Thronebreaker: The Witcher Tales Recenzja - Gwint w najlepszym wydaniu
Thronebreaker: The Witcher Tales Recenzja - Gwint w najlepszym wydaniu
Anonim

Wszechświat Wiedźmina zrodził kilka z najbardziej trwałych obecnie ideałów w grach wideo. Geralt, bohater trylogii gier RPG CD Projekt Red, zaczyna pojawiać się w wielu różnych franczyzach, a rozpoznawalność jego nazwiska sprawia, że ​​jest wart dodania. Gwent, gra karciana wprowadzona w trzeciej części trylogii, szybko zaczęła żyć własnym życiem, ponieważ gracze narzekali na wstrzymanie podróży Geralta na dziesiątki godzin, aby mogli grać wieśniakami o swoje karty. Gwent stał się, no cóż, Gwent, samodzielną kolekcjonerską grą karcianą z konkurencyjną sceną online i obsługą turniejów, podobną do innych niezłomnych gatunków, takich jak Magic: The Gathering i Hearthstone.

Wojna Krwi: Wiedźmińskie Opowieści to dziwny dodatek do stajni gier Wiedźmin CD Projekt Red, ponieważ tak naprawdę nie wybiera linii i się jej trzyma. Czasami jest to tradycyjna gra RPG, w której wybory mają znaczenie, a postacie wchodzą ze sobą w interakcje, tworząc emocjonalne przywiązanie do narracji. W innych przypadkach Wojna Krwi to port Gwinta, oferujący przeważnie takie same doświadczenia, jakie gracze mogą znaleźć w Internecie. Jednak w innych momentach Thronebreaker to gra logiczna, próbująca stłumić swoich graczy problemami związanymi z Gwintem. Jednak w jakiś sposób ta odrobina mechaniki i filozofii z różnych gatunków gier łączy się w coś, co musi być najlepszą odmianą gry w Gwint, jaką CD Projekt Red kiedykolwiek wydał.

Thronebreaker odnosi sukces, ponieważ w swej istocie jest nadal grą wiedźmińską, nawet (w większości) nieobecnych rozważań Geralta na temat zachowania potworów lub szaleństwa ludzkości. Dzieje się tak głównie dlatego, że Queen Meve, główna bohaterka, jest tak wielowarstwowa i interesująca, jak zawsze był Geralt. W trakcie gry Meve musi podejmować niezwykle trudne decyzje, decydując się na rezygnację z własnej dumy dla dobra swoich wyznawców lub unicestwianie niepokojów społecznych żelazną pięścią. Oczywiście decyzje nie zawsze są takie proste - w rzeczywistości rzadko są tak czarno-białe. Zamiast tego Meve musi ostrożnie radzić sobie z presją polityczną i zdradliwymi wodami podczas swojej podróży, aby ocalić Lyrię i Rivię przed inwazją Nilfgaardu. Że gra jest prequelem światowych graczy z serii Wiedźmin,tak więc ci, którzy mają doświadczenie z narracją, wiedzą, co się tutaj wydarzy, niezależnie od tego, co jest pozbawione znaczenia dzięki zręcznemu opowiadaniu historii.

Utrzymywanie sojuszy jest również kluczowe w rozgrywce. Obsada drugoplanowych postaci to coś więcej niż świetnie napisane kreacje na wystawach; utrzymanie ich szczęścia jest kluczem do posiadania dobrej talii Gwinta, ponieważ ich karty bohaterów są obecne, gdy są sprzymierzeni z Meve i opuszczają talię, gdy tylko opuszczą. Te karty są najpotężniejszą bronią, do której gracz będzie miał dostęp w bitwach i łamigłówkach w grze, więc ich utrata jest jak podwójne uderzenie, zarówno emocjonalne, jak i mechaniczne.

Sama rozgrywka jest wysublimowana. Gwint jest tak samo uzależniający, jak w jego pierwszej iteracji, z tą różnicą, że zachował bardziej złożone zasady wprowadzone w samodzielnym wariancie CD Projekt Red wydanym później jako własna gra. Budowanie talii to kwestia zbierania zasobów poprzez bitwę i eksplorację mapy, a sposób wprowadzania i integracji kart jest bardzo zróżnicowany, co umożliwia stosowanie wielu filozofii. Chcesz zagrać w gry? Idź po to. Chcesz usmażyć przeciwnika efektami zmieniającymi stan planszy? Za wszelką cenę. To odświeżające i eliminuje główny niepokój, jaki ludzie mogli mieć przed grą w jedną frakcję w Wojnie Krwi, kiedy jest ich wiele w Gwint.

Warto też wspomnieć, że łamigłówki w Wojnie Krwi są pięknie zaprojektowane. Nie są one łatwe, nawet od samego początku i stają się tylko trudniejsze, ale wraz z tym rośnie poziom satysfakcji, jaką gracze będą odczuwać, gdy w końcu je rozwiążą. Nagradzają również jedne z najlepszych kart i zasobów, więc nigdy nie czują się stratą czasu. Thronebreaker integruje się nawet z samodzielnym tytułem Gwent, oferując karty znalezione w pierwszym z nich za darmo. Po prostu znalezienie karty, często ze skrzyń skarbów w grze, spowoduje dodanie jej do konta gracza w Gwint.

Wreszcie sama gra jest piękna. Świat jest ręcznie rysowany, a mapy tętnią życiem. W Wojnie Krwi jest tak wiele do polubienia, że ​​łatwo jest przeoczyć kilka jego wad w iteracji konsoli, z których większość jest spowodowana niewielkim spowolnieniem lub opóźnieniem podczas próby przełączania się między mapą świata a obozem gracza lub innymi podobnie dużymi skokami w środowisku. Wydaje się, że wrażenia zdecydowanie lepiej pasują do klawiatury i myszy, ponieważ niektóre dane wejściowe oparte na kontrolerze wydają się nieco niezgrabne, szczególnie jeśli chodzi o nawigację po menu. Nie jest to przełom ani nawet poważny problem, ale z pewnością coś, co można było wdrożyć znacznie lepiej.

Ogólnie rzecz biorąc, Wojna Krwi: Wiedźmińskie Opowieści to zdecydowanie najlepsza reprezentacja Gwinta, którą CD Projekt Red do tej pory opracowała, i godna przygoda RPG, która zasługuje na Twój czas, nawet jeśli nie jesteś największym fanem gier karcianych. Wojna Krwi może być i miejmy nadzieję, że jest początkiem kolejnego długiego i owocnego IP opartego na Wiedźminie, ponieważ jest to gra, która osiąga coś wyjątkowego.

Więcej: Kreator Wiedźmina szuka 16 milionów dolarów tantiem od CD Projekt Red

Thronebreaker: The Witcher Tales jest już dostępny na PS4, Xbox One i PC. Screen Rant otrzymał kod PS4 na potrzeby tej recenzji.

Nasza ocena:

4.5 z 5 (pozycja obowiązkowa)