Nowy zwiastun filmu „A Good Day to Die Hard”: John McClane mierzy się z Rosjanami w Nukes
Nowy zwiastun filmu „A Good Day to Die Hard”: John McClane mierzy się z Rosjanami w Nukes
Anonim

Die Hard przedstawił kultowego współczesnego amerykańskiego kowboja Johna McClane'a (Bruce Willis). Postać cieszy się popularnością przez ponad 25 lat zmian - zarówno pod względem ogólnego klimatu politycznego, jak i krajobrazu Hollywood - i powraca w piątej odsłonie przyszłego miesiąca A Good Day to Die Hard.

Poprzednie zwiastuny przyniosły bombastyczny efekt, podkreślając fajerwerki i mądrość, która następuje, gdy McClane wyrusza w podróż do Rosji, próbując pomóc swojemu dorosłemu synowi Jackowi (Jai Courtney). Jednak McClane Sr. nie zdaje sobie sprawy, że junior jest tajną operacją CIA, która chce powstrzymać złą grupę terrorystów przed zdobyciem luźnych broni nuklearnych.

Najnowszy A Good Day to Die Hard uderza w ziemię, szybko przerywając działalność wspomnianych rosyjskich terrorystów - w tym Cole'a Hausera (Pitch Black), Sebastina Kocha (nieznany) i zmienioną modelką aktorkę Julię Snigir jako tajemniczą motocyklistę, która rozbiera się w całym marketingu - przed kulminacją ciągłego ataku kolizji pojazdów, wystrzałów helikopterów, masowych eksplozji i obu McClanów biegających jak para superbohaterów, którzy mogą przetrwać wszystko (czy to ogień wroga, czy spadnięcie przez kilka szklanych sufitów do lodowatej wody).

Oczywiście nie jest to właściwy zwiastun bez wymaganego żartu o tym, że jego gwiazda jest członkiem tłumu 50+ (zobacz zapowiedzi szybko zbliżających się tytułów, takich jak The Last Stand i Bullet to the Head) - na wypadek, gdyby ktoś potrzebował mrugnięcia okiem że ta z natury absurdalna kontynuacja filmu akcji jest… cóż… trochę śmieszna.

Ten zwiastun przedstawia najlepszy gust reżysera Johna Moore'a, operatora Jonathana Seli i redaktora Dana Zimmermana, wspominając ich wspólne wysiłki przy filmach, które ludzie kochają nienawidzić (Max Payne, The Omen (2006)). Good Day to Die Hard ma również zimną, metaliczną kolorystykę i ponuro przefiltrowany styl wizualny, co sprawia, że ​​wygląda bardziej jak film Jason Bourne niż przygoda Johna McClane'a (zagraniczne otoczenie przyczynia się do tego uczucia).

Mimo wszystko jest coś do podziwiania w filmie z plakatem z tak tandetnym sloganem, w obsadzie z wieloma europejskimi supermodelkami i przyczepami obiecującymi spełnienie każdego kaprysu prostych męskich ćpunów akcji; nie wspominając o wszystkich innych (patrz: topless Courtney). Poza tym zawsze można liczyć na to, że scenarzysta Skip Woods nie skąpi na wymykającym się spod kontroli spektaklu, o czym świadczą takie filmy jak Hitman i Drużyna A. Nawiązuje do The Expendables 2, ale ze współczesną globalną świadomością polityczną i mniejszą ilością odniesień do siebie; to powinno odsunąć piątą Szklaną pułapkę z dala od terytorium autoparodiowania Niezniszczalnych. Miejmy nadzieję (?), Że tak będzie najlepiej.

A Good Day to Die Hard otwiera się w amerykańskich kinach w Walentynki.

-