Dlaczego Marvel V DC podważa ducha Comic-Conu
Dlaczego Marvel V DC podważa ducha Comic-Conu
Anonim

Co jest lepsze: filmy Marvela czy DC? Co wolisz? Nawet jeśli twoja odpowiedź jest taka sama, nadal są to zupełnie inne pytania. W branży, która z roku na rok staje się coraz większa (i coraz bardziej zatłoczona), zrozumiałe jest, że fani lubiliby debatować nad tym, które filmy o superbohaterach ekscytują ich najbardziej; Jednak tam, gdzie fani łączyli miłość do komiksów i powieści graficznych, (żartobliwie) debatując, który superbohater jest najlepszy, te preferencje i osobiste upodobania stały się linią podziału, która nas dzieli - a nie wspólną pasją, która może nas zjednoczyć..

Nigdy nie jest to bardziej widoczne niż podczas corocznego, letniego spotkania miłośników komiksów w San Diego, Comic-Con - a konkretnie w sobotę w hali H, która ma 7000 miejsc w San Diego Convention Center. Bez wątpienia wielu fanów kocha zarówno Marvela, jak i DC jednakowo lub z szacunkiem wyraża swoje preferencje bez podważania odmiennych opinii; jednak, podobnie jak wiele innych aspektów popkultury, inni coraz bardziej zakorzeniają się w swoim kącie fandomu - czerpiąc przyjemność z rozbrzmiewającej echem komory wypełnionej pochwałami za ich ulubione właściwości komiksowe i toksycznym upominaniem „konkurencji”. Na pozór jest to normalne (przynajmniej obecnie) dla każdego fandomu. Jednak w branży, w której postacie (a nie produkt) znaczą tak wiele dla ogromnej różnorodności ludzi, z wielu różnych powodów, 'Przerażające jest widzieć, jak inni fani radośnie przeformułowują największe święto geekdomów na całym świecie jako połączenie urazy między konkurującymi firmami i znanymi dziennikarzami filmowymi (którzy powinni wiedzieć lepiej), którzy ich zachęcają.

W końcu DC i Marvel wielokrotnie wzmacniały wzajemny szacunek i chociaż nie ma wątpliwości, że każdy z nich chce, aby ich produkty przyciągały jak najwięcej widzów i gromadzą największe ujęcia kasowe, rzadko zdarza się, aby ktoś z oficjalnym stażem w którejkolwiek firmie dyskredytował drugą. - ponieważ zarówno DC, jak i Marvel wiedzą, że przypływ unosi wszystkie łodzie.

Niemniej jednak, śledząc zarówno panele DC, jak i Marvel w hali H na SDCC 2017, fani i dziennikarze filmowi zabrali się do mediów społecznościowych, aby wyrazić, jak ich ulubiony wspólny wszechświat „pokonał” inny. Z pozoru jest to wystarczająco niewinne: to znaczy, dopóki te subiektywne opinie nie zostaną przedstawione jako obiektywne fakty - w sposób, który ma osłabić czyjąś opinię lub (co gorsza) podekscytowanie. Znaczenie Comic-Conu zostaje utracone, gdy stawiamy na „rację” nad pozwalaniem innym ludziom rozkoszować się tym, co ich najbardziej ekscytuje.

POWIĄZANE: Fandom superbohaterów rujnuje złoty wiek filmów komiksowych

Dlaczego więc ogłoszenie „zwycięzcy” hali H jest tak szkodliwe?

Zrozumiałe jest, że niektórzy będą bronić prawa do wygłaszania tych wielkich stwierdzeń i twierdzą, że są one obiektywne, ponieważ powinniśmy mieć możliwość „przeglądu” lub porównania jakości filmów i telewizji. Ale jeśli chodzi o panele Comic-Con, nie oceniamy całych filmów ani sezonów telewizyjnych - to nastąpi później we właściwym czasie (czytaj: dzień premiery). Każda prezentacja to mieszanka wywiadów, niedokończonych materiałów i sfinalizowanych zwiastunów - i to wszystko, zanim weźmiemy pod uwagę różne odcienie, style i tematykę w liniach samych filmów. Może przestać oceniać książkę po okładce, ale przynajmniej jest to równoważne z oceną tej książki na podstawie notki na tylnej okładce, porównując ją z inną notką z tego samego gatunku i w konsekwencji ogłaszając jedną z nich zwycięzcą nad drugą.

