Recenzja „Spring Breakers”
Recenzja „Spring Breakers”
Anonim

Całość tworzy odważny, a jednocześnie fascynujący, a nawet transcendentny portret dojrzałości wyrastającej z miejsca zepsucia i chciwości.

Dla tych, którzy nie są znani, Harmony Korine jest scenarzystą, reżyserem i prowokatorem, którego transgresyjne filmy, takie jak Gummo, Mister Lonely i Trash Humpers, przyniosły mu reputację kontrkulturowego artysty, którego albo podziwiasz, albo gardzisz. Wraca z Spring Breakers, obsadzając Selenę Gomez (Wizards of Wizardly Place), Vanessę Hudgens (High School Musical), Ashley Benson (Pretty Little Liars) i swoją żonę Rachel Korine jako paczkę szarmanckich dziewczyn z college'u w bikini.

Historia kręci się wokół Faith (Gomez) i jej najlepszych przyjaciół od podstawówki: Brit (Benson), Candy (Hudgens) i Cotty (pani Korine). Kiedy brak odpowiednich funduszy grozi zniweczeniem planów wiosennych, Faith i jej towarzysze decydują, że złamanie prawa w celu sfinansowania ich wyprawy jest dopuszczalne (a nawet konieczne). Ich późniejsza pogoń za alkoholem, narkotykami i ogólnym chaosem doprowadza ich do gorącej wody - w tym Al (aka Alien, grany przez Jamesa Franco), dorosłego białego mężczyzny prowadzącego styl życia „czarnego gangsta” w każdym znaczeniu tego słowa.

Spring Breakers to kinowy odpowiednik hiperaktywnej piosenki pop, która przebija się przez ekran. Jego nagie elementy narracji i emocjonalne rytmy postępują w prosty sposób, ale są następnie podnoszone za pomocą poetyckich środków wizualnych i dźwiękowych - wytwarzając ekscytujące i hipnotyczne doświadczenie sensoryczne, które przechodzi z chwili na chwilę z logiką i organizacją przypominającą sen. Pod koniec możesz poczuć się tak podekscytowany, jakbyś zszedł z kolejki górskiej, lub nieprzyjemnie zdezorientowany, przez co na Ziemi właśnie siedziałeś.

Struktura snu o gorączce pomaga przekształcić Spring Breakers z tego, co mogło być okropnym świętem nieokiełznanego hedonizmu, z Korine służącym jako ringmaster, który paraduje wokół swoich socjopatycznych postaci jak dziwadła (aby publiczność mogła obrzucać ich obelgami). Zamiast tego mamy film, który można by lepiej określić jako żarliwą i pełną współczucia pracę - taką, która jest skonstruowana z krytycznym okiem, ale nie jest tak skupiona na tworzeniu satyry, jak można by się spodziewać (na dobre lub na złe).

Rzeczywiście, pierwsza sekwencja w filmie wydaje się jaskrawa i szorstka, ale sposób, w jaki Korine nieustannie powraca do (praktycznie komicznego) materiału naładowanego seksualnie w trakcie trwania Spring Breaker, sugeruje, że istnieje metoda na jego pozorne szaleństwo. (i nie obejmuje podniecania widzów, więc nie oczekuj czegoś, co sprowadza się do quasi-pornografii lub pokazu z ciała). Inne wybory edycyjne dokonane przez cały czas potwierdzają to twierdzenie, ujawniając technikę, która w zasadzie udaje się nadać działaniu ekranowemu większe znaczenie.

Podobnie płytkie podejście filmu do charakteryzacji - w połączeniu z czymś, co często przypomina rozmowy na ucho i improwizowane scenariusze składające się na film - celowo lub przypadkowo dostarcza kąśliwy komentarz na temat prawdziwej natury świata (i jego mieszkańców.), który Korine przewidział. Chociaż nie jest to podejście bezbłędne ani łatwo dostępne, jest wciągające - zakładając, że i tak możesz ominąć (co prawda) odpychający wygląd powierzchni.

Kreacja Korine'a czerpie korzyści ze współpracy z utalentowanymi artystami technicznymi, którzy dostarczają Spring Breakers podtekstem na temat takich problemów, jak współczesne pobłażanie sobie i nierówności płci. Jak wspomniano wcześniej, duża część zasługi przypadła nominowanemu do Oscara redaktorowi Douglasowi Crise (Babel, Kill the Irishman), który tworzy kinowy kolaż z mieszanki udostępnionych mu materiałów filmowych (różniących się jakością od ziarnistej i nieregularnej do wypolerowanej). i czysty).

Podobnie, operator Benoît Debie (The Runaways, Get the Gringo) nieustannie kieruje oko aparatu w stronę kobiecych ciał, ale stawia na niepochlebne kąty i oświetlenie w sposób, który sprawia, że ​​ta uprzedmiotowienie wydaje się samokrytyczne (na przykład: kiedy główny postacie wylegują się w swoich dwuczęściowych korytarzach w akademiku, wyglądają bardziej jak przerośnięte niemowlęta niż zmysłowe stworzenia). W międzyczasie doskonała ścieżka dźwiękowa w stylu electro-beat ze Skrillexa i Cliffa Martineza (Drive) płynnie przechodzi między nutami radości, samotności i uczucia we właściwych ilościach.

Franco znika w swoim dziwacznym obrocie jako Obcy, tworząc outsidera, który ewoluuje od żałosnego do czarującego, pokręconego, a nawet współczującego na przestrzeni jednej sceny (innymi słowy: jest bardziej w swojej sterówce grając dziwaka jak Al, w przeciwieństwie do role zwykłych ludzi z jego ostatnich hitów, takich jak Rise of the Planet of the Apes i Oz the Great and Powerful). Odnosi się wrażenie, że żartuje, że tak powiem, ale nadal decyduje się na szczere przedstawienie.

Z drugiej strony, kobieta przewodzi, nigdy nie wznosi się ponad to, czując się jak metafory, zamiast w pełni zrealizowanych (choć nijakich) jednostek; w rezultacie ich osobowości wydają się być jedną nutą lub zbyt mocno na nosie (na przykład Faith jest chrześcijaninem o dobrych intencjach - nie żartuję). Jednak każda aktorka zobowiązuje się do ożywienia własnej płytkiej karykatury, która pozwala im cieszyć się chwilami człowieczeństwa i momentami duchowego rozwoju (nawet w chaosie i szaleństwie opowiadania Korine'a).

Filmowcy, którzy poczuli odrazę (a może po prostu zakłopotanie) poprzednią pracą Korine'a, mogą doświadczyć zmiany nastawienia w przypadku Spring Breakers. Podejście filmowca jest nie protekcjonalne, co pozwala na to, by wszystko na ekranie wydawało się ironiczne, ale w pewnym sensie wcale nie ironiczne. Całość tworzy odważny, a jednocześnie fascynujący, a nawet transcendentny portret dojrzałości wyrastającej z miejsca zepsucia i chciwości.

To z pewnością dzieło sztuki, które dzieli.

Zapraszam do obejrzenia zwiastuna Spring Breakers poniżej, ale pamiętaj: może to nie być najdokładniejszy test lakmusowy do oceny własnej reakcji (i określenia, gdzie spadniesz na skali miłości / nienawiści):

-

Spring Breakers trwa 94 minuty i ma ocenę R za silne treści seksualne, język, nagość, używanie narkotyków i przemoc. Teraz w limitowanej wersji.

Nasza ocena:

3.5 z 5 (Bardzo dobrze)