Recenzja premiery 6. sezonu „Sons of Anarchy”
Recenzja premiery 6. sezonu „Sons of Anarchy”
Anonim

Jednym z najciekawszych aspektów Sons of Anarchy jest sposób, w jaki serial zestawia stosunkowo normalne, niemal banalne sytuacje domowe i środowiska jego bohaterów z często ekstremalnymi i brutalnie lekkomyślnymi aspektami ich codziennego lub „zawodowego życia” (jeśli można tak nazwać) bez wyraźnego zwracania uwagi na niezgodny charakter tego wszystkiego.

Z jednej strony istnieje poczucie rażącej normalności w sposobie życia tych postaci - kiedy nie powodują chaosu zwykle zarezerwowanego na popołudnie spędzone leniwie grając w Grand Theft Auto - to także interesujący aspekt tego, co robi serial. najlepiej: spraw, by jego bohaterowie czuli się autentyczni, nawet jeśli sytuacje, w których często się znajdują, są zbyt znajome lub nawet dziwaczne. Wyróżnia się tym, jak normalna wydaje się większość ich domów i jak wygodne są w nich te osoby, jakby były całkowicie nieświadome, że cokolwiek robią, jest niezwykłe.

Patrząc na prywatne życie postaci takich jak Jax i Tara, jasne jest, że nie są to ludzie, którzy chcą być modni, nowocześni lub szykowni (lub odwrotnie, żyją la vida SAMCRO 24/7). Mają prosty gust, nawet przeciętny; lubią to, co lubią i nie przepraszają w inny sposób. Weźmy na przykład dom, który Clay i Gemma dzielili zanim się rozdzielili, urządzony w stylu gospodyni domowej ze Środkowego Zachodu, która właśnie odkryła radość zakupów na Pier 1. Wszystko było tak przeciętne i wyraziste w swojej przyziemności, że wydawało się absolutnie przekonujące. W rezultacie życie tych bohaterów, podobnie jak ich domy, zaczęło być imponująco zamieszkałe i, jak widać u składającej pranie madame Kim Dickensa, Colette Jane, czasami przygnębiająco.

Ale nawet z tym, co niewiele wiemy o pani Jane i jej zdecydowanie nieatrakcyjnym burdelu chronionym przez Petera Wellera, Dickens udaje się sprawić, że jej postać natychmiast poczuje się częścią świata Synów Anarchii - i to nie tylko poprzez zwabienie Jaxa do jej łóżka. To samo można powiedzieć o wspaniałym występie Donala Logue'a jako emocjonalnie zranionego i przerażająco wadliwego Lee Torica. W rzeczywistości ze wszystkich problemów, jakie ma seria w odniesieniu do jej nieskończenie rekurencyjnego paska narracji Möbiusa, który nigdy nie spotkał ślepej uliczki, z której nie mógł wyjść deus ex machina, jedyną rzeczą, na którą trudno narzekać, jest w jaki sposób bohaterowie i ich życie czują się tak zrealizowani i jak dobrze aktorzy ich wcielają.

Świadectwem kalibru tych postaci jest to, że „Straw” może wykorzystać rozbieżne wydarzenie, aby dokładniej osłabić i tak już cienką barierę między światem SAMCRO a resztą Charming. Wrzucając element, który wydaje się potencjalnie znacznie bardziej wybuchowy (i prawdopodobnie wyzyskujący) niż którykolwiek z bardziej mydlanych elementów, w które zagłębiano się w serialu w przeszłości (szaleni irlandzcy porywacze, ktoś?), Premiera sezonu 6 rodzi pytanie: jak bardzo specyficzna, ale stycznie powiązana przemoc epizodu dotyka życia bohaterów i nadaje znaczenie ich działaniom w kontekście konsekwencji?

W większości wydaje się, że działalność SAMCRO tylko bezpośrednio dotknęła szerszego świata Charming i okolic. Ale teraz, gdy premiera sezonu kończy się przedstawieniem przerażającej strzelaniny w szkole (która bez wątpienia wywoła spory szum i zainteresowanie), wydaje się, że przemoc popełniana regularnie przez SAMCRO i innych jej współpracowników doprowadziła, w taki czy inny sposób, do tego zdarzenia. W końcu grupa od jakiegoś czasu zajmuje się handlem bronią. Oprócz konsternacji Jaxa i Tarę, Claya i Gemmy, a nawet Otto (jeśli coś takiego jest możliwe), epizod nawiedza horror na całym Charming.

W istocie konsekwencje ich działań ograniczały się w dużej mierze do ponownego spojrzenia na siebie i ludzi, z którymi się stykają / z którymi walczą. Uszkodzenia uboczne były aspektem poruszanym już wcześniej - były do ​​pewnego stopnia przyczyną agresji Damona Pope'a na klub w zeszłym sezonie, ale nigdy nie wydawało się, że istnieje jakaś konsekwencja między szalejącą przemocą Synów i społeczność, w której starają się zachować / rządzić.

W miarę jak seria przechodzi dalej w trzeci i (podobno) ostatni akt, początek przedostatniego sezonu wydaje się być przygotowany do zbadania bardziej trwałych i transformujących skutków całej przemocy poprzez wprowadzenie bardziej niszczącej i dalekosiężnej demonstracji jej w ramach całej narracji. Jest to dalekie od pytania, czy poziomy przemocy - z których niektóre po prostu okazują się przemocą ze względu na przemoc - wpłyną na życie bohatera w sposób, który może wpłynąć na obsadę serialu; To wydarzenie zmienia to w bardziej trafną ocenę prawdziwej spuścizny SAMCRO i utrzymującego się biznesu zbrojeniowego, który nawet Jax kontynuował, choć z powodów wykraczających poza zwykłe zarabianie pieniędzy.

Jak to wpływa na postacie, które wydają się niezdolne do pogodzenia zamiłowania do popełniania aktów dzikości z myślą, że są rzekomo odpowiedzialni za wpajanie innemu pokoleniu idei, że „siła ma rację” i że przemoc jest rozwiązaniem każdej kłótni, która w przeciwnym razie może ich znaleźć na przegranym końcu? Czy program, który sprzedaje okrucieństwa i akty przemocy jako nieodparte fragmenty swojej narracji, może poważnie dodać cokolwiek do dyskusji o przemocy w kulturze popularnej bez poczucia, że ​​jest po prostu nieuzasadniony i wyzyskujący?

W tej chwili odpowiedzi są niejasne, ale być może najważniejsze jest to, że wraz z końcem na horyzoncie Synowie Anarchii w ogóle zadali te pytania.

_____

Sons of Anarchy będzie kontynuowane w przyszły wtorek z „One One Six” o 22:00 na FX.

Zdjęcia: James Minchin & Prashant Gupta / FX