klubie muzycznym Bourbon Room. Drew przedstawia Sherrie menedżerowi i właścicielowi Bourbon Room, Lonny'emu Barnettowi (Russell Brand) i Dennisowi Dupree (Alec Baldwin), którzy niechętnie zgadzają się zatrudnić nowicjuszkę w Los Angeles jako kelnerkę. Pomimo sukcesu sali koncertowej sala Bourbon jest na skraju załamania finansowego - nie wspominając o presji burmistrza Whitmore'a (Bryan Cranston) i jego żony,Patricia (Catherine Zeta-Jones), która biegała na platformie anty-Rock & Roll - i musi patrzeć na coraz bardziej ekscentrycznego „Boga Rocka”, Stacee Jaxx (Tom Cruise), aby pomóc ocalić klub. Oczywiście koncert Jaxx nie przebiega zgodnie z planem, a bohaterowie w ciągu kolejnych tygodni wpadają w szereg kompromitujących sytuacji - pozostawiając tylko miłość do Rock & Roll, która pomaga im odnaleźć drogę do muzyki (i osobista) nirwana.Przeturlaj się w lewo, aby pomóc im odnaleźć drogę do muzycznej (i osobistej) nirwany.Przeturlaj się w lewo, aby pomóc im odnaleźć drogę do muzycznej (i osobistej) nirwany.

Jak wcześniej wspomniano, Rock of Ages to dość kampowy romans, który powinien spodobać się fanom gatunku muzycznego. Niemal wszyscy aktorzy dają zabawne przedstawienia; Jednak dla filmowców poszukujących „głębokich” postaci lub „wiarygodnych” występów, Rock of Ages bez wątpienia pozostawi wiele do życzenia. Znaczna część akcji na ekranie jest celowo żartobliwa - priorytetowo traktuje przesadną choreografię zamiast ugruntowanego dramatu postaci. Skupienie działa na korzyść filmu, ale każdy, kto nie jest na pokładzie z czynnikiem obozowym, zostanie natychmiast wyssany z filmu w ciągu pierwszych dwóch minut (tj. W momencie, gdy Sherrie po raz pierwszy zacznie wypowiadać „Siostrę Christian” Nocnego Strażnika, siedząc w autobusie Greyhound). Znowu to nie jestodrzucenie zaangażowanego talentu (prawie wszystkie występy muzyczne są zaskakująco ostre), ale Rock of Ages nie przeprasza za głupkowate podejście do muzyki rockowej mashup - czego dowodem jest zręczne wykonanie utworu Quarterflash „Harden My Heart” odbywającego się w ekskluzywny klub ze striptizem.

Niezależnie od tego, Rock of Ages jest przepełniony wątkami fabularnymi, które nie zawsze uzasadniają ich czas na ekranie - tak jakby (co nie jest zaskakujące) Shankman stworzył nadrzędny film wokół serii utworów i tańca, które chciał uwzględnić (akt drugi „Może Szczególnie niezasłużony jest duet 't Fight This Feeling ". Fabuła Sherrie / Drew jest przesadnie melodramatyczna, momenty Patricii Whitmore są szczególnie jednokrotne (pomimo celowo głupkowatego występu Cranstona jako burmistrza), a większość „konfliktu” w filmie zostaje rozwiązana poprzez niezwykle przewidywalną (i znajomą) historię bije. W rezultacie większa narracja filmowa jawi się jako seria chwytliwych muzycznych numerów połączonych cienkim, a czasem wręcz dziwacznym, wypełniaczem postaci.

Na szczęście Stacee Jaxx z Cruise'a odnosi sukcesy jako jedyny zapadający w pamięć dodatek do filmu - i jedna z najbardziej zabawnych postaci z 2012 roku. Podczas gdy wielu widzów było sceptycznych co do tego, że Cruise byłby w stanie odegrać swoją rolę piosenkarza / tancerza w Rock of Ages, A-lister jest (bez wątpienia) najlepszą częścią postępowania - i, co zaskakujące, całkiem utalentowanym piosenkarzem (w zależności od tego, jak wiele prac postprodukcyjnych zostało zastosowanych do jego nagranych wokali). Jaxx, karykaturalna mieszanka ikon rocka, takich jak Axl Rose i Jim Morrison, jest także jedyną postacią w całej produkcji, która otrzymała prawdziwy łuk narracyjny warty zainwestowania czasu w ekran. Jego motywacje są słabe w porównaniu z bardziej tradycyjnymi dramatycznymi dziełami Cruise'a, ale oglądanie podróży Jaxxa wciąż jest całkiem satysfakcjonujące.

Współcześni kinomani mogą szybko odrzucić musicale jako relikty dawno minionych czasów - kiedy filmy nie zawsze traktowały siebie tak poważnie. a później widzom łatwiej było powstrzymać niedowierzanie, kiedy aktorzy więcej śpiewali (i tańczyli) niż mówili (i rozwijali postacie). W ten sposób Rock of Ages to zarówno porywający powrót, jak i stracona szansa. Fani muzyki prawdopodobnie będą zaangażowani w ekranowe numery i kampowe bity komediowe, ale dla każdego, kto nie jest całkowicie zainteresowany filmem, Rock of Ages uderza w wiele kwaśnych nut. Zamiast tego film w większości schodzi do samego końca, nie wkładając dodatkowego wysiłku, aby wyróżnić się nie tylko jako kompetentny musical, ale także jako film, który trzeba zobaczyć dla wszystkich odbiorców.

Jeśli nadal nie wiesz, co zrobić w Rock of Ages, sprawdź poniższy zwiastun:

-

(głosowanie)

-

Daj nam znać, co myślisz o filmie w sekcji komentarzy poniżej.

Śledź mnie na Twitterze @benkendrick, aby otrzymywać przyszłe recenzje, a także wiadomości z filmów, programów telewizyjnych i gier.

Rock of Ages ma ocenę PG-13 pod względem treści seksualnych, sugestywnego tańca, intensywnego picia i języka. Teraz gra w kinach.

Nasza ocena:

2,5 z 5 (dość dobrze)