Zamiast po prostu skupiać się na tym, który z nich najbardziej Cię interesuje, imponujące deklaracje o zwycięzcach i przegranych dodają dodatkową warstwę kwalifikacji, której po prostu nie można zmierzyć ani obiektywnie przeanalizować - bez względu na to, jak śmiałe jest to twierdzenie.

Aby nie rzucać nikogo konkretnego pod autobus, ponieważ tak naprawdę nie dotyczy to żadnej osoby (chodzi o coraz bardziej podzielającą społeczność), dokonałem niewielkich zmian w kilku wybranych cytatach, które zostały opublikowane w mediach społecznościowych przez profesjonaliści z branży w Comic-Cons (w przeszłości i obecnie).

  • „Marvel właśnie powiedział„ fuck you WB ”.
  • „Weź TEGO frajera Marvela! #DC udowadniając, że wiedzą, co fani filmu chcą zobaczyć. Fani Marvela powinni być zawstydzeni”.

Takie stwierdzenia, prezentowane w ogniu osobistego podniecenia lub wypełnionej po brzegi hali H pełnej napalonych fanów, nie budują społeczności - zmuszają ludzi do obozów: na przykład tych, którzy wierzą, że Marvel pokonał DC, i tych, którzy (albo dlatego, że czują całkowite przeciwieństwo, albo lądują gdzieś pośrodku). Choć z pozoru może się to wydawać wystarczająco niewinne, podsyca i tak już niestabilny (i zupełnie niepotrzebny) pożar między fandomami. Ogłaszanie zwycięzców i przegranych w subiektywnym medium, w którym oba studia mają pełnych pasji fanów (i odnieśli sukces kasowy) z natury stawia tych fanów, z których wszyscy dołożyli wszelkich starań, aby zobaczyć swoje ulubione serie w Hali H, na nierównym polu gry (czyli którzy są w „zwycięskiej” drużynie i tych zagubionych duszach, które stanęły po stronie niższego produktu).

W świecie, w którym dzieli nas tak wiele różnych rzeczy, czy naprawdę potrzebujemy innego miejsca, w którym jesteśmy zmuszeni bronić naszych preferencji - szczególnie w branży zbudowanej wokół rozrywki i eskapizmu? W świecie, w którym ludzie są bardziej połączeni i bardziej odizolowani niż kiedykolwiek wcześniej, w świecie, w którym wydaje się, że nie możemy prowadzić cywilnych rozmów na temat religii, polityki lub programów społecznych, jaki jest sens rysowania kolejnej linii na piasku do podziału nas? Po co przenosić całą toksyczność, gorycz i niepewność codziennego życia w miejsce, które tradycyjnie było „bezpieczne” - miejsce, w którym fani mogą celebrować swoje pasje, bez względu na to, jak niszowe, bez osądu.

Być może najgorszą rzeczą, jaka może wyniknąć z tej wymyślonej rywalizacji, jest błędne uogólnianie „fanów Marvela” i „fanów DC” tak, jakby byli dwiema odrębnymi grupami ludzi, którzy są ze sobą w parze - jeśli jeden fan DC zrobi coś niepożądanego, to staje się czymś, co robią „fani DC” i na odwrót. To ten sam rodzaj pejoratywnego ugrupowania, które w bardziej złowrogim kontekście podsyca lęk i nienawiść do „innych”. Może to zabrzmieć alarmująco, ale w czasach, gdy niektórzy ludzie zabijają się nawzajem z powodu trywialnych nieporozumień, przerażające jest patrzeć, jak fani i wpływowi członkowie prasy wrzucają ludzi do grup, rzucając benzyną na coraz bardziej irracjonalny, gorzki, toksyczny,i niewygodnie blisko gwałtownej wojny fanboyów - z pozornie niewielkiego powodu, poza potwierdzeniem ich osobistych upodobań, w komorze echa.

Bez wątpienia fani i krytycy mają prawo do wyrażania swojej opinii i wyrażania swoich uczuć - to zawsze było elementem świadomej krytyki i przyjaznej debaty. Niestety, w ostatnich latach ton tych debat - i podobnie wyrazy uznania ze strony fanów i znawców branży - został wypaczony. Ostatecznie nie chodzi o to, jaka może być Twoja opinia, ale o to, jak zdecydujesz się ją wyrazić. Jest duża różnica między „podobał mi się X bardziej niż Y, ponieważ Z” a „X właśnie powiedział FU do Y” lub „X fani powinni być zawstydzeni”. Ponownie, wyrażanie opinii to jedno, ale ze względu na fandom warto poświęcić dodatkową chwilę na zastanowienie się, w jaki sposób wyrażasz tę opinię - lub zaryzykować zbieranie tego, co zasiałeś.Im bardziej odseparowujemy kulturę fanów i zamykamy drzwi do zabawnej debaty na rzecz defensywnej pogardy, tym trudniej każdemu (w tym każdemu, kto wpadnie gdzieś pośrodku) cieszyć się wszystkim, co ma do zaoferowania kultura komiksowa.

Celem Comic-Con od dziesięcioleci jest wspólne świętowanie wszystkich zakątków kultury komiksowej - bez osądów i hierarchii. Comic-Con było miejscem, które rozkoszowało się różnorodnością geekdomów - w rzeczywistości ta różnorodność była centralna dla kultury: wszyscy nasi ulubieni superbohaterowie mieli własne sposoby, aby uczynić świat lepszym i bezpieczniejszym. Ich metody były różne, podobnie jak nasze preferencje, co do tego, który bohater był naszym ulubionym w danym momencie, ale łączyło nas przekonanie, że człowiek powinien zrobić wszystko, co w jego mocy, aby świat stał się jaśniejszym i bardziej inkluzywnym miejscem - przy użyciu dowolnych darów meta lub human), które posiadamy. Dla wielu, którzy dorastali z Comic-Conem w swoim życiu, te ramy zapewniały bezpieczną przestrzeń; mimo to, gdy społeczność Comic-Con rozszerzyła się na główną platformę popkulturyniektórzy fani stali się typem łobuzów, przed którymi wielu czyta komiksy, aby uciec.

Na poziomie makro, cała uwaga skupiona na „konkurencji” Marvela i DC odwraca uwagę od setek innych paneli i nieruchomości na Comic-Con. Każdego roku niesamowici autorzy, komiksy, filmy i programy telewizyjne są zagłuszani przez kłótnie między fanami, którzy w złotym wieku kina superbohaterów są zajęci walką ze sobą zamiast doceniać różnorodność filmów i programów telewizyjnych o superbohaterach (nie by wspomnieć o komiksach).

To prowadzi nas do prawdziwego punktu: na Comic-Con nie powinno być przegranych - wszyscy możemy być zwycięzcami, nie odbierając niczego innym fanom. Nigdy wcześniej w historii nie było tak szerokiej oferty rozrywkowej dla entuzjastów komiksów. Wszyscy możemy wygrywać przez cały czas - a wszystko, co musimy zrobić, to wybrać wyższą drogę: pozwolić innym ludziom cieszyć się tym, co im się podoba, a nie próbować im tego odbierać tylko dlatego, że jest to inne niż to, co ktokolwiek możemy chcieć więcej.

Trzeba przyznać, że siły twórcze stojące za kinowymi światami Marvela i DC dały doskonały przykład okazywania sobie wzajemnego szacunku - takiego, za którym fani powinni się podążać. Dyrektor Justice League, Zack Snyder, skomentował, że chociaż rozumie, dlaczego „ludzie mieliby to robić chce, aby była to wielka, intensywna rywalizacja ”, osobiście uważa, że ​​Marvel są„ tak wspaniałe ”. Podobnie, prezes Marvel Studios, Kevin Feige, powiedział, że CCO DC Comics, Geoff Johns, jest „moim bardzo dobrym przyjacielem” i że „kiedy (filmy DC) dobrze się spisują i są dobrze odbierane, jest to dobre dla nas - dlatego Zawsze ich kibicuję."

Jeśli wszystko inne zawiedzie, fani mogą rozważyć bardzo proste pytanie. Biorąc pod uwagę, że wszyscy jesteśmy w tym fandomie, ponieważ coś rezonuje z każdym z nas w superbohaterach (nawet jeśli to coś jest dla każdego inne), jak twój ulubiony bohater by się czuł, jeśli chodzi o sposób, w jaki traktujesz ludzi w innych zakątkach fandomu? Wracając do korzeni Comic-Con, jako miejsca świętowania, inkluzywności i (szczerze) miłości, czy ktoś z nas naprawdę „wygrywa”, kiedy jesteśmy tak podzieleni